Muszelka05
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Maj 2009
- Postów
- 333
W ciaze zaszlam pozno - 34 lata. Maz 11 lat starszy, 3 dzieci z poprzedniego zwiazku.... Bardzo dlugo sie zastanawialismy co "jesli"..... Bylismy zgodni, ze zrobimy nieinwazyjne badania prenatalne i zobaczymy. Wszystko bylo ok. A ja plakalam ze szczescia, ze nie wystawiono mnie wtedy na probe, bo mimo, ze mialam swoj "plan" legl on w gruzach kiedy zobaczylam Misie na pierwszym USG i widzialam jak macha raczkami i kopie nozkami.
Misia urodzila sie z niedowladem i deformacja prawej raczki. Z czasem zaczela poruszac paluszkami, ale jeszcze dluga droga przed nami. Wiemy, ze nie bedzie "normalna". Aledziekuje Bogom za to, ze jest zdrowa. Jej problem to pikus w porownaniu z wieloma innymi dziecmi. Napatrzylam sie, nasluchalam......
Latwo pisac o odpowiedzialnosci i milosci kiedy nie jest sie w naprawde trudnej sytuacji. Trzeba sie w niej znalezc aby wiedziec do czego jest sie zdolnym. Sa rozne choroby, uposledzenia.....rozne zaawansowania ich. W calej tej dyskusji trzeba pamietac, ze chore dziecko to nie tylko "obciazenie" dla rodzicow, ale i dla calej rodziny. Opieka nad takim dzieckiem spada nie tylko na rodzicow, ale rowniez na ewentualne starsze lub mlodsze rodzenstwo. Po smierci rodzicow to one przejmuje pelna odpowiedzialnosc za chorego brata lub siostre. A to nieraz komplikuje im bardzo wlasne zycie. Mozna wiec sobie zadac pytanie: czy skazywanie rodzenstwa na wielka odpowiedzialnosc do konca zycia jest lepsze niz oddanie dziecka do osrodka? Co jest wiekszym egoizmem?
Nigdy nie potepie rodzicow, ktorzy oddali dziecko do domu opieki (czy jak one sie tam nazywaja w PL) ale pamietaja o nim, czesto odwiedzaja, dbaja o to, aby mimo wszystko bylo ono czescia ich zycia. A powodow oddania moze byc bardzo wiele.....
Nie rozumiem tylko tych, ktorzy oddaja i chca zapomniec! Czy mozna zapomniec wlasne dziecko? Jakie by nie bylo......?
Wiem ile psychicznie mnie kosztuje nasz "maly problem". Wiem, ze nie dalabym rady, gdybym urodzila kolejne dziecko z jakims niedorozwojem. Dlatego zdecydowalam, ze Misia mlodszego rodzenstwa miec nie bedzie. Wiec czysto teoretycznie moge napisac, ze ja gdybym teraz urodzila ciezko chore dziecko (nie mowimy tu o chorobach, ktore umozliwiaja w miare normalne zycie!!!) nie zdecydowalabym sie na wychowanie go w domu - ze wzgledu na reszte rodziny. Ale wiem, ze nigdy nie znikneloby z mojego zycia i ze staralabym sie mu poswiecac mozliwie jak najwiecej czasu. Znam takie rodziny i wiem, ze mozna. Oprocz czestych (min. cotygodniowych) odwiedzin spedzaja razem swieta, ferie, wyjezdzaja na wczasy.....Dzieki temu rodzenstwo moze kochac siostre lub brata - MOZE a nie MUSI! A samo dziecko ma odpowiednia opieke 24h/dobe, rehabilitacje, ksztalcenie dostosowane do jego mozliwosci, wszelkie ulatwienia zycia.....
Pozdrawiam i zycze wszystkim duzo wyrozumialosci. Pamietajcie, ze nie bedac nidgy w jakiejs sytuacji nie powinno sie jej srogo oceniac....Nigdy nic nie wiadomo....
Misia urodzila sie z niedowladem i deformacja prawej raczki. Z czasem zaczela poruszac paluszkami, ale jeszcze dluga droga przed nami. Wiemy, ze nie bedzie "normalna". Aledziekuje Bogom za to, ze jest zdrowa. Jej problem to pikus w porownaniu z wieloma innymi dziecmi. Napatrzylam sie, nasluchalam......
Latwo pisac o odpowiedzialnosci i milosci kiedy nie jest sie w naprawde trudnej sytuacji. Trzeba sie w niej znalezc aby wiedziec do czego jest sie zdolnym. Sa rozne choroby, uposledzenia.....rozne zaawansowania ich. W calej tej dyskusji trzeba pamietac, ze chore dziecko to nie tylko "obciazenie" dla rodzicow, ale i dla calej rodziny. Opieka nad takim dzieckiem spada nie tylko na rodzicow, ale rowniez na ewentualne starsze lub mlodsze rodzenstwo. Po smierci rodzicow to one przejmuje pelna odpowiedzialnosc za chorego brata lub siostre. A to nieraz komplikuje im bardzo wlasne zycie. Mozna wiec sobie zadac pytanie: czy skazywanie rodzenstwa na wielka odpowiedzialnosc do konca zycia jest lepsze niz oddanie dziecka do osrodka? Co jest wiekszym egoizmem?
Nigdy nie potepie rodzicow, ktorzy oddali dziecko do domu opieki (czy jak one sie tam nazywaja w PL) ale pamietaja o nim, czesto odwiedzaja, dbaja o to, aby mimo wszystko bylo ono czescia ich zycia. A powodow oddania moze byc bardzo wiele.....
Nie rozumiem tylko tych, ktorzy oddaja i chca zapomniec! Czy mozna zapomniec wlasne dziecko? Jakie by nie bylo......?
Wiem ile psychicznie mnie kosztuje nasz "maly problem". Wiem, ze nie dalabym rady, gdybym urodzila kolejne dziecko z jakims niedorozwojem. Dlatego zdecydowalam, ze Misia mlodszego rodzenstwa miec nie bedzie. Wiec czysto teoretycznie moge napisac, ze ja gdybym teraz urodzila ciezko chore dziecko (nie mowimy tu o chorobach, ktore umozliwiaja w miare normalne zycie!!!) nie zdecydowalabym sie na wychowanie go w domu - ze wzgledu na reszte rodziny. Ale wiem, ze nigdy nie znikneloby z mojego zycia i ze staralabym sie mu poswiecac mozliwie jak najwiecej czasu. Znam takie rodziny i wiem, ze mozna. Oprocz czestych (min. cotygodniowych) odwiedzin spedzaja razem swieta, ferie, wyjezdzaja na wczasy.....Dzieki temu rodzenstwo moze kochac siostre lub brata - MOZE a nie MUSI! A samo dziecko ma odpowiednia opieke 24h/dobe, rehabilitacje, ksztalcenie dostosowane do jego mozliwosci, wszelkie ulatwienia zycia.....
Pozdrawiam i zycze wszystkim duzo wyrozumialosci. Pamietajcie, ze nie bedac nidgy w jakiejs sytuacji nie powinno sie jej srogo oceniac....Nigdy nic nie wiadomo....