reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pobyt w szpitalu - jak wspominacie?

MamaWiktorii

Fanka BB :)
Dołączył(a)
15 Październik 2010
Postów
216
Wydaję mi się,że takiego tematu nie było,a chętnie poznam wasze wrażenia. Jak przebiegały wasze pobyty w szpitalu w trakcie ciąży? Jak wyglądało to na OION- ie gdy przebywały tam wasze dzieci? Jak oceniacie personel? Jak byłyście traktowane?
Moje zdanie jest dość podzielone. Zawdzięczam UCK w Gdańsku życie swojej córki ale..na samo wspomnienie tamtego okresu chcę mi się tylko płakać.Trafiłam do szpitala na własne życzenie,coś przeczuwałam i okazało się,że sie nie mylę.Najpierw kilka dni czekałam na miejsce,w końcu mnie przyjęto, 1 dzień spędziłam na porodówce ( z braku miejsc na Patologii Ciąży) i tam byłam na 1 sali z rodzącą kobietą i nie należało to do najprzyjemniejszych przeżyć. Przy przyjęciu lekarz uświadomił mnie,że sytuacja jest ciężka,że moje dziecko może umrzeć,że takie dzieci najczęściej mają poważne wady genetyczne. I niby w trosce o moje zdrowie ...zaproponował mi aborcję. Powiedział,że zrobimy badania i jeśli coś wyjdzie to może usunąć ciąże.Oczywiście odmowiłam. Uwierzycie? jak można kobiecie w 24 tc.zaproponować aborcję???! Uzasadnił to tym,że jestem jeszcze młoda ( mam 22 lata) i mogę jeszcze mieć niejedno dziecko.Nie chodzi o to,że ktoś uważa mnie za gówniarę tylko o to,że lekarze najwidoczniej uważają,że matka w moim wieku nie może być dobrą matką.Nie wiem jak uważacie wy,ale chyba każda matka powinna mieć szanse.
Spędziłam na podtrzymaniu na PC 5 tygodni,byłam tam z góry traktowana jak gówniara która zapewne i tak nie chcę tego dziecka i pewnie przez całą ciąże głodziła się ,piła i nie wiadomo co jeszcze robiła.Od początku mówiono mi ,że mała i tak albo urodzi się bardzo chora i szybko umrze,albo urodzi sie martwa.Na obchodach traktowano mnie przedmiotowo "pani musi dalej leżeć" i tyle.w 25 tc. było na tyle źle,że chciano zakończyć moją ciąże przez cc i od razu mi powiedziano,że według usg moja mała nie ma jeszcze 500g więc według polskiego prawa nie będą jej utrzymywać przy zyciu nawet jeśli będą takie parametry. Co to za sprawiedliwość??!Moich bliskich miałam przy sobie rzadko,najczęsciej tylko telefonicznie,było mi naprawdę ciężko.
Decyzja o cesarce została podjęta na niespełna 3 h przed nią,więc nie miałam wiele czasu,by się z tym oswoić. leżąc na sali pooperacyjnej,lekarz do mnie przyszedł powiedział tylko ile mała waży i " może się uda" ,wieczorem podstawowe informację otrzymałam od męża. Przeniosłam się w szpitalu na przedłużony pobyt by moc być dlużej przy corce,a mimo to usunieto mnie stamtąd po 6 dniach.Opieka na OIOM-ie dzieciecym była lepsza,choć widać że nie wszystkie pielegniarki są do tego stworzone. Niektóre traktowały dzieci wspaniale jak swoje,ale niektóre traktowały je jak zabawki czego byłam świadkiem.Przez zaniedbanie pielegniarki na moich oczach umarło dziecko i nie wyciągnięto z tego żadnych konsekwencji,ostatnio w tym szpitalu dziecko zostało zarazone gronkowcem i teraz jjest sprawa w sądzie..Lekarz prowadząca ciągle chodziła na urlopy a jak już była udzielała mi wyrywkowych odpowiedzi. Czy tak musi być?? Może jakieś rady dla przyszłych mam?
 
