reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

"niesforne maluchy"

Eg, ja jeszcze raz polecam Debridat, dopiero czwarty dzień jej podajemy, ale skutki naprawdę są widoczne, mała teraz smacznie sobie spi w wózeczku, a ja mam czas dla siebie, a predzej to w dzień prawie wcale nie spała, a jak już to na rączkach. Wczoraj np. już o 21 zasnęła i do 0:30 mieliśmy spokój, a prędzej wieczory przepłakane.

Tylko, że jest różnie na jedno dziecko to działa, a na drugie nie koniecznie. :(
 
reklama
Zaba jak Olek miał niecały miesiąc i wrócilismy do domu po 1,5 tygodniowym pobycie w szpitalu, dawałam mu strasznie duzo z butelki, a wtedy własciwie nie powinien zjeść więcej niz 100 na jedną porcję (w szpitalu ważąc kontrolowałam ile zjada z piersi, dlatego byłam spokojna wiedząc ile je, a w domu bałam się, żeby nie jadł za mało...). i wieczorami były takie akcje, że Olek zjadał ogromna porcję, powyżej 100, i chciał jeszcze, i potem wymiotował. Tak wyglądało przejadanie się. Potem też jadł za duzo ale juz nie wymiotował, tylko te wzdęcia... po prostu musiałam zaufać sobie, że jak go trochę przetrzymam i nie skończy się to rozpaczą, tylko na spokojnie, to nie będę go wcale głodzić. No i na brzuszek to mniejsze jedzenie pomogło, i w ogóle Olek ma się teraz dobrze. No ale widzisz, rzeczywiście nie wypluwał ani nic, więc trudno było powiedzieć, że je więcej niż może... staram sie trzymać tych dawek, tak jak pisałam, jak zje z butelki to 150, to wtedy najwyżej smoczek albo pierś. Co do przerw, to czasem po takiej dawce budzi się po godzinie, a wiem ,że nie może być głodny, bo przecież gdyby jadł samo sztuczne, to takich dawek powienien dostawać 5 na dobe, czyli na 4 godziny przynajmniej. Wtedy tez smoczek albo pierś, z której duzo nie wyciągnie. Czasem własnie po takim "deserku" z piersi zasypia na te 4 godziny. I tak własnie bywa w dzień, ma czasem taką sjestę kilkugodzinną przed południem, albo po (częściej po południu). W nocy niestety nie więcej niż 3-3,5 godziny, ale w nocy karmię piersią, jak na razie wolę wstawać te dwa razy niż w nocy sie bawić z butelkami i grzaniem mleczka ;)
coż... życzę Ci wytrwałości i myślę, że bardziej niż lekarzy i pielęgniarek powinnaś słuchac swojego Maleństwa i siebie, choć wiem, ze to czasem trudne ;)
 
Widzę że dawno na ten wątek nikt nie zaglądał... a mi wczorajsza sytuacjai przemyslenia tylko tu pasują i czekam na wasze opinie ;D

Otóż... Mieliśmy wczoraj gości. Bałam się ze nie zdąże z gotowaniem, sprzątaniem itd i Kasia jak na złość nie chciała spać, a potem... zaczęła się burza nerwów- chyba jeszcze nigdy tak nie płakała i nigdy tak krótko nie spała (zdrzemnęła się w dzień może z 3 razy ale po 20-30 min i... potem nie spała do północy non stop marudząc albo płacząc w niebogłosy) A ja z dzieckiem na jednym ręku a drugą np. smażyłam. Jak zostawiłam ją w łóżeczku żeby coś zrobić na szybko bez niej- ta zamiast się uspokoić: "nakręcała się" jeszcze bardziej :mad:

A gdzieś czytałam ze dzieci są barometrem naszych uczuć tylko przez pierwszy miesiąc! Bzdura! ::) Im bardziej ja się denerwowałam ze nie zdążę tym bardziej ona stawała się nieznośna i tym głośniejsze puszczała bąki...

