reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pierś ,butelka a może mieszane??

marzena9

Fanka BB :)
Dołączył(a)
19 Październik 2005
Postów
2 976
Tak sobie pomyślałam, że może jeszcze wcześnie ale skoro mój bufet już nie daje mi o sobie zapomnieć to wzięło mnie na wspominki jak to jest z maluchem przy piersi... chociaż na dobrą sprawę nie karmiłam nigdy córki piersią bo nie było to możliwe ale to długa historia.

Planujecie karmić piersią? Ja się już nie mogę doczekać trochę :sorry2:

Chociaż przyznam, że denerwuje mnie ta nachalna propaganda karmienia piersią w mediach i szpitalach - ale to druga długa historia.

Czasem zastanawiam się czy ja jestem zacofana, że tak bardzo chcę karmić, bo ostatnio jakoś spotykam kobiety, dziewczyny, które mają ugruntowane stanowisko, że to jest... fuj.
 
reklama
ja bardzo chciałam karmić piersią Vi i pomimo wielu , naprawdę wielu problemów..przetwałam


u mnie najpierw było to ze mała źle łapała sutki , miałam całe poranione aż do krwi... :tak:
nie napiszę jak długo bo ok dwóch miesięcy trwało gojenie ponieważ zanim sie nauczyła ssać to ciągle mnie szarpała i ranki ciągle się odnawiały
miałam pękniętą brodawkę... (bolesne przez ok dwa tygodnie się goiło) braki mleka w nocy(dokarmianie ale przez ok tyg)
później zastój pokarmu i gorączka( dwa dni), co jeszcze...
aha odparzone brodawki (dwa tygodnie)
no ale wszystko przetrwałam no i karmiłam małą... aż 7 miesięcy , późńiej jak do dolnych jedynek wyrosła górna i zaczęła mnie zgryzać do krwi , postanowiłam przestać karmić piersią
oduczanie nie trwało długo i było bezproblemowe:-)
nie żałuję ani dnia karmienia , oraz nie żałuję że przestałam w tym czasie a nie później ;-)
następne dziecko też będę chciała karmić tyle czasu co Vi
mimo bólu , były też miesiące(te późniejsze kiedy karmienie szło spokojnie i miło..
co 3 godzinki... bez problemów :tak:



 
Ostatnia edycja:
A ja nie wiem. Zdaję sobie sprawę, że to wyczyn poprawnie karmić dzdiecko piersią, więc jak będę umiała to będę karmić, a jak nie to butla z moim mlekiem i też będzie ok.
 
melia
niby wyczyn..
dużo osób twierdzi że :powinno sie umieć karmić dziecko'
ale to nie prawda.... :no: tego nikt nas nie nauczy.. ani rodzice ani pielęgniarki... dziecko też nie bo ma pierwszy raz styczność z piersią...:sorry2:
to my z naszym dzieckiem musimy się dopasować jednocześnie.... nie ma tak że przystawisz i jest od tak dziecko nakarmione...
najpierw same musimy dziecku pokazać że tam jest jedzonko (fakt odruch ssania jest i dziecko wie jak ma ciągnąć) ale trzeba jeszcze pokazać jak trzeba złapać żeby dobrze pociągnąć...
jak Yra wcześniej napisała ją to przerosło i nie dała rady...
ja pewnie też bym nie dała ale z dnia na dzień powtarzałam sobie że to już ostatnio dzień karmię i jak będzie taki sam jak poprzedni to przestaję :-p no i było najpierw gorzej a później już lepiej jak się wsyztsko goiło i mniej bolało...:tak:
jeszcze sprawa położnych....
jedna przystawiła mi dziecko na taki sposób że od początku mnie niec nie bolało... a mała ssałą dobrze
a przyleciała druga nawrzeszczała na nie wytargała mnie za cycka:confused2: i powiedziała że nie tak tylko inacej .. i właśnie od tamtego czasu jak chciałam małą przykładać jej sposobem to się wszystko popsuło i zaczęły się problemy...
później już ciężko byo mi tym pierwszym sposobem bo piersi już były podrażnione...
nieraz nawet leciały mi łzy karmiąc... i stękałam z bólu...
ale to czasem (nie chcę odstraszać) jak miałam właśnie tak mocno pogryzione, albo odparzone...
 
