reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

pomocy - nie wiem już co robić...

Dołączył(a)
13 Maj 2007
Postów
1
Witam wszystkich,
zacznę od tego że jestem tu nowa i trochę zagubiona. Jednak muszę się kogoś poradzić bo już nie wiem co robić. Jestem 4 lata po ślubie. Wszystko do tej pory było w porządku - typowa szczęśliwa rodzinka z 3letnią słodką córeczką. Jednak od 3 tygodni coś się sypie. Mąż jest oschły, nie chce ze mną rozmawiać - ciężko się z nim dogadać, chodzi poddenerwowany. Ostatnio powiedział mi, że czuje sie zagubiony i nie wie czego chce od życia i... co mnie po prostu wybiło z równowagi... że poprosił swoją siostrę o przesłanie papierów rozwodowych. Dzisiaj pojechał do niej żeby dowiedzieć się czy to zrobiła, bo podjął decyzję, że nie chce rozwodu. Na moje pytanie czy mnie jeszcze kocha odpowiada, że tak ale to nie chodzi o kochanie i on sam nie wie o co mu chodzi. Nie wie co robi źle, nie wie co ja robię źle - po prostu nic nie wie. A ja męczę się z tym wszystkim, biorę środki uspokajające, żeby nie daj boże nie wyżyć sie na dziecku czy osobie postronnej. Gram przed wszystkimi, że jest ok ale nie wiem ile czasu tak jeszcze pociągnę. Wiem, że mąż mnie kocha, że nie ma kogoś na boku, bo wraca do domu na czas mimo, że jak mówi wcale mu się nie chce. Nie wiem jak mu pomóc, nie wiem jak z nim porozmawiać - jest bardzo drażliwy i boję się, że zamiast pomóc związkowi po prostu mu zaszkodzę. Błagam Was pomóżcie mi bo jestem na skraju załamania...:-(
 
reklama
Bardzo Ci współczuję. Trudno jest godzić się z rozsypującym małżeństwem gdy jeszcze tak niedawno było ok i najważniejsze - niewiadomo dlaczego tak się dzieje. Myślę że niewiele pocieszy cię wiadomość że w każdym związku są trudne chwile. Ja bym nie patrzyła na drażliwość i fochy męzusia tylko siadła bym z nim przy stole i zapytała co jest grane. Swoją drogą bez urazy ale jakiś niepoważny trochę ten twój mąż. Sam decyduje o rozwodzie bez słowa wyjaśnienia? Macie córeczkę, jesteście rodziną - oboje za nią odpowiadacie a jemu w pewnym momencie przestaje się podobać zabiera zabawki i idzie do innej piaskowanicy. Sorry ale ja takiego gościa postawiłabym do pionu i uświadomiła jaka jest jego rola w życiu Waszej rodziny. Zdaję sobie również sprawę że mężczyźni mają trudne chwile i mogą się załamywać - tylko my kobiety częściej to pokazujemy. Jednak myślę że powinniście porozmawiać. Dla małżeństwa w którym jest miłość warto zrobić wszystko. Pamiętaj jednak że TY masz i zawsze będziesz miała dla kogo żyć. Jeżeli nie pomoże wspólna rozmowa to może pójdźcie do psychologa rodzinnego. Wiem że obca osoba może Wam wiele pomóc- znam przypadek gdzie przed ostatnią rozprawą rozwodową moi blic=scy znajomi poszli do takiej kobitki i się pogodzili po czym po roku urodziło im się kolejne maleństwo. Są nadal ze sobą bardzo szczęsliwi. Jeżeli nie namówisz swojego męża na rozmowę to napisz do niego list. Napewno go przeczyta. Co w takim liście napisć to Ty i twoje serce wiedzą najlepiej. Zbyt wiele rad ci nie udzielę bo staż małżeński mam mniejszy od Ciebie ale trzymam kciuki za Ciebie i Twojego męża.