I tak sobie wszystko razem powiązałam i wiecie co... Mam wrażenie że te jej wsystkie problemy brzuszkowe w pierwszym miesiącu (teraz ma ale dużo rzadziej) ten jej płacz przed wigilią, teraz przed wizytą gości... Ona zawsze ma "TEN" dzień (tj. "ryczący) gdy ja się denerwuję, spieszę itd... Wczoraj nawet nie chciała (nie umiała) usnąć przy piersi ( w wyjątkowych sytuacjach kładę się z nią, daję cyca i tak usypia) Jakby czuła że tylko czaję się jak uśnie to jej ucieknę sprzed nosa ::) Normalnie szał! ::)

A dziś... spokojna i uśmiechnięta jak aniołek!!! ::)
 
To ja tak mam dzis, tez szykuję na jutro imprezke i strasznie się denerwuje czy zdążę i czy wszystko będzie ok i Majka od rana marudna, chociaż teraz grzecznie się bawi w łóżeczku.
Ale najbardzie to sie boję jutra, bo jak jest za duzo ludzi, to wtedy mała jest bardzo niespokojna i marudna.
 
Emih ja jakoś w pierwszym miesiącu nie zauważyłam, żeby dziecko było barometrem moich uczuć, raczej właśnie dopiero teraz... :) tylko nie wiem dlaczego akurat od przedwczoraj Olek ma takie jazdy - wydaje mi się, że ze mną się nic nie dzieje.. on w ogóle nie chce spać u siebie w łóżeczku - zasypia u mnie na rękach i koniec, jak tylko go odłożę to po spaniu. A nawet jak chwilę prześpi, to zaraz jest ryk, ja nie wiem co się dzieje, biorę go na ręce i spokój :) a wcale go nie przyzwyczajałam do noszenia na rękach, przeciwnie - od początku udawało mu się zasypiać u siebie w łóżeczku. no chyba że właśnie dlatego - potrzebuje jednak więcej tej bliskości...
ale muszę powiedzieć, że przy gościach zachowuje się wzorowo - jest bardzo towarzyski, czego na pewno nie ma po mamie :p
 
ithildin Boże!- jak ty mnie kobieto pocieszyłaś ;D A mi wszyscy ostatnio "wsadzają" że już rozpieściłam dziecko. A kiedy im tłumaczę, ze to zależy od dnia (bo czasem leży sobie sama w łóżeczku i jest ok, ale czasem- jak wczoraj- nie da się zdjąć z rączek bo tylko się nachylam to już na buźce ma "podkuwkę" gotową do płaczu) Też nie mam pojęcia skąd to się bierze, choć coś pewnie w tym jest że dzieci wiedzą na ile mogą sobie pozwolić 8) Mój luby ze mnie drwi, że nasza Mała nawet nie zdąży zacząć płakać bo tylko się skrzywi a ja do nie lecę... A wcale tak nie jest. Czasem daję jej popłakać jak jest to raczej marudzenie, ale gdy słyszę że cierpi... Tak... dopiero teraz zauważyłam że płacz dziecka się różni. WIem, który co oznacza, choć kiedyś wydawało mi się to czarną magią...

Pycha no ja musze się pochwalić bardzo towarzyskim dzieckiem- im więcej ludzii tym lepiej. Wczoraj wieczorem pół godziny tylko była na tyle spokojna że nawet "zabierała głos" w dyskusjach z gośmi- "siedząc" i każdego obserwując kto się odezwał. zaczęła nawet w pewnym momencie krzyczeć i ich zagłuszać ::) Był niezły ubaw ;D

Zgadzam się również z Karolinką co do tej pogody (rosną nam mali meteopaci ;)
 
Emih to Ty też mnie pocieszyłaś ;D może rzeczywiście to zależy od dnia, może od pogody... przed chwilą pomyślałam sobie jeszcze, że może to przez to, że ostatnio nie wychodzimy na spacery przez tą pogodę - dawno go nie "wytrzęsło" i dlatego tak marudzi ;)
 
ithildin, pewnie masz rację... ALe zaraz, zaraz... Przecież "cholibcia" byłam z nią wczoraj rano na spaceze (co że po zakupy na targu- liczy się fakt 8) a całe popołudnie, wieczór i pół nocy miała takie, ze... ho, ho!- nie chcę już nawet tego wspominać, bo drugi raz w jej życiu zdażyło mi się krzyknąć z niemocy :-X
 
reklama
wam też się zdarza krzyknąć na dziecko... a ja myślałam, ze tylko mnie... czasem już nie wiem co robić i podnosze głos :( a później mi wstyd :(
 
Do góry