Witam serdecznie, na początek przedstawię się :-) Mam 25 lat, jestem na przedostatnim roku studiów.
Jak wskazuje tytuł postu ostatnio mam dylemat dotyczący najlepszego czasu na zostanie mamą. Z moim chłopakiem jesteśmy razem od 4 lat. M jest starszy ode mnie o 3 lata, jest już po studiach i na szczęście od razu udało mu się znaleźć dobrze płatną pracę. Ja studiuję dziennie i od początku studiów łączę naukę z pracą, obecnie również pracuję na umowę zlecenie. Nie są to może kokosy ale i tak jestem zadowolona. Przede mną ostatni rok studiów czyli pisanie pracy mgr.
Od pół roku mieszkamy z M razem w wynajętym mieszkanku (ale wszystko wskazuje na to, za niedługo przeniesiemy się do własnego mieszkania). To tyle w kwestii formalnej. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym, kiedy najodpowiedniejszy czas na dziecko. I u mnie to jest tak, że mam sprzeczne uczucia. Z jednej strony chciałabym, żeby dziecko miało w miarę młodych rodziców z drugiej wiem, że jest mnóstwo rzeczy, które jeszcze powinniśmy zrobić. Powinniśmy być już na swoim (a nie na wynajętym) powinniśmy mieć lepszy samochód, powinniśmy zarabiać więcej...ile więcej? Trudno powiedzieć, bo w zasadzie człowiek zawsze by chciał więcej. Inną sprawą są moje uczucia. Z jednej strony chciałabym doświadczyć już ciąży i być mamą a z drugiej...boję się, że nie jestem na to gotowa i gdybym się zdecydowała to byłby czysty egoizm bo zrobiłabym to bo "chcę" a nie myślę o dobru dziecka. Z drugiej znów strony wiem, że wiele par ma teraz problem z zajściem w ciąże (a im dłużej się czeka tym gorzej) i biorę pod uwagę że kiedyś mogę żałować, że nie podjęłam dezyzji wcześniej. Mój chłopak oczywiście chce zostać ojcem i u niego wygląda to podobnie jak u mnie ;-) że za "jakiś czas". Mówi, że na pewno przed jego 30-stką a ja sama siebie oszukuję i przekomarzam się z nim, że za 5 lat, że może jeszcze więcej, że nie mam zamiaru pieluch zmieniać a tak naprawdę to chyba przekomarzam się sama z sobą bo nie chcę sama przed sobą przyznać, że chcę zostać mamą.
Nie rozmawiałam z nim o tym. Boję się, że uzna, że jestem nierozsądna, że jeszcze za wcześnie na taką decyzję. Póki co zdecydowaliśmy się jedynie na to, że odstawię tabletki które biorę od 4 lat i przejdziemy na prezerwatywy. Po części po to, żebym się mogła "Odtruć" a po części dlatego, że tabletki spowodowały u mnie ostatnio spadek libido. I narazie tyle. Może ktoś z Was ma podobne przemyślenia, albo był w podobnej sytuacji? Bardzo proszę o jakąś radę bo mnie to gryzie od środka i nie daje spokoju. Pozdrawiam serdecznie
Jak wskazuje tytuł postu ostatnio mam dylemat dotyczący najlepszego czasu na zostanie mamą. Z moim chłopakiem jesteśmy razem od 4 lat. M jest starszy ode mnie o 3 lata, jest już po studiach i na szczęście od razu udało mu się znaleźć dobrze płatną pracę. Ja studiuję dziennie i od początku studiów łączę naukę z pracą, obecnie również pracuję na umowę zlecenie. Nie są to może kokosy ale i tak jestem zadowolona. Przede mną ostatni rok studiów czyli pisanie pracy mgr.
Od pół roku mieszkamy z M razem w wynajętym mieszkanku (ale wszystko wskazuje na to, za niedługo przeniesiemy się do własnego mieszkania). To tyle w kwestii formalnej. Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym, kiedy najodpowiedniejszy czas na dziecko. I u mnie to jest tak, że mam sprzeczne uczucia. Z jednej strony chciałabym, żeby dziecko miało w miarę młodych rodziców z drugiej wiem, że jest mnóstwo rzeczy, które jeszcze powinniśmy zrobić. Powinniśmy być już na swoim (a nie na wynajętym) powinniśmy mieć lepszy samochód, powinniśmy zarabiać więcej...ile więcej? Trudno powiedzieć, bo w zasadzie człowiek zawsze by chciał więcej. Inną sprawą są moje uczucia. Z jednej strony chciałabym doświadczyć już ciąży i być mamą a z drugiej...boję się, że nie jestem na to gotowa i gdybym się zdecydowała to byłby czysty egoizm bo zrobiłabym to bo "chcę" a nie myślę o dobru dziecka. Z drugiej znów strony wiem, że wiele par ma teraz problem z zajściem w ciąże (a im dłużej się czeka tym gorzej) i biorę pod uwagę że kiedyś mogę żałować, że nie podjęłam dezyzji wcześniej. Mój chłopak oczywiście chce zostać ojcem i u niego wygląda to podobnie jak u mnie ;-) że za "jakiś czas". Mówi, że na pewno przed jego 30-stką a ja sama siebie oszukuję i przekomarzam się z nim, że za 5 lat, że może jeszcze więcej, że nie mam zamiaru pieluch zmieniać a tak naprawdę to chyba przekomarzam się sama z sobą bo nie chcę sama przed sobą przyznać, że chcę zostać mamą.
Nie rozmawiałam z nim o tym. Boję się, że uzna, że jestem nierozsądna, że jeszcze za wcześnie na taką decyzję. Póki co zdecydowaliśmy się jedynie na to, że odstawię tabletki które biorę od 4 lat i przejdziemy na prezerwatywy. Po części po to, żebym się mogła "Odtruć" a po części dlatego, że tabletki spowodowały u mnie ostatnio spadek libido. I narazie tyle. Może ktoś z Was ma podobne przemyślenia, albo był w podobnej sytuacji? Bardzo proszę o jakąś radę bo mnie to gryzie od środka i nie daje spokoju. Pozdrawiam serdecznie