inta
Aktywna w BB
Dlugo juz czytam dzial wczesniakow...
zaczelo sie kiedy 3 grudnia 2010 w 29 tyg trafilam z krwotokiem z moim lozyskiem przodujacym do szpitala , krwotok udalo sie zatrzymac ale ostrzegali ze w kazdej chwili moga robic cc
wtedy zaczelam czytac co moze nas czekac jakie sa konsekwencje wczesniactwa itp..
Sytuacja sie ustabilizowala i po tygodniu pozwolili mi wrocic do domu pod warunkiem oszczedzania sie na maxa...bylam szczesliwa bedac w domu, bo mam jeszcze 2 letnia coreczke ktora bardz za mna tesknila...
Szczescie nie trwalo dlugo 17 grudnia rano w moje urodziny przylecial po mnie helikopter z powodu kolejnego krwotoku, nakaz- lezec i nie wstawac nawet do toalety
dzidzia na szczescie miala sie dobrze, lezalam podlaczona do ktg prawie 24 h na dobe i tak z nasilajacymi sie krwwieniami przetrwalam do 32 tyg ciazy i pewnej nocy zaczela sie masakra !!! lecialo ze mnie jak z kranu, krew tryskala po prostu ze mnie.
decyzja- cesraka!! Bylam przerazona, myslalam tylko o dziecku ,czy da sobie rade, czy przezyje itp...
22 grudnia w prezencie swiatecznym przyszedl na swiat Oskar 2395 i 45 cm
9 punktow w pierwszej minucie
uslyszalam jego krzyk i zobaczylam zmarszczona kochana buzke mojego syneczka, po czym pojechal...Oddychal sam, bylam z niego taka dumna, moj maly dzielny syneczek...
Zobaczylam go dopiero drugiego dnia, byla taki kruchutki i malutki i te rurki ... najbardziej to przerazalo widok tych wszystkich podlaczonych maszyn do niego i tych rurek. Oddychal przes Cepap, choc lekarze kiwali glowami ze bardzo szybko oddycha, za szybko !!
i tak szczescie nie trwalo dlugo 24 w wigilie, rono przyszedl do pokoju lekarz z informacja ze Oskarek jest podlaczony do respiratora :-(
nogi mi sie ugiely... meczyl sie z oddychaniem i jedno plucko mu sie zapadlo:-( to nie byl koniec niespodzianek...
25 grudnia okazalo sie ze ma skurcze cialka... cos jak epilepsja:-(
do tego prawdopodobnie wylew...
Te dni to byly najgorsze dni mojego zycia, kazda wie o czym pisze ...
Widzac moje dzieciatko takie malutkie nie dajace sobie rady... ehhh i ja taka bezradna obejmujaca inkubatorek i ocierajaca morze lez.
Kazdy dzien ciagnal sie w nieskonczonosc. Wigilia , swieta a ja.. sama w szpitalu, maz zostal z coreczka, chcialam zeby chociaz ona miala normalne swieta
W 4 dobie odlaczyli Oskarka od respiratora
byl dzielny, a ja przerazona ze nie da rady... ale dal !! oddychal sam i wszystko wrocilo do normy, skurcze znikly, sladu po wylewie nie bylo... i tak naprawde nie sa pewni czy wogule byl... i 31 grudnia w sylwestra Oskarek lezal juz w normalnym lozeczku 
2 stycznia juz ssal z piersi a od 17 stycznia jestesmy juz w domku :-)
Chcialam sie podzielic moja histora bo choc wszystko jest dobrze na dzien dzisiejszy ja wciaz martwie sie o jego rozwoj...
dzis ma 3 msc ( urodzeniowe) i wazy 5,200
zaczelo sie kiedy 3 grudnia 2010 w 29 tyg trafilam z krwotokiem z moim lozyskiem przodujacym do szpitala , krwotok udalo sie zatrzymac ale ostrzegali ze w kazdej chwili moga robic cc

Sytuacja sie ustabilizowala i po tygodniu pozwolili mi wrocic do domu pod warunkiem oszczedzania sie na maxa...bylam szczesliwa bedac w domu, bo mam jeszcze 2 letnia coreczke ktora bardz za mna tesknila...
Szczescie nie trwalo dlugo 17 grudnia rano w moje urodziny przylecial po mnie helikopter z powodu kolejnego krwotoku, nakaz- lezec i nie wstawac nawet do toalety

dzidzia na szczescie miala sie dobrze, lezalam podlaczona do ktg prawie 24 h na dobe i tak z nasilajacymi sie krwwieniami przetrwalam do 32 tyg ciazy i pewnej nocy zaczela sie masakra !!! lecialo ze mnie jak z kranu, krew tryskala po prostu ze mnie.
decyzja- cesraka!! Bylam przerazona, myslalam tylko o dziecku ,czy da sobie rade, czy przezyje itp...
22 grudnia w prezencie swiatecznym przyszedl na swiat Oskar 2395 i 45 cm

9 punktow w pierwszej minucie

Zobaczylam go dopiero drugiego dnia, byla taki kruchutki i malutki i te rurki ... najbardziej to przerazalo widok tych wszystkich podlaczonych maszyn do niego i tych rurek. Oddychal przes Cepap, choc lekarze kiwali glowami ze bardzo szybko oddycha, za szybko !!
i tak szczescie nie trwalo dlugo 24 w wigilie, rono przyszedl do pokoju lekarz z informacja ze Oskarek jest podlaczony do respiratora :-(
nogi mi sie ugiely... meczyl sie z oddychaniem i jedno plucko mu sie zapadlo:-( to nie byl koniec niespodzianek...
25 grudnia okazalo sie ze ma skurcze cialka... cos jak epilepsja:-(
do tego prawdopodobnie wylew...
Te dni to byly najgorsze dni mojego zycia, kazda wie o czym pisze ...
Widzac moje dzieciatko takie malutkie nie dajace sobie rady... ehhh i ja taka bezradna obejmujaca inkubatorek i ocierajaca morze lez.
Kazdy dzien ciagnal sie w nieskonczonosc. Wigilia , swieta a ja.. sama w szpitalu, maz zostal z coreczka, chcialam zeby chociaz ona miala normalne swieta

W 4 dobie odlaczyli Oskarka od respiratora


2 stycznia juz ssal z piersi a od 17 stycznia jestesmy juz w domku :-)
Chcialam sie podzielic moja histora bo choc wszystko jest dobrze na dzien dzisiejszy ja wciaz martwie sie o jego rozwoj...
dzis ma 3 msc ( urodzeniowe) i wazy 5,200
