Witam. Jestem nowa na tym forum. Możę napiszę coś o sobie... jestem mamą 14 miesięcznej Liliany, żoną, gosposia, kucharką, sprzataczką tak jak wszystkie mamy, kobiety w domu ;-)
Od czasu zajścia w ciążę (miałam wtedy lat 20) przebywam w domu 24h na dobę, po urodzeniu córki nic sie nie zmieniło. Dzis ma 14 msc a ja ciągle siedzę w domu, nie wychodząc nigdzie... do koleżanek, na zakupy czy gdziekolwiek. Nie mówię, że nie chciałabym wyjść, ale ... zabrania mi mąż On pracuje, spotyka się z kolegami, żali się itp. a mi po prostu tego nie wolno, bo (jak twierdzi) "po co Ci to ?" po prostu strzela mnie jak coś takiego słyszę. Kiedy chcę wyjść, gdy już położę małą spać, to są wielkie pretensje, że ja nie siedzę z nim w domu, że idę i zostawiam go samego... Wiele razy mu tłumaczyłam, że ja muszę czasami wyjść do ludzi, bo w domu już nie mogę wytrzymać ( wynajmujemy kawalerkę- 1 pokoj)
Moje dziecko juz tez doprowadza mnie do szału...:-( dużo dla niej poświęcam, poświęciłam i wiele jeszcze poświęce, ale ona jest taka, że caaaały dzień potrafi przepłakać, marudzić, wrzeszczeć, bić mnie i siebie...:-( własnie taki dzień jest dziś:-( nie mam już sił, nie moge wyjść nawet do toalety spokojnie- ona biegnie za mna z krzykiem. Na pomoc ze strony moich rodziców nie mam co liczyć... wszyscy są daleko ode mnie. Od teściów tez nie bardzo- teść chory na stwardnienie rozsiane (siedzi juz na wózku inwal.) a teściowa biega kolo niego wszystko mu podajac, no inaczej takie duże dziecko. :-( Lila jest taka, że nie zostanie z byle kim, więc na wyjazd czy wyjście nie wchodzą w gre... jestem w rozsypce, nie mam już sił sprzatać, gotowa i zajmować się moim nadpobudliwym dzieckiem cały czas... pomocy :-(
Od czasu zajścia w ciążę (miałam wtedy lat 20) przebywam w domu 24h na dobę, po urodzeniu córki nic sie nie zmieniło. Dzis ma 14 msc a ja ciągle siedzę w domu, nie wychodząc nigdzie... do koleżanek, na zakupy czy gdziekolwiek. Nie mówię, że nie chciałabym wyjść, ale ... zabrania mi mąż On pracuje, spotyka się z kolegami, żali się itp. a mi po prostu tego nie wolno, bo (jak twierdzi) "po co Ci to ?" po prostu strzela mnie jak coś takiego słyszę. Kiedy chcę wyjść, gdy już położę małą spać, to są wielkie pretensje, że ja nie siedzę z nim w domu, że idę i zostawiam go samego... Wiele razy mu tłumaczyłam, że ja muszę czasami wyjść do ludzi, bo w domu już nie mogę wytrzymać ( wynajmujemy kawalerkę- 1 pokoj)
Moje dziecko juz tez doprowadza mnie do szału...:-( dużo dla niej poświęcam, poświęciłam i wiele jeszcze poświęce, ale ona jest taka, że caaaały dzień potrafi przepłakać, marudzić, wrzeszczeć, bić mnie i siebie...:-( własnie taki dzień jest dziś:-( nie mam już sił, nie moge wyjść nawet do toalety spokojnie- ona biegnie za mna z krzykiem. Na pomoc ze strony moich rodziców nie mam co liczyć... wszyscy są daleko ode mnie. Od teściów tez nie bardzo- teść chory na stwardnienie rozsiane (siedzi juz na wózku inwal.) a teściowa biega kolo niego wszystko mu podajac, no inaczej takie duże dziecko. :-( Lila jest taka, że nie zostanie z byle kim, więc na wyjazd czy wyjście nie wchodzą w gre... jestem w rozsypce, nie mam już sił sprzatać, gotowa i zajmować się moim nadpobudliwym dzieckiem cały czas... pomocy :-(