reklama
2 lisopada dostał boli nic nie pomagało wytrzymałam pare godzin ale nie dalam rady wytrzymac do 14 ( wtedy przyjmowała moja gin ) i zadzwoniłam na pogotowie przyjechali wzieli mnie raczac komentarzami ze porod nie choroba i powinnam sobie dojechac jak zaczełam sciskac reke lekarki to jechalam na sygnale bo podobno rodze tam juz czekała połozna i tylko powiedział tak pogotowia boja sie porodow wola wywołac panike bo jeszcze dzwoniac do szpitala powiedzili ze rodze i krwawie wiec czekal cały personel a mnie nic sie nie pytali...w szpitalu przelezałam dwa dni na lekach kroplowkach w ciagłym bolem bo nic nie działałao na zatrzymanie akcji porodu w koncu powiedzili ze skurcze sa regularne i nie moga czekac bo ja nie reaguje na najsilniejsze leki wiec cc bo macius był ułorzony poprzecznie...znieczulenie ogolne...urodził sie w 35 tc udało sie ze było dla niego inkuboator i lezał dwie domby na lekach w 5 dobie juz mi go dali bo mial przkroczone 2 kg i nie było nic nipokjacego...zreszta wiekosc rzeczy zaczeła sie dziac potem
Adas juz dojechalismy sami bo wiedziałam ze bole przez cała noc to porod , u nas badanie podłaczyli do lekow ktore znowu nie działały wiec szukanie szpitala aby mogli mnie przewiez...u nas nie ma oddziału dla wczesnikow...przewiezli mnie na ligote tam badania i zaczełam krwawic wiec znowu decyzja cc bo Adas był pupa do dołu...znieczulenie wewnoatrz opnowe wiec muslałam ze bedzie lepiej ale gdzie tam nawet nie usłyszałam ja krzyczy bo odrazu do zabrali...pilegniarki super na drugi dzien załatwiła mi fotel i sama z siebie zaweiozł do Adasia abym choc przez chwile go moglam zobaczyc bo nie mogłam jeszcze chodzic......na odziale wczesnikow roznie nie zawsze moglam wejsc bo akorat pilegniarki zajete ale w sumie oprocz tego ze nie mozna sie bylo doprosic o inf to ok...wyszlismy jak tylko zaczoł utrzymywac tem ciala i przestal tracic na wadze...ja tylko mam zal ze na duzo pytan mi nie odpowiedzili nie powiedzili ze ma spadziectwo co z tym robic...poprostu lepiej zajeła sie nami pediatra ktora na dzin dobry wreczyla skierowania do wszystkich bez proszenia błagan...a potem juz poszło...do niktorych poradni juz nie chodzimy do innych jeszcze ...reh trwały bardzo długo i nadal trwaja...
 
jesli o mnie chodzi to ja jestem zadowolona z pobytu w szpitalu zarowno po pierwszym jak i po drugim porodzie:tak::tak::tak:
Po pierwszym to wiadomo synek w sumie donoszy z waga 2660,wiec w sumei w spzitalu spedzilismy 3 dni.
Drugi porod w 34 tyg ( z wyliczen usg i oceny pediaow 31 tydz).Lezalam na podtrzymaniu 2 tygodnie.Po przyjeciu mnei do szpitala od razu badanie,ktg,usg i zastrzyki na rozwoj plucek:tak::tak::tak:bardzo mila pielegniarka ktora ze mna rozmawiala i zgodizla sie zeby do sali gdzie mialam ktg weszla moja siostra:tak::tak::tak:Podczas tych 2 tygodni tez nie bylo zle:-):tak:badana bylam w dzien przyjecia i w dzien porodu bo bali sie mnie badac ginekologicznie:tak::tak::tak:3razy dziennie ktg,mierzenie cisnienia itd :tak::tak::tak:
Jak dostalam skurcze to pielegniarki przychodzily co chwile:tak::tak:Chcialy mnie podlaczyc pod ktg ale jak powiedzialam ze nie uleze to zadzwonily po lekarza i zawiozly mnie do badania:tak::tak:Rozwarcie na 6 cm wiec do porodu:tak::tak:Ja ryczalam ze nie moge urodzic takich malych dzieci to mnei pocieszaly i glaskaly po glowie:tak::tak::tak:Anestezjolog dlugo ze mna rozmawial o znieczuleniu i sama moglam zdecydowac jakie chce:tak::tak::tak:Po cesarce dali mi male do pocałowania i wzieli do inkubatorkow:tak::tak::tak:
Jedna pielegniarka byla nie fajna jak juz bylam na poporodowej ale przyszedl ordynator i sie mnie zapytal jakei sa i czy pomagaja to od razu sie zmienila:-p
Jesli chodzi o opieke nad dziecmi to tez bylo super:tak::tak:Moglam byc przy dziewczynkach kiedy tylko chcialam i ile chcialam:tak::tak:Moglam Je wyciagac,przebierac i karmic:tak::tak::tak:Nawet moj synek wtedy 3,5 letni mogl wejsc na oddzial gdzie Panie wyciagnely jedna z dziewczynek z inkubatorka,zawinely,kzalay Dominikowi usiasc na takim fotelu i daly Jemu siostrzyczke na raczki:tak::tak::tak:
Jak wazyly 1600 to lezaly juz ze mna na sali:tak::tak::tak:Odwiedzca mogli nas juz wtedy wszyscy i wszyscy mogli brac male na rece:tak::tak:Mogly spac w lozeczku lub ze mna w lozku i nikt nic nie mowil:tak::tak::tak:
Nawet w jeden dzien dostalam przepustke i moglam poejachc sobei na reszte zakupow,zeby w domu bylo wszystko przygotowane na wyjscie moich ksieznieczek:tak::tak::tak:Pielegniarki tlumaczyly mi jak je karmic zeby jak najszybciej przybraly na wadze:tak::tak:Moglam wychodzic z coreczkami na rekach do innych sal np na patologie gdzie wczesniej lezalam i zdazylam sie zakolegowac z kilkoma dziewczynami:tak::tak::tak:
O terminie wyjscia do domu wlasciewie zadecydowalam sama i wychodzilysmy po 17 dobach jak dziewczynki przekroczyly wage 1800:tak::tak::tak:
W ten wlasnie dzien od rana zaczelam nas szykowac i jak weszla nasza lekarka prowadzaca to sie mnie tylko zapytala czy idziemy dzisiaj do domu?:-D:-D
TO aj pwiedzialm ze tak i poszla szykowac wypisy:tak::tak::ta
 