dziewczyny ja wykasowałam swoją poprzednią wypowiedź, bo ja mam bardzo radykalne podejście co do karmienia piersią, nie chce bez sensu prowadzić dyskusji w tej kwestii bo ona mi nic nie da, mam swoje zdanie, każdego zdanie szanuję. ale nie lubię takiego tłumaczenia na siłę, takiego tłumaczenia że ktoś inny za wszelką cenę próbuje mnie przekonać że " ma rację " itp. dlatego ja w tej kwestii więcej wypowiadać się nie będę.
 
Yra a kto mózi że ma rację??:szok:
ja napisałam tylko że jeśli się chce i uparciewalczy to da sie radę wykarmić,
ale nic nie napisałam że Ty źle zrobiłaś przestając karmić w tak szybkim czasie
i wcale nawet tak nie uważam, ponieważ wiem jakie to bolesne... i nie jedna matka z tego powodu rezygnuje z karmienia...
co nie uważam za złe....:no:
po prostu ból jest większy niż chęć karmienia....

nie chciałabym zebyś z mojego powodu kasowała wiadomości..
jeśli coś źle odebrałaś to przepraszam....
 
nie nie vikamcia to nie przez ciebie, po prostu terror laktacyjny jest tak szeroko rozpowszechniony, że wolę swoje przemyślenia zostawić sobie, i swoją decyzję niż wywoływać różne dyskusje, wiem czym one się kończą, bo obojętnie gdzie się dyskutuje karmienie piersią wywołuje skrajne opinie, różne emocje, a po co mam sobie podnosić ciśnienie, bo jak wątek się rozkręci tak to się skończy. więc spoko vikamcia .

każda z nas i tak zrobi po swojemu. :)
 
U mnie też początki karmienia były ciężkie, bo podobnie jak u Kamci mój synek nieprawidłowo chwytał pierś zawijał dolną wargę zamiast zrobić rybkę i nawet pielęgniarki w szpitalu się śmiały, że straszny z niego uparciuch bo jak mu na siłę ustawiły dobrze usteczka to za chwilę było to samo. Z tego powodu ja też miałam strasznie poranione piersi i początkowo karmienie było dalekie od przyjemności, ale później jak mały załapał o co chodzi i piersi się zahartowały to było najcudowniejsze uczucie bliskości z własnym dzieckiem i tego może doświadczyć tylko matka. To były takie chwile tylko dla nas dwojga. Karmiłam synka 9 miesięcy i wtedy poczułam, że to dobry czas na odstawienie cycusia, bo zauważyłam, że mały zaczyna traktować go jak usypiacz, chciałam też zregenerować trochę organizm przed drugą ciążą. Wojti bez problemu przestawił sie na butelkę.
Podsumowując caly okres karmienia piersią wspominam teraz, że był to wspaniały czas choć mi także po drodze przypałętał się zastój pokarmu i stan zapalny gdzieś w drugim miesiącu. Pomogły masaże ciepłą wodą i liście kapusty.
Drugie dziecko też będę chciała karmić, a ile czasu to na razie nie planuję bo to wyjdzie w praniu.
 