pozdrawiam
 
A ja bym radziła: przygotuj pyszną uroczystą kolację z winkiem świecami itp.Usiądźcie sobie spokojnie we dwoje i porozmawiajcie tak szczerze, od serca.
To na pewno nie zaszkodzi a może pomóc.Niech ta kolacja będzie zaskoczeniem dla męża, niespodzianką, być może otworzy się przed Tobą i powiecie sobie to, co leży wam obojgu na sercu.Bo szczera rozmowa na pewno jest Wam potrzebna...
 
kolacji bym mu nie szykował, bo nie zasłużył na to
rozmowa na pewno sie przyda, ale jesli w jej trakcie powie Ci że zasługujesz na kogoś lepszego to strzel go w pysk, wyrzuć za drzwi, przez okno wyrzuć jego rzeczy i powiedz mu, że nie ma juz powrotu
 
A moim zdaniem zdecydowanie rozmowa. Jedna rozmowa nie załatwi sprawy, ale pomoże zarówno jemu jak i Tobie, zacząć załatwiać. Powinniście pogadać w spokojnym otoczeniu, wyłączcie telefony, jeśli to możliwe "podrzućcie" córeczkę pod czyjąś opiekę. Zgadzam się, że dobra kolacja i wino mogą pomóc w stworzeniu dobrej atmosfery. Ale to może być też wyjście na spacer. Rozmawiajcie, rozmawiajcie.
Moja rada: pamietaj, że nie ma ludzi doskonałych.
pozdrawiam,
Maura (15 lat małżeństwa i wciąż szczęśliwi, choć bywało ostro na krawędzi)
 
Ja też jestem za tym, żeby pogadać z nim i spróbować mu znowu zanleźć swoje miejsce, bo na moje oko, to on faktycznie się pogubił. jestem już 11 lat po ślubie i też miałam podobny epizod za sobą, no może z wyjątkiem papierów rozwodowych. Musisz mu pomóc znowu poczuć się kimś dla was ważnym, kochanym i potrzebnym. Ja spróbowałam ratować mój dom i po latach widzę, że to było najlepsze co mogłam zrobić. Poza tym mój mąż do tej pory jest mi wdzięczny, za to, że nie dałam mu tak po prostu wszystkiego popsuć, bo miał kryzys. To przecież każdemu może się przydarzyć. Najprościej przecież od razu wyrzucić ciuchy za okno, tylko wtedy okazałoby się, że całe wasze wspólne życie nie miało sensu....
 
Kolacja, rozmowa to nawet dobry pomysl, ale moze on nie przyniesc spodziewanych rezultatow. Pytanie podstawowe jakie zycie prowadziliscie przed urodzeniem dziecka. Moze twoj maz byl aktywny, czesto wychodziliscie, odwiedzaliscie znajomych albo cos w tym rodzaju, a teraz wszystko sie skonczylo. Pozostalo jedynie opieka nad dzieckiem i szybkie powroty do domu. Jezeli tak jest w istocie to rozwiazaniem moze byc pozwolenie mezowi na wyjscie na godzine lub dwie z domu w srodku tygodnia - na przyklad na silownie, albo na basen lub aby pograc z kolegami w koszykowke, cos co pozwoli rozladowac nadmiar energii. W zamian mozna sie umowic, ze Ty tez bedziesz miala wolne popoludnie tylko dla siebie - nie dla dziecka lub pracy ale jedynie dla siebie i wtedy bedziesz mogla robic cos co lubisz. Nie wiem czy to jest dobra rada ale mozna sprobowac tak sie umowic - na przyklad przy kolacji i swiecach. Zycze powodzenia.
Ps. tez mamy trzyletniego syna, wiec troche rozumiem Twojego meza, chociaz z tymi papierami rozwodowymi to troche przesadzil.
 
reklama
Moim skromnym zdaniem coś musiało się wydarzyć że mąż rozpoczął postępowanie rozwodowe.
Rozumiem sytuację gdy nie ma miłości, małżonkowie na siebie ryczą i omijają się z daleka przez bardzo długi czas.
Ale kiedy (jak twierdzisz) kochacie się i on kocha dziecko po czym wyparowuje z papierami rozwodowymi to coś jest nie tak.
Na początek przyłączam się do poprzednich opinii - radzę szczerą rozmowę bo coś mi się nie zgadza.
 
reklama
Do góry