reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Partner zabiera dziecko na długi weekend do toksycznego teścia

sqrlx

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
29 Czerwiec 2021
Postów
104
Hej, piszę do Was by zyskać szerszą perspektywę w sprawie, która mnie męczy już od dłuższego czasu. Nie wiem, czy to ja jestem egoistyczna/przesadzam, czy może nie. Dlatego chciałabym poczytać, co Wy o tym myślicie.



Tło w skrócie: Z partnerem mamy 2 dzieci: 2 lata i 4 miesiące. Od ubiegłorocznych wakacji, które spędziliśmy wspólnie z rodziną partnera, mam kosę z jego ojcem, gdyż śmiałam skrytykować to, że nie chciał nam pomóc. Ogólnie jest zimny, skąpy i niepomocny. Jeszcze raz spotkaliśmy się na wszystkich świętych, gdyż partner jakoś złagodził sytuację. Nasz wyjazd skrócił się o pół dnia (mieszkają 300km od Nas) gdyż w mieszkaniu zaczęły grasować kleszcze. Mi jeden prawie się wbił, drugi chodził obok wtedy ponad rocznego dziecka. Spanikowałam (mam silna awersję do wielu owadopodobnych itd) i wróciliśmy do domu tego samego dnia wieczorem, zamiast rano dzień później. Wieczorem tego samego dnia ojciec partnera zaczął po pijaku wypisywać do niego, że jestem psychiczna histeryczka, że wchodzę partnerowi na głowę, że nie chce mnie widzieć itd. Ogólnie ostatnio byli u Nas zobaczyć młodszego i ojciec zaznaczył w smsie, że przyjeżdżają zobaczyć partnera i dzieci. (Heh) partner odpisał mu broniąc mnie, że powinien mnie przeprosić za tamto i że mną porozmawiać, ale tak się nie stało. Ja stwierdzilamm, że nie pojadę tam, dopóki mnie nie przeprosi o ile w ogóle pojadę, bo mnie zmieszał z gównem (ale on chyba nie wie, że ja czytałam te smsy). Ogólnie nie lubi kobiet, jest alkoholikiem (nieszkodliwym, oprócz smsow) i ma problem z tym, że jego syn wyprowadził się do innego miasta że mną, bo już były wiadomości, żeby partner pokazał kto nosi spodnie coś tam coś tam i czy zamierza tu siedzieć całe życie. (cała rodzina jest w innym mieście.l, a syn że mną i z dziećmi)



Sedno sprawy: Partner jest zżyty z rodziną, jeździł tam sam na Wielkanoc i sylwestra. Ja siedziałam z dzieckiem i moja rodzina, ale było to za moją zgodą. Ostatnio wziął starszego do nich na 4 dni. Z bólem serca jakoś to przeżyłam, bo pomijając poród to była pierwsza nasza rozłąka. Aczkolwiek średnio mi się podoba to że spędza czas z toksycznym dziadkiem, który zmieszał mnie z gownem. Reszta rodziny jest w porządku i chyba nie powinnam robić problemów z tymi wyjazdami że względu na moją niechęć do jednej osoby. Tylko teraz partner mówi o kolejnych wyjazdach na długie weekendy. I wzdycha że już 3 rok nie będzie w domu na święta Bożego Narodzenia. Mieliśmy spędzać jedne święta tu z moją rodziną i jedne tam, z jego, ale raz mieliśmy covida i siedzieliśmy sami, następne z moją rodziną, a na te mamy kosę, heh. I właśnie nie wiem, czy tylko ja mam z tym problem, z tymi wyjazdami na weekend/święta. Bo ja każdy długi weekend, sylwestra czy święta chciałabym spędzić razem z moją najbliższą rodziną (my+dzieci, jakiś dzień może być z dziadkami), a nie jak rozwiedzeni, czy jak, że jedno dziecko że mną tu, a drugie z partnerem 300km dalej. Partner przyznał, że faktycznie trochę to 'smieszne'.

Tylko właśnie nie wiem, czy to ja mam jakiś problem i wyolbrzymiam to, że partner chce sobie zabrać starszaka na kilka dni, gdy wypadają jakieś święta, czy de facto ma jakąś nie odcięta pępowinę, bo nie chce spędzić tego czasu z nami we czwórkę.