no Dowikla tylko pozazdrościć :tak:
ja to już mam uraz do szpitali i stwierdzam,że należałam się za całe zycie:-)
 
mamo wiktorji - o matko!! niewiem co powiedzieć gdzieś ty to rodziła?? napisz dokładniej niech wszyscy omijają to miejsce.
kunda a ty ?? mieszkasz gdzieś niedaleko aż jestem ciekawa gdzie panuje taka znieczulica?

ja rodziłam w sosnowcu . Wszystko tak niespodziewanie - z zaskoczenia . w środku nocy trafiłam na porodówke , pan doktor po zbadaniu stwierdził że minie sporo czasu zanim dziecko sie urodzi zszedł na dół na ginekologje , mnie podpięto do ktg i siostra całą książke pisała , mnie takie skurcze już brały że wołam ją że chyba juz , uśmiechnęła sie i stwierdziła że jeszcze , na to ja że nieprawda i że musze przeć , nieuwierzyła mi bo przecież minute temu lekarz mnie badał - niedałam za wygraną , wiec mnie zbadała co niebyło jej na reke no ale minute póżniej leżałam już na wyrku porodowym i chwile potem Oskar był juz na świecie , lekarz niezdążył dobiegnąć na czas , poród odbierały 2 położne . wsumie niemoge na nic narzekać ,wszystko trwało zaledwie 15 minut !!
odrazu zabrano mi go do inkubatorka a mnie przewieziono na sale poporodową . 2 godziny po porodzie już stałam przy młodym i choć ledwo trzymałam sie na nogach niemogłam inaczej. kilka godzin póżniej przewieziono mi młodego do centrum pedjatrji w sosnowcu-klimontowie , a ja wypisałam sie do domu , na oiomie pracują cudowni ludzie dzień w dzień jeżdziłam rano z mleczkiem i choć niema wtedy odwiedzin mogłam pogadać z młodym , lekarz udzielał mi sam informacji - o nic niemusiałam sama wypytywać , popołudniu w czasie odwiedzin siostry wszystko tłumaczyły , udzielały rad a nawet pocieszały kiedy trzeba było. raz sie załamałam , zobaczyłam w główce młodego weflonik , słyszałam jak płakusiał - pani doktor wszystko mi wytłumaczyła , przytuliła i pocieszała - no teraz jak to wspominam to dziękuje że w tym trudnym okresie spotkałam tak cudownych , ludzkich lekarzy !!!
 
