Kasiuleczka, bardzo współczuję Ci dodatkowych komplikacji przy łyżeczkowaniu. U mnie też nie było łatwo- przy pierwszym zabiegu lekarze nie wiedzieli, że to zaśniad więc niezbyt dokładnie, wyczyścili mi macicę. Po tygodniu zadzwonili do mnie abym pilnie stawiła się w szpitalu. Okazało się że wymagam ponownego czyszczenia. Zostało sporo zajętych zaśniadem tkanek i miałam zapalenie śluzówki.
Z tego co napisałaś wnioskuję że zależy Ci na ponownym szybkim zajściu w ciążę. Ja długo dochodziłam psychicznie do siebie i mimo że po roku teoretycznie mogliśmy się starać to dopiero teraz jestem na to naprawdę gotowa. Dwa lata poświęciłam na odreagowanie tego co się stało, ale wiedząc że mogło się to skończyć inaczej, starałam się też z życia wyrwać jak najwięcej. Pamiętam zapach tej wiosny kiedy wracałam ze szpitala i nie wiedziałam czy to nie jest ostatnia wiosna jakiej mogę doświadczyć (niestety aż tak czarno wtedy myślałam). Dzisiaj każda wiosna nabiera dla mnie symbolicznego, optymistycznego znaczenia.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Tofika
Z tego co napisałaś wnioskuję że zależy Ci na ponownym szybkim zajściu w ciążę. Ja długo dochodziłam psychicznie do siebie i mimo że po roku teoretycznie mogliśmy się starać to dopiero teraz jestem na to naprawdę gotowa. Dwa lata poświęciłam na odreagowanie tego co się stało, ale wiedząc że mogło się to skończyć inaczej, starałam się też z życia wyrwać jak najwięcej. Pamiętam zapach tej wiosny kiedy wracałam ze szpitala i nie wiedziałam czy to nie jest ostatnia wiosna jakiej mogę doświadczyć (niestety aż tak czarno wtedy myślałam). Dzisiaj każda wiosna nabiera dla mnie symbolicznego, optymistycznego znaczenia.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Tofika