Co Wy o tym sądzicie? Unoszę się dumą czy nie?



Dziękuję za odpowiedzi
 
reklama
Oczywiście ciężko ocenić sytuację znając tylko Twoją relację natomiast wydaje mi się, że dla dobra Waszego związku i Waszej rodziny dobrze by było trochę odpuścić. Oczywiście - ojciec partnera nie ma prawa źle Cię traktować i źle się o Tobie wypowiadać i ważne, że Twój partner dostrzega, że to jest złe. Wspomniałaś, że może nieco zbyt emocjonalnie zareagowałaś na te kleszcze czyli wiesz, w którym momencie mogło dojść do „nieporozumienia” z teściem. Nikogo nie zamierzam usprawiedliwiać oczywiście, aczkolwiek warto przemyśleć czy jest sens tylko pogłębiać ten konflikt. Rozumiem, że nie masz ochoty spędzać czasu a tym bardziej świąt z nieprzychylnymi ludźmi ale pomyśl o partnerze… na pewno mu ciężko. Nie mówię, żebyś ich lubiła ale spróbuj nie pałać nienawiścią😉 jeśli dziecku nie będzie się tam działa krzywda - a skoro będzie z tatą to przecież nie powinna, to myślę, że nie powinnaś się sprzeciwiać temu aby partner zabierał dzieci do swojej rodziny. Jeśli Ty nie masz ochoty spędzać z nimi czasu to dla niego jest to jedyna okazja i zapewne mu zależy. Święta ogólnie kwestia wrażliwa dla wielu 😂 mój mąż zanim mnie poznał spędzał wszystkie święta przez 37 lat ze swoimi rodzicami bo żadna nie była godna aby dla niej zrobił odstępstwo 🤣 ale teraz również spędzamy święta raz u mnie, raz u niego i jest git.
 
Mysle ze warto zastanowic sie nad jakims kompromisem, wymyslic sposob na spedzenie czasu z rodziną partnera bez naciągania Twoich granic komfortu. 300km to sporo ale jesli macie mozliwosc mozna na przyklad zaplanowac wizyte u dziadkow lączac to z wyjazdem tylko we 4 gdzies po drodze, jakas atrakcja dla starszaka, odpoczynek dla Was, itp.
 
Oczywiście ciężko ocenić sytuację znając tylko Twoją relację natomiast wydaje mi się, że dla dobra Waszego związku i Waszej rodziny dobrze by było trochę odpuścić. Oczywiście - ojciec partnera nie ma prawa źle Cię traktować i źle się o Tobie wypowiadać i ważne, że Twój partner dostrzega, że to jest złe. Wspomniałaś, że może nieco zbyt emocjonalnie zareagowałaś na te kleszcze czyli wiesz, w którym momencie mogło dojść do „nieporozumienia” z teściem. Nikogo nie zamierzam usprawiedliwiać oczywiście, aczkolwiek warto przemyśleć czy jest sens tylko pogłębiać ten konflikt. Rozumiem, że nie masz ochoty spędzać czasu a tym bardziej świąt z nieprzychylnymi ludźmi ale pomyśl o partnerze… na pewno mu ciężko. Nie mówię, żebyś ich lubiła ale spróbuj nie pałać nienawiścią😉 jeśli dziecku nie będzie się tam działa krzywda - a skoro będzie z tatą to przecież nie powinna, to myślę, że nie powinnaś się sprzeciwiać temu aby partner zabierał dzieci do swojej rodziny. Jeśli Ty nie masz ochoty spędzać z nimi czasu to dla niego jest to jedyna okazja i zapewne mu zależy. Święta ogólnie kwestia wrażliwa dla wielu 😂 mój mąż zanim mnie poznał spędzał wszystkie święta przez 37 lat ze swoimi rodzicami bo żadna nie była godna aby dla niej zrobił odstępstwo 🤣 ale teraz również spędzamy święta raz u mnie, raz u niego i jest git.
Nienawiścią jeszcze nie pawam, ale dużą niechęcią do jednej osoby i jej osobowości. Nie wiem. Jestem chyba strasznie dumna. Bardzo ciężko mnie zdenerwować i zniechęcić do siebie, ale jak już się uda, to moje alterego się ujawnia. 😂
Tylko ja właśnie nie mam większego problemu z zabieraniem tam starszaka. Chodzi o to, że partner na każdy jakiś dłuższy weekend/święta chce tam pojechać z nim, a na pytanie kiedy z nami posiedzi jakiś dłuższy weekend jest odpowiedź "ale przecież ja z wami ciągle siedzę". Nie wiem, może tylko ja nadaje świętom i długim weekendzie jakies szczególne znaczenie.. 🤔 Też nie jest tak, że ma okazję pojechać tam tylko raz w roku (teraz co 2 miesiące chce tam jeździć), ale mógłby chociaż jedno takie dłuższe wolne zaplanować z nami a nie osobno. 🙄 Teraz w sumie doszłam do wniosku, że muszę z nim o tym porozmawiać, ale jazda myśl o jego ojcu psuje mi humor i tylko się nakręcam zamiast logicznie myśleć.. 🙄🙄🙄
 
