reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

odebranie praw rodzicielskich ojcu który już ma prawa ograniczone...

Serduszko1

Fanka BB :)
Dołączył(a)
15 Grudzień 2009
Postów
4 469
Witam
Niespełna rok temu rozstałam sie z ojcem moich dzieci. Powodem było znęcanie sie fizyczne i psychiczne nademną ( sprawa karna jest w toku). W listopadzie sąd ograniczył mu prawa rodzicielskie do współdecydowania o sposobie leczenia, wyborze szkoły itp oraz zasądził alimenty w wysokości 600 zł na obojga chłopaków. Dzieci mieszkaja ze mną jednak regularnie widują ojca. Ojciec dzieci nie ma sądownie ustalonych widzeń jednak ja nie utrudniam mu kontaktów z dziećmi. Zabiera dzieci co 2 tyg na weekend a w tygodniach gdy nie ma dzieci na weekend zabiera ich w piątek po połuniu i w niedzielę na cały dzień.Zawsze gdy sie cos działo np choroba dziecka informowałam go telefonicznie o tym gdyż sądziłam że ojciec ma prawo wiedzieć o takich sprawach. Dodam że gdy ja nie dzwoniłam on nigdy sie sam nie zainteresował jak sie miewaja jego dzieci.... Od samego początku gdy zabierał dzieci do siebie były incydenty gdy dzieci wracały od "tatusia" chore czy brudne , starszy syn opowiadał ( ma 6 lat) że śpi u taty na podłodze na takim łóżeczku z pianki ( dodam że materac w tym "łóżeczku ma 10 cm bo jak jeszcze mieszkaliśmy razem dzieci sie na nim bawiły).Dodam że w mieszkaniu ojca dzieci było łózko pietrowe specjanie dla dzieci przeznaczone... Nie raz było tak że dzieci sie same bawiły na podwórku a "tatuś "naprawiał samochody ( jest mechanikiem). Wiem o tym z relacji byłej sąsiadki "tatusia".... Nie podoba mi sie także sposób w jaki spedza swój dosyć rzadki czas z dziećmi. Włącza im gry na PS3 nie dostosowane do ich wieku. Według mojej oceny za dużo czasu dzieci spedzaja przy grach. Próbowałam rozmawiac z ojcem dzieci na tematy które mi sie nie podobaja jednak jego zdaniem on nic złego nie robi i ja nie mam prawa mu mówić co ma robić z dziećmi gdy są pod jego opieką. Raz nie chciałam dać mu dzieci z powodu choroby to straszył mnie sądem że odbierze mi prawa rodzicielskie. Kilka dni temu starszy syn pobił sie z przedszkolu z kolegą ( dosyć poważnie bo polała sie krew) a ponieważ ja przez swoje przejścia wcześniejsze nie toleruje agresji ukarałam syna w taki sposób że zakazałam gier komputerowych do końca tego tyg. Oczywiście zadzwoniłam tez do ojca mówiąc mu o całym zajściu i o wymierzonej karze prosząc go by był konsekwentny co do tej kary. W odpowiedzi usłyszałam że jestem nienormalna że go ukarałam że robie z dziecka piz*e i że syn swojemu koledze miał bardziej "dowalić". I to jest zachowanie ojca??? Dziś jak co piątek dzieci po 16 pojechały do swojego taty, wcześniej jednak rozmawiałam z synem który wdał sie w bójkę i wytłumaczyłam mu że jeśli tata pozwoli mu grać to ma powiedzieć że kara jeszcze trwa i nie może ponieważ byłam pewna że ojciec bedzie chciał podważyc ta kare i jak zwykle zrobic po swojemu. No i nie myliłam sie. Jak dzieci wróciły od taty starszy syn opowiedział mi że tata chciał mu dac zagrać jednak on powiedział że nie może grać bo pobił sie z kolegą i wie że to było złe a kara kończy mu sie w niedzielę. Genialny "tatuś" powiedział mojemu synkowi że on bardzo dobrze zrobił i że ja jestem nienormalna. Starszy syn powiedział także że tata zostawił ich z babcią ( Ojciec dzieci mieszka ze swoja matka) i poszedł naprawiać samochód babci a po chwili babcia wyszła do sklepu zostawiając dzieci same w domu. Wypytałam go dokładnie czy na pewno byli sami czy nikogo poza nimi nie było żeby mieć pewnośc co do tego. Gdzies w głebi miałam nadzieje że pominął może swoją ciocię bo nie mogłam uwierzyc jak mozna dzieci i to małe dzieci ( 3 i 6 lat) zostawić same w mieszkaniu. Jednak zostali sami. Na podstawie tego co napisałam mam kilka pytań...
1. Czy moge wystapić do sądu z wnioskiem o odebranie mu praw i jakie sa szanse na wygranie takiej sprawy?
2. Czy fakt że znecał sie kiedyś nademną, jest człowiekiem agresywnym może pomóc w tej sprawie?
3. Czy moge wnieść wniosek o to by "ojciec" dzieci spotykał sie z nimi tylko pod opieka kuratora i na jakiej zasadzie to funkcjonuje?

