reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Opowieści porodowe :)

reklama
Jutro mija dokladnie tydzien, wiec poki jeszcze swiezo w pamieci, moje wrazenia z drugiej cc:)
W sobote 10 wrz. stawilismy sie w szpitalu o 6 rano. Zalatwilismy jakies papierki i pielegniarka zaprowadzila mnie do sali, dala sexi koszulke szpitalna i kazala sie przebrac, polozyc na lozku i zrelaksowac. Mialam czekac az po mnie przyjada.
W miedzyczasie zalozyli mi wenflon i podpieli kroplowke.
Ok 8 przyszla pielegniarka z jakims ohydnym plynem do wypicia na zneutralizowanie kwasow zoladkowych, za nia moja ginka i razem z R powiezli mnie na lozku na sale operacyjna...
R kazali zostac na zewnatrz, a mnie przeniesli na lozko operacyjne, zalozyli zzo i po chwili poczulam lekkie dretwienie (troche sie zaniepokoilam ze glownie z jednej strony czuje, ale po niedlugim czasie "sparalizowalo" mnie od pasa w dol;) Potem zalozyli cewnik i zaczeli przygotowywac na ciecie...
W ogole na salli chyba z 6 osob bylo, troche niezrecznie sie poczulam, ale czekalam cierpliwie na ciag dalszy i tak nie mialam szans uciec:D hehe
Zalozyli mi parawanik, zebym nie mogla wlasnych flakow ogladac, czulam tylko ze jakby mi kos brzuch dotykal, bo mialam wrazenie ze jakby faluje... Potem slysze, ze wszystko gotowe ze mozna zawolac tatusia...
Kazalli R usiasc przy mojej glowie i zlapac mnie za reke. Po chwili slysze placz mlodego, taki krztuszacy od wod plodowych i jakis lekarz na chwile nam go pokazuje jeszcze takiego umazianego... Poczulam jak lzy naplywaja mi do oczu, z kazdym jego krzykiem jeszcze bardziej... Poczulam ogromna ulge i szczescie... Za chwile dali malego tatusiowi i R przystawil mi go przed twarza, zebym mogla sie napatrzec przez chwile... Nie moglam sie nacieszyc tym widokiem, ale po krotkiej chwili musialam dac buziaka malemu i R z nim wyszedl....
Mnie w miedzyczasie wyczyscili w srodku, pozszywali i odeslali na sale pooperacyjna... Mlodemu wpisali godzine narodzin 8:39...

Na sali mialam spedzic ok godziny, poltorej, w zaleznosci jak szybko pusci znieczulenie. Ok 10 z jeszcze odrewialymi nogami zawiezli mnie do chlopakow na sale. Probowalam podac mlodemu cyca, ale po cc nie mialam za bardzo czym go poczestowac, wiec dokarmili z kubeczka...
Malemu cos za bardzo cukier spadal, wiec w koncu musielismy podawac mu butle, zeby wiecej podjadl...
Na drugi dzien rano odlaczyli mi kroplowke, cewnik i wstalam na pierwsze siusiu...
Bol moze nie byl jakis straszny, ale mialam dziwne uczucie pieczenia w miejscu szycia, czasem dosc ostre, chociaz mijalo jak siadalam...
Dzisiaj juz praktycznie malo czuje bol, nie biore tabletek, bo bardziej od nich pomaga odpoczynek... Nawet krwawienie praktycznie mi ustalo i to chyba najwiekszy plus cc:)
A najwieksza nagroda za te operacyjne meki jest Maxio:) Mimo to dzieki Bogu, ze tak szybko pozwolili nam nawiac ze szpitala, bo mimo milego personelu, to nie dla mnie taki "hotelik":)

EDIT:
Troche po czasie ale zapomnialam dodac, ze zalozyli mi jakies takie szwy wewnetrzne tylko czy jakos tak, w kazdym razie obylo sie bez ich sciagania i powinny mi same zaniknac(zawsze to jedna nieprzyjemna czynnosc mniej:))... Z zewnatrz, tylko takimi plasterkami mi blizne pozaklejali, ale jakos sie goi, nic sie nie saczy... dziekowac Bogu za to ze to cc nie odbylo sie w momencie tych najgorszych upalow, bo juz sobie wyobrazam co by sie tam dzialo, jakbym sie non stop pocila:tak:
 
Ostatnia edycja:
pryzybela gratulacje raz jeszcze, super że praktycznie od razu cię brali na stół, a nie debatowali czy już zrobić cc czy za 2 godziny, bo w Pl często tak jest, no i dobrze że tak szybko do domku was wypuścili :) Z jednej strony już się nie mogę doczekać porodu, żeby zobaczyć małą, a z drugiej strony się boję :/
 
to falowanie to pewnie od tego,ze (tak mi gin mowił) rozrywają powloki brzuszne palcami,bo podobno lepiej sie zrastają jak sie rozerwane 'byle jak". moj ginek tylko raz poprosił o nóż i na początku zrobił jedno cięcie...a potem "falowanie było" :D
 
Osz, nawet nie pomyslalam o tym jak oni sie tam do srodka dostaja, a wszystko taka chwilke trwalo, ze nawet sie nie zastanawialam;)
 
Ona jest cudna ,uczucia generalnie mnie rozpierdzielaja ,ze tak naprawde jej nie znam ,a dalabym sie za nia zabic.

A jezeli chodzi o porod,to do 23 w nocy nic mi nie bylo ,a raptem mialam wrazenie ze cos mi w szyjce chrupnelo i skurcze co 3 min i to odrazu z powerem!
Zadzwonilam po m. i on ok 1 przyjechal to juz bylam na porodowce i juz nie bylo fajnie ,chociaz polozna mowila ze widac ze wiem o co chodzi bo przy skurczach pomagalo mi najbardziej bujanie biodrami tak jak przy piosenkach Schakiry:)
Potem zaliczylam wanne (jak rozwarcie bylo na 4),ale tym razem to nie bylo to.I ok 4 zdecydowalam sie na PDA -to ten zastrzyk w kregoslup .Ja nie wiem jak to sie mow po polsku.Jedyna piz.da na sali byla wlasnie anastezjolog ,bo przyszla obrazona ze ja obudzilam.
Mialam taki przycisk w rece i jezeli nie wystarczala dawka automatyczna to co 20 min sobie mogla extra zapodac.I to bylo genialne!Najlepsze co moglam zrobic.
Czulam skurcze ale nie bolesne i nawet sie przespalam w miedzyczasie.Zreszta moj m tez.Nie darlam sie na niego .Tylko jak jeszcze bylam bez znieczulenia to przy skurczach kladlam leb na parapet bo byl taki zimny z marmuru.To musialo fajnie wygladac;))))
I przy partych (tak ze trzy -cztery razy)przyszedl lekarz i sie zaczol smiac ze takiego cichego porodu to dawno nie widzial.
I jestem dumna z mojej dziurki bo nie peklam ani milimetr.Malutka nie miala duzej glowki bo 34 cm .
Moj m. zachowywal sie jak zakret pierwszej klasy.W totalnym szoku .Przeciol pepowine .I bylismy jakas godzine sami z malutka.Pozniej wyslalam go do domu.
Powiem wam szczerze ze nawet mnie cipka nie piecze ,normalne sikanko.Bardziej plecy ,ale na to bylam przygotowana bo to tez mialam po blizniakach.
Po 48 gododzinach wyszlysmy do domu i teraz sie delektuje kazda minuta z nia.
 
reklama
Do góry