To miejsce to Akademickie Centrum Medyczne -Szpital kliniczny w Gdańsku.

andziu - i właśnie ja miałam z tym problem.Ty mogłaś swoje maleństwo zobaczyć niedługo po porodzie, a ja mimo,że urodziłam o 12:20 w południe, to moją małą zobaczyłam dopiero następnego dnia mniej więcej o 13, 14. Bo takie procedury. A powiedzcie mi co kogo obchodzą procedury w momencie,gdy nie wiesz co się dzieje z Twoim dzieckiem i czy w ogóle będzie Ci dane zobaczyć je żywe. Jest to dla co najmniej dziwne,że według mnie każda matka powinna mieć do tego prawo bez względu na to czy rodzi wcześniaka czy nie. Rozumiem,że każda matka inaczej znosi cesarkę.Ja swojej właściwie nie przeżywałam w ogóle- bez zbędnych srodków przeciwbólowych,nie mogłam po zabiegu spać ,myślę że wieczorem spokojnie mogłabym wstać z łóżka choćby na tyle,żeby pojechać wózkiem z położną na OIOM.


a co do samego szpitala jeszcze..gdybym znów miała rodzić tak skrajnego wcześniaka to podejrzewam że znowu bym tam poszła rodzić. Bo jednak specjalistami są dobrymi,a dla życia dziecka można przeżyć wiele.
 
Może kiedyś zdobędę się na to, by opisać w tym wątku swoje doświadczenia - ogólnie nie najgorsze, tylko pamiętam jaka byłam zagubiona w tym wszystkim i jak bardzo nie miałam z kim o tym porozmawiać.

i właśnie ja miałam z tym problem.Ty mogłaś swoje maleństwo zobaczyć niedługo po porodzie, a ja mimo,że urodziłam o 12:20 w południe, to moją małą zobaczyłam dopiero następnego dnia mniej więcej o 13, 14.

Ja cc miałam o 8 jednego dnia, a synka zobaczyłam około 16 - 17 następnego dnia. Procedury były takie, że po cc wstawało się następnego dnia rano, nie ważne o której godzinie był poród. Właściwie mogłabym więc pójść do dziecka już o 10, ale ja akurat nie byłam w stanie :-( Najpierw nie mogłam wstać, potem zmuszono mnie do wstania, przeszłam na inną salę, do toalety i zemdlałam - przez ponad godzinę nie mogłam dojść do siebie, bo co chwila mdlałam na korytarzu. Wiecie - też myślałam, że chęć zobaczenia dziecka sprawi, że choćbym nie miała siły, to na tyle mi ich starczy...i niestety tak nie było.
 
Andzia czy ja wiem czy zniczulica...Macka rodziłam w Dabrowie w sumie dostałam leki zastrzyki na płucka a ze leki na mnie nie działaja to juz inna historia ...Macka zostwili w Dabrowie i jedno powiem nie ma tam parcia na karmienie naturalne co sobie chwale bo ja nie miałam pokarmu wiec bez problemu karmili zabrali dziecko kiedy potrzebowałam tez bez problemow...a z Adasiem lekarze znalezli mi szpiatl na Ligocie...tam jest osobny oddział neonatologiczny wiec byłam spokojna ze wszystko juz bedzie dobrze...a ze nie wpuszczali to trudno sie czasami dziwic jak mili dzieci z sytuacjach kryzysowych i ratowali zycie to nie bede pilegniarki latac otworzyc drzwi rodzica...poptpstu cos było waznijsze...szkoda tylko ze lekarze nie mowili wszystkiego i trzeba sie było dopytywac....ale w sumie połone i pilegniarki były ok...pomagały rozmawiały......a anestiolozki w obu przypadkach super kobiety...choc przy Macku musieli mi płukac zoładek....co jest koszmarne
 
mamo Wiktori ja tez po cc pozno zobaczyłam dzieci...moj maz widzial od razu ja nie ale wiecie oni w inkubatorach a ja musiałm lezec....
 
reklama
kunda ja mieszkam w dąbrowie , ale uwiez mi omijam szpital na mydlicach szerokim łukiem choć znam też kogoś kto wychwala . wiec wszystko zależy od tego na jakiego lekarza sie trafiło. kiedyś miałam spięcie z lekarką z oddziału dziecięcego , nawet groziła mi sądem za zniesławienie :) naszczęście ciemna niejestem i znam swoje prawa , pani doktor niebyło na ręke że ją tak potraktowałam przy panach z pogotowia i pielęgniarce - no ale to inna sprawa.
 
Do góry