- Dołączył(a)
- 13 Maj 2007
- Postów
- 1
Witam wszystkich,
zacznę od tego że jestem tu nowa i trochę zagubiona. Jednak muszę się kogoś poradzić bo już nie wiem co robić. Jestem 4 lata po ślubie. Wszystko do tej pory było w porządku - typowa szczęśliwa rodzinka z 3letnią słodką córeczką. Jednak od 3 tygodni coś się sypie. Mąż jest oschły, nie chce ze mną rozmawiać - ciężko się z nim dogadać, chodzi poddenerwowany. Ostatnio powiedział mi, że czuje sie zagubiony i nie wie czego chce od życia i... co mnie po prostu wybiło z równowagi... że poprosił swoją siostrę o przesłanie papierów rozwodowych. Dzisiaj pojechał do niej żeby dowiedzieć się czy to zrobiła, bo podjął decyzję, że nie chce rozwodu. Na moje pytanie czy mnie jeszcze kocha odpowiada, że tak ale to nie chodzi o kochanie i on sam nie wie o co mu chodzi. Nie wie co robi źle, nie wie co ja robię źle - po prostu nic nie wie. A ja męczę się z tym wszystkim, biorę środki uspokajające, żeby nie daj boże nie wyżyć sie na dziecku czy osobie postronnej. Gram przed wszystkimi, że jest ok ale nie wiem ile czasu tak jeszcze pociągnę. Wiem, że mąż mnie kocha, że nie ma kogoś na boku, bo wraca do domu na czas mimo, że jak mówi wcale mu się nie chce. Nie wiem jak mu pomóc, nie wiem jak z nim porozmawiać - jest bardzo drażliwy i boję się, że zamiast pomóc związkowi po prostu mu zaszkodzę. Błagam Was pomóżcie mi bo jestem na skraju załamania...:-(
zacznę od tego że jestem tu nowa i trochę zagubiona. Jednak muszę się kogoś poradzić bo już nie wiem co robić. Jestem 4 lata po ślubie. Wszystko do tej pory było w porządku - typowa szczęśliwa rodzinka z 3letnią słodką córeczką. Jednak od 3 tygodni coś się sypie. Mąż jest oschły, nie chce ze mną rozmawiać - ciężko się z nim dogadać, chodzi poddenerwowany. Ostatnio powiedział mi, że czuje sie zagubiony i nie wie czego chce od życia i... co mnie po prostu wybiło z równowagi... że poprosił swoją siostrę o przesłanie papierów rozwodowych. Dzisiaj pojechał do niej żeby dowiedzieć się czy to zrobiła, bo podjął decyzję, że nie chce rozwodu. Na moje pytanie czy mnie jeszcze kocha odpowiada, że tak ale to nie chodzi o kochanie i on sam nie wie o co mu chodzi. Nie wie co robi źle, nie wie co ja robię źle - po prostu nic nie wie. A ja męczę się z tym wszystkim, biorę środki uspokajające, żeby nie daj boże nie wyżyć sie na dziecku czy osobie postronnej. Gram przed wszystkimi, że jest ok ale nie wiem ile czasu tak jeszcze pociągnę. Wiem, że mąż mnie kocha, że nie ma kogoś na boku, bo wraca do domu na czas mimo, że jak mówi wcale mu się nie chce. Nie wiem jak mu pomóc, nie wiem jak z nim porozmawiać - jest bardzo drażliwy i boję się, że zamiast pomóc związkowi po prostu mu zaszkodzę. Błagam Was pomóżcie mi bo jestem na skraju załamania...:-(