Mysle ze warto zastanowic sie nad jakims kompromisem, wymyslic sposob na spedzenie czasu z rodziną partnera bez naciągania Twoich granic komfortu. 300km to sporo ale jesli macie mozliwosc mozna na przyklad zaplanowac wizyte u dziadkow lączac to z wyjazdem tylko we 4 gdzies po drodze, jakas atrakcja dla starszaka, odpoczynek dla Was, itp.
Bardzo fajny pomysł, przemyślę. :)
 
@sqrlx Ale jakiej pomocy oczekiwałaś od teścia, za którą go skrytykowałaś? Bo moim zdaniem tam tkwi problem.

PS. Jakoś nie wierzę w kleszcze chodzące po mieszkaniu/domu w takiej ilości....
Chodziło o podwiezienie nas kilkanaście km autem bez czego de facto nie mogliśmy po ludzku wrócić do domu. Ogólnie całe te wakacje i atmosfera tam były do dupy, więc.. Mnie w domu uczyli pomocy i wszyscy sobie pomagają, dlatego delikatnie mówiąc, zdenerwowało mnie jego lenistwo, tym bardziej że już nie raz słyszałam jak mówili, że rodzina jest najważniejsza.

A co do kleszczy to ja też nie wierzyłam, bo nigdy ich na oczy nie widziałam, tym bardziej w mieszkaniu. I sama powiedziałam pod nosem, że to nie jest normalne, że 2 w ciągu godziny się pojawiły. Ale mają psy, które chodziły na spacery na polane więc... To możliwe. A ja bałam sie, ze w nocy kolejny "gość" będzie czekał na nas na łóżku i chcialam wracać, bo bałam się tam zostać.
 
No to jak mają psy biegające po łące, to jest to możliwe :)

Ja nie wiem czy nie jesteś jednak trochę zbyt roszczeniowa. Naprawdę ciężko mi się odnieść do całości. Ja osobiście bym postarała się odpuścić i doprowadzić do w miarę "ludzkiej" atmosfery. To jednak dziadkowie Twoich dzieci i na pewno nie chcą dla nich źle.
 
No to jak mają psy biegające po łące, to jest to możliwe :)

Ja nie wiem czy nie jesteś jednak trochę zbyt roszczeniowa. Naprawdę ciężko mi się odnieść do całości. Ja osobiście bym postarała się odpuścić i doprowadzić do w miarę "ludzkiej" atmosfery. To jednak dziadkowie Twoich dzieci i na pewno nie chcą dla nich źle.
Właśnie dlatego tu napisałam, bo ciężko mi podejść do tego bezstronnie. Dziękuję za odpowiedź:)
 
reklama
To może spróbuj bardziej zobrazować same "przewinienia" teścia. Bo szkoda by było, by z powodu Twojej antypatii dzieci nie miały kontaktu z dziadkami. Ja wogóle nie namawiam, byś teścia zaczęła lubić, ale może udałoby się chociaż tolerować :)
 
Do góry