Skoro kilka dziewczyn jest za nowym wątkiem, to zakładam.
U nas kąpiel wyglądała tak. Do wanienki nalewaliśmy ciepłej wody z płynem do kąpania a co kilka dni z oilatum. Niezbyt dużo. Mydełka nie używaliśmy.
Tak długo jak pępuszek nie odpadnie trzeba uważać, żeby go nie zmoczyć wodą. Ale jak już się zmoczy, to tragedii nie ma. Najpierw maluszek leżał na pleckach i delikatnie myliśmy rączki, brzuszek i nóżki. Potem przekładaliśmy na brzuszek i myliśmy plecki, ale to jak już pępuszek odpadł. Na koniec mycie włosków. A na sam koniec pupa. Przy myciu trzeba pamiętać o wszystkich zgięciach i zakamarkach, to znaczy fałdkach i trzeba tez je dobrze umyć. Oczywiście nie szorować ;-)
Układaliśmy Przemka na ręczniku z kapturkiem i owijaliśmy ręcznikiem. Dzięki temu było mu ciepło a woda wsiąkała w ręcznik. Nie wyciera się maluszka pocierając ręcznikiem, tylko tek, żeby ta woda wsiąkała w ręcznik. I tu też trzeba pamiętać o osuszaniu fałdek i zakamarków żeby się tam skórka nie odparzyła. Na początku zakładałam mu po kąpieli bawełnianą czapeczkę żeby nie zmarzł.
W miseczce miałam letnią przegotowaną wodę i waciki. Najpierw przemywałam oczka - od brzegów do nosa, każde oczko nowym wacikiem. Potem uszka (ale nie patyczkami tylko też wacikami) i za uszkami. A na końcu całą buźkę. Nie pamiętam kiedy zaczęliśmy mu myć buźkę w wanience. Pewnie jak już zaczął chlapać. Ale oczka to długo tą przegotowaną wodą myliśmy. Jak już buźka była czysta, to delikatnie odsłaniałam napletek, ale tylko tyle, żeby było widać cewkę moczowa i nic na siłę. I też przemywałam wacikiem. A po jakimś czasie też już to robiliśmy w wanience.
Przemko nie cierpiał dłuższego dotyku, więc tak zalecany masaż po kąpieli nie został u nas wprowadzony.
Jak już był czysty i suchy to smarowałam pupę. Jak nie było żadnych zaczerwienień to bepantenem, a jak coś się działo to sudokremem.
A potem to już pieluszka, ubranko do spania i jak włoski wyschły to ściągałam czapeczkę.
U nas kąpiel wyglądała tak. Do wanienki nalewaliśmy ciepłej wody z płynem do kąpania a co kilka dni z oilatum. Niezbyt dużo. Mydełka nie używaliśmy.
Tak długo jak pępuszek nie odpadnie trzeba uważać, żeby go nie zmoczyć wodą. Ale jak już się zmoczy, to tragedii nie ma. Najpierw maluszek leżał na pleckach i delikatnie myliśmy rączki, brzuszek i nóżki. Potem przekładaliśmy na brzuszek i myliśmy plecki, ale to jak już pępuszek odpadł. Na koniec mycie włosków. A na sam koniec pupa. Przy myciu trzeba pamiętać o wszystkich zgięciach i zakamarkach, to znaczy fałdkach i trzeba tez je dobrze umyć. Oczywiście nie szorować ;-)
Układaliśmy Przemka na ręczniku z kapturkiem i owijaliśmy ręcznikiem. Dzięki temu było mu ciepło a woda wsiąkała w ręcznik. Nie wyciera się maluszka pocierając ręcznikiem, tylko tek, żeby ta woda wsiąkała w ręcznik. I tu też trzeba pamiętać o osuszaniu fałdek i zakamarków żeby się tam skórka nie odparzyła. Na początku zakładałam mu po kąpieli bawełnianą czapeczkę żeby nie zmarzł.
W miseczce miałam letnią przegotowaną wodę i waciki. Najpierw przemywałam oczka - od brzegów do nosa, każde oczko nowym wacikiem. Potem uszka (ale nie patyczkami tylko też wacikami) i za uszkami. A na końcu całą buźkę. Nie pamiętam kiedy zaczęliśmy mu myć buźkę w wanience. Pewnie jak już zaczął chlapać. Ale oczka to długo tą przegotowaną wodą myliśmy. Jak już buźka była czysta, to delikatnie odsłaniałam napletek, ale tylko tyle, żeby było widać cewkę moczowa i nic na siłę. I też przemywałam wacikiem. A po jakimś czasie też już to robiliśmy w wanience.
Przemko nie cierpiał dłuższego dotyku, więc tak zalecany masaż po kąpieli nie został u nas wprowadzony.
Jak już był czysty i suchy to smarowałam pupę. Jak nie było żadnych zaczerwienień to bepantenem, a jak coś się działo to sudokremem.
A potem to już pieluszka, ubranko do spania i jak włoski wyschły to ściągałam czapeczkę.