reklama
no każda ma inne doświadczenia. U mnie było tak że strasznie chciałam. Już od pierwszych tygodni ciąży czytałam mądrości książkowe o karmieniu i jakie to zdrowe i bla bla bla. Laktator kupiłam na wszelki wypadek bo nie chciałam być też mamą-mleczarnią na pełny etat, chciałam czasem sobie poodciągać i wyjść gdzieś a dziecko z butli. Albo poodciągać i pogrzeszyć gastronomicznie. Wszystko miałam zaplanowane wręcz a tu niespodzianka. Córka urodziła się z rozszczepem podniebienia (warga była bez wady) i ssanie odpadało... Ale i tak się zaparłam, że dam z siebie wszystko co mogę i odciągałam pokarm dla niej przez 3 miesiące ale we łzach bo byłam wykończona. Godzinę maltretowałam piersi bo skoro nie przystawiałam ssaka to one nigdy nie ruszyły pełną parą ale za to miałam fajny pokarm bo aż oka pływały - taki tłusty. Potem chwila przerwy i godzinę karmienie małej, bo ona nie chciała jesć, wolno ciągnęła z butli, musiała mieć malutkie dziurki w smoczku żeby ją zmuszać do ćwiczenia odruchu ssania i żeby ćwiczyła aparat paszczowy bo prawidłowe ssanie ma potem wpływ na rozwój zębów, języka a w konsekwencji na wymowę a mówienie u rozszczepków to trudny temat. Więc moje życie opierało się na odciąganiu i karmieniu butelką, karmieniu butelką i odciąganiu. W dzień i w noc. Noce były najlepsze bo dziecko dość szybko zaczęło spać długo i ładnie a ja musiałam wstawać pomimo to i odciągać. Cyrk na kółkach. I też sobie powtarzałam "dzisiaj ostatni dzień, ostatni!" A potem mąż mówił nieśmiało "może jeszcze jeden?" i był jeszcze jeden a potem następny. Ale w głowie mi siedziało 3 miesiące i koniec. I najfajniejsze, że nastały 3 miesiące i z dnia na dzień odstawiłam laktator i już po niego nigdy nie sięgnęłam i nie było zastoju, bólu ani nic. Aż lekarz się zdziwił, że z dnia na dzień przestałam bez konsekwencji zdrowotnych... A ja wiem jedno: Karmienie siedzi w głowie. Ile to kobiet zakłada od początku że nie chce i już i nawet dobrze pokarmu nie mają? Jak zaczynają się problemy to w głowie rodzi się "ja nie chcę" i często na tym się kończy.
Ale wiem po tym wszystkim jedno: każda kobieta musi sama podjąć tę decyzję czy będzie karmić czy nie. Nacisk otoczenia (w obie strony bo i tak bywa, że ktoś mówi "a po co ci to, butla lepsza"), personelu szpitalnego, mediów to niesprawiedliwe zagrywki. Ja to odkryłam jak okazało się, że bardzo chcę i nie mogę. Ile to bab w przychodni, sklepie, nawet na ulicy patrzyło na mnie z potępieniem jak przy jakiejś okazji wychodziło, że karmię butelką... Wyczuliłam się bardzo na tę propagandę bo bolała mnie podwójnie i teraz nawet reklamy w tw, w których mleko jest od numeru "2" z założeniem "jak skończysz karmić piersią" baaardzo mnie drażnią. A podejście niektórych szpitali... moja kuzynka jak rodziła już od progu miała zapowiedziane, że to jest szpital propagujący karmienie naturalne i butelki i smoczki na tym oddziale są zakazane! No grunt to demokracja hihihi

Yra ja też nie chciałam wsadzać kija w mrowisko, bo zakładając wątek miałam raczej na myśli podzielenie się doświadczeniami co mogłoby się przydać na potem. A co do propagandy i nacisków to ja Cię doskonale rozumiem, bo mam takie samo zdanie - nic na siłę. Ale faktem jest, że ja sama jestem przewrażliwiona i w czasie kiedy było to dla mnie drażliwe, każdą wypowiedź o karmieniu naturalnym traktowałam jako atak na siebie, chociaż wcale tak nie było.
Czasem tylko szkoda mi kiedy jakaś kobieta w moim otoczeniu zarzeka się że nie bo nie i argumentuje to mitami przekazywanymi jeszcze przez jej babkę, wtedy korci mnie namawiać, do przemyślenia sprawy...
 
Ostatnia edycja:
Do góry