Andrzelika, jak sie trafi szerokie naciecie przy sn to tez sie wstaje z lozka "z figurami" - nie ma przebacz.
I tu przypomina mi sie pani, ktora na polozniczym prowadzila cos na ksztalt gimnastyki. To bylo po moim pierwszym porodzie, gdzies w okolicach epoki kamienia lupanego, sala 12 osobowa, dzieci donoszone wylacznie do karmienia (czesto nazarte juz sztucznym mlekiem), dosc ze wchodzila pani krokiem dziarskim, przemierzala sale celem otwarcia okna, wracala do drzwi, zapodawala komende do cwiczenia (takie delikatne typu uniesc rece) i dodawala glosem nie znoszacym sprzeciwu: "Ruszac sie, ruszac! Nie udawac!" 12 bab w roznym stadium po porodowym kwekalo, stekalo ale sie ruszalo! Haselko tej pani zostalo mi do dzis jako motywacja, kiedy mam juz calkiem dosc, a jeszcze trzeba...
Rena, przyznam Ci sie ze oddalam dziecko na noc. Urodzilam bliznieta, absolutna kinderniespodzianka, kompletne zaskoczenie, ale jak na Matke Polke przystalo, na propozycje zeby tylko jedno na noc zostalo ze mna, uparlam sie ze oboje. W nocy cos wyje, a nas matek na sali 4... Podnioslam sie, poszlam do lozeczek, wzielam tego mojego wyjca do lozka, przytulilam, spimy. Przez sen (a zrypana jak kon po westernie bo rodzilam poznym popoludniem) slysze ze cos wyje, wiec dzwigam glowe, patrze, moje spi - zasypiam. Ktos mnie traca - "pani dziecko placze" - dzwigam leb, patrze... "Moje dziecko spi." "Pani DRUGIE dziecko placze." Skonczylam w nogach swego lozka, z bliznietami na poduszce, nastepnego wieczoru propozycje pielegniarki przyjelam z wdziecznoscia.
Pierwsze doswiadczenie z dzieckiem od samego poczatku, mialam dopiero teraz - tu nie traci sie dziecka z oczu ani na moment. Karol urodzil sie wieczorem, pierwsza noc po prostu uprzejmie przespal. A ja glupia pol nocy siedzialm i gapilam sie na ten cud...
I tu przypomina mi sie pani, ktora na polozniczym prowadzila cos na ksztalt gimnastyki. To bylo po moim pierwszym porodzie, gdzies w okolicach epoki kamienia lupanego, sala 12 osobowa, dzieci donoszone wylacznie do karmienia (czesto nazarte juz sztucznym mlekiem), dosc ze wchodzila pani krokiem dziarskim, przemierzala sale celem otwarcia okna, wracala do drzwi, zapodawala komende do cwiczenia (takie delikatne typu uniesc rece) i dodawala glosem nie znoszacym sprzeciwu: "Ruszac sie, ruszac! Nie udawac!" 12 bab w roznym stadium po porodowym kwekalo, stekalo ale sie ruszalo! Haselko tej pani zostalo mi do dzis jako motywacja, kiedy mam juz calkiem dosc, a jeszcze trzeba...
Rena, przyznam Ci sie ze oddalam dziecko na noc. Urodzilam bliznieta, absolutna kinderniespodzianka, kompletne zaskoczenie, ale jak na Matke Polke przystalo, na propozycje zeby tylko jedno na noc zostalo ze mna, uparlam sie ze oboje. W nocy cos wyje, a nas matek na sali 4... Podnioslam sie, poszlam do lozeczek, wzielam tego mojego wyjca do lozka, przytulilam, spimy. Przez sen (a zrypana jak kon po westernie bo rodzilam poznym popoludniem) slysze ze cos wyje, wiec dzwigam glowe, patrze, moje spi - zasypiam. Ktos mnie traca - "pani dziecko placze" - dzwigam leb, patrze... "Moje dziecko spi." "Pani DRUGIE dziecko placze." Skonczylam w nogach swego lozka, z bliznietami na poduszce, nastepnego wieczoru propozycje pielegniarki przyjelam z wdziecznoscia.
Pierwsze doswiadczenie z dzieckiem od samego poczatku, mialam dopiero teraz - tu nie traci sie dziecka z oczu ani na moment. Karol urodzil sie wieczorem, pierwsza noc po prostu uprzejmie przespal. A ja glupia pol nocy siedzialm i gapilam sie na ten cud...