Muszę dodać że dzieci maja ogólnie dobry z nim kontakt i on nie podniósł na nich ręki jednak chciałabym uchronić dzieci przed takimi sytuacjami jak dzisiejsza a niewiem jak sie do tego zabrać, bo rozmowy i prośby z ojcem dzieci kończą sie zawsze kłotniami i wytykaniem mi że to ja jestem złą matką a on idealnym ojcem.....
 
reklama
Niespełna rok temu rozstałam sie z ojcem moich dzieci. Powodem było znęcanie sie fizyczne i psychiczne nademną ( sprawa karna jest w toku). W listopadzie sąd ograniczył mu prawa rodzicielskie do współdecydowania o sposobie leczenia, wyborze szkoły itp oraz zasądził alimenty w wysokości 600 zł na obojga chłopaków. Dzieci mieszkaja ze mną jednak regularnie widują ojca. Ojciec dzieci nie ma sądownie ustalonych widzeń jednak ja nie utrudniam mu kontaktów z dziećmi. Zabiera dzieci co 2 tyg na weekend a w tygodniach gdy nie ma dzieci na weekend zabiera ich w piątek po połuniu i w niedzielę na cały dzień.Zawsze gdy sie cos działo np choroba dziecka informowałam go telefonicznie o tym gdyż sądziłam że ojciec ma prawo wiedzieć o takich sprawach. Dodam że gdy ja nie dzwoniłam on nigdy sie sam nie zainteresował jak sie miewaja jego dzieci.... Od samego początku gdy zabierał dzieci do siebie były incydenty gdy dzieci wracały od "tatusia" chore czy brudne , starszy syn opowiadał ( ma 6 lat) że śpi u taty na podłodze na takim łóżeczku z pianki ( dodam że materac w tym "łóżeczku ma 10 cm bo jak jeszcze mieszkaliśmy razem dzieci sie na nim bawiły).Dodam że w mieszkaniu ojca dzieci było łózko pietrowe specjanie dla dzieci przeznaczone... Nie raz było tak że dzieci sie same bawiły na podwórku a "tatuś "naprawiał samochody ( jest mechanikiem). Wiem o tym z relacji byłej sąsiadki "tatusia".... Nie podoba mi sie także sposób w jaki spedza swój dosyć rzadki czas z dziećmi. Włącza im gry na PS3 nie dostosowane do ich wieku. Według mojej oceny za dużo czasu dzieci spedzaja przy grach. Próbowałam rozmawiac z ojcem dzieci na tematy które mi sie nie podobaja jednak jego zdaniem on nic złego nie robi i ja nie mam prawa mu mówić co ma robić z dziećmi gdy są pod jego opieką. Raz nie chciałam dać mu dzieci z powodu choroby to straszył mnie sądem że odbierze mi prawa rodzicielskie. Kilka dni temu starszy syn pobił sie z przedszkolu z kolegą ( dosyć poważnie bo polała sie krew) a ponieważ ja przez swoje przejścia wcześniejsze nie toleruje agresji ukarałam syna w taki sposób że zakazałam gier komputerowych do końca tego tyg. Oczywiście zadzwoniłam tez do ojca mówiąc mu o całym zajściu i o wymierzonej karze prosząc go by był konsekwentny co do tej kary. W odpowiedzi usłyszałam że jestem nienormalna że go ukarałam że robie z dziecka piz*e i że syn swojemu koledze miał bardziej "dowalić". I to jest zachowanie ojca??? Dziś jak co piątek dzieci po 16 pojechały do swojego taty, wcześniej jednak rozmawiałam z synem który wdał sie w bójkę i wytłumaczyłam mu że jeśli tata pozwoli mu grać to ma powiedzieć że kara jeszcze trwa i nie może ponieważ byłam pewna że ojciec bedzie chciał podważyc ta kare i jak zwykle zrobic po swojemu. No i nie myliłam sie. Jak dzieci wróciły od taty starszy syn opowiedział mi że tata chciał mu dac zagrać jednak on powiedział że nie może grać bo pobił sie z kolegą i wie że to było złe a kara kończy mu sie w niedzielę. Genialny "tatuś" powiedział mojemu synkowi że on bardzo dobrze zrobił i że ja jestem nienormalna. Starszy syn powiedział także że tata zostawił ich z babcią ( Ojciec dzieci mieszka ze swoja matka) i poszedł naprawiać samochód babci a po chwili babcia wyszła do sklepu zostawiając dzieci same w domu. Wypytałam go dokładnie czy na pewno byli sami czy nikogo poza nimi nie było żeby mieć pewnośc co do tego. Gdzies w głebi miałam nadzieje że pominął może swoją ciocię bo nie mogłam uwierzyc jak mozna dzieci i to małe dzieci ( 3 i 6 lat) zostawić same w mieszkaniu. Jednak zostali sami. Na podstawie tego co napisałam mam kilka pytań...
1. Czy moge wystapić do sądu z wnioskiem o odebranie mu praw i jakie sa szanse na wygranie takiej sprawy?
Może Pani. Nie wiem jednak czy w pozbawieniu praw jest tu problem. Moze zamaist tego warto uregulować kontakty tak, by ojciec nie mógł zabierać dzieci?
Co do szans na wygranie - wszystko zalezy od tego czy udowodni Pani że było Pani tak, jak Pani mówi.
2. Czy fakt że znecał sie kiedyś nademną, jest człowiekiem agresywnym może pomóc w tej sprawie?
Raczej nie.
3. Czy moge wnieść wniosek o to by "ojciec" dzieci spotykał sie z nimi tylko pod opieka kuratora i na jakiej zasadzie to funkcjonuje?
To własnie wniosek o uregulowanie kontaktów, o którym pisłam w odpowiedzi na pytanie 1.
 
Do góry