reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród, ból - Wasze opinie

Dołączył(a)
19 Październik 2010
Postów
12
zastanawiałyście się, jak miałby wyglądać wymarzony poród? z doulą, w domowej ciszy, czy bardziej wolałbyście od razu np cięcie.. Mój poród niewiele miał wspólnego z tym wymarzonym i zaplanowanym - chciałam urodzić w terminie, urodziłam po terminie, chciałabym aby chłop był przy mnie i mnie masował, a w końcu krzyczałam na niego..
 
reklama
Mój poród miał zupełnie nieoczekiwany przebieg ... zgadzał się tylko termin, miałam rodzić 29.12 i urodziłam ... miał być poród rodzinny z mężem, niestety ze względu, że moje dziecko przestało oddychać wpakowano mnie na salę operacyjną ... z rodzeniem rodzinnym były problemy swego czasu ze wzgl. na grypę ... więc z odwiedzin również nici :/ Jednak Nasz stan był na tyle poważny, że nikt nie zwrócił uwagi na mojego męża, który pomagał mnie przerzucać na łóżko operacyjne i który razem z położną, lekarzem wieźli mnie biegiem na salę operacyjną :/ Pozwolono mu nawet patrzeć na operację przez okienko w drzwiach, ale powiedział, że wolałby być przy naturalnym porodzie,bo za dużo przy operacji widział :/
Nie tak to miało wszystko wyglądać ... Potem jeszcze zakaz odwiedzin ....:/
 
Mój poród może nie był jakiś szczególnie nieprzyjemny( wydaje mi się,że nawet niektóre mamy mogłyby mi zazdrościć , bo nawet nie cierpiałam jakoś szczególnie), nie zapomnę jednak strachu, który mnie paraliżował. Teoretycznie wiedziałam co się dzieje,ale byłam przerażona. Wydaje mi się,że poród przebiega lepiej jesli chodzi się do szkoły rodzenia( można on-line np na przedporodem.pl)
 
Ja tez nie zaliczam się do mam szczęśliwie wspominających swój poród ;/ 27h w bólach na koniec cięcie cesarskie ...każdego przyprawiłyby o zawrót głowy...dlatego teraz nie ryzykuje...ide na planowane cięcie ,i nie boje się już ,że bóle będą się przedłużać a ja nie będe miała siły na poród. Myślę,że każda kobieta powiinna mieć prawo wyboru....w końcu to jej ciało i jej dziecko .
 
Ja nie chodziłam do szkoły rodzenia a swój poród wspominam bardzo fajnie :) i tak to mogłabym rodzić więcej dzieci :). Miałam obawy chyba jak każda z nas ale jakoś specjalnie się nie denerwowałam :) Boleć bolało ale wrażenie po zobaczeniu córeczki - bezcenne.
Po krótce wyglądało to tak:
Nasza Julka postanowiła poczekać na tatusia z przyjściem na świat bo 06.06.2010 o 2 wrócił z pracy i jak tylko położył się do łóżka to mi odeszły wody (ok 2:30). Szybko się zebraliśmy i pojechalismy do szpitala. Dotarliśmy po 3 rano i przyjęli mnie na salę przedporodową. Czekaliśmy na skurcze które nie nadchodziły aż do 16tej (rozwarcie miałam max na 2cm i kilka mało bolesnych skurczy krzyżowych tyle się posunęła akcja przez prawie 14 godzin). Czyli leżałam i się obijałam :) gadając z dziewczyną która leżała koło mnie :). Podali mi kroplówkę i nie minęła godzina jak skurcze były bardziej bolesne i coraz częstsze. Nie pamiętam o której wylądowałam na łóżku porodowym ale ból i skurcze były nie do zniesienia... Dostałam zastrzyk żeby przyśpieszyć rozwarcie. Położyłam się na mega wygodnym fotelu do porodu (normalnie bajka - szkoda że nie mogłam się nacieszyć wygodą bo wszystko mnie bolało ;) ). Mój mąż był przy mnie i powtarzał żebym oddychała, podobno robiłam się momentami blada. Podali mi tlen i było to dla mnie zbawienie bo dużo lepiej znosiłam nadchodzące już skurcze parte. Przyszła położna (rewelacyjna babka, cud kobieta), która poprowadziła mnie przez dalszą część porodu, mówiła co, kiedy i gdzie. Mała pojawiła się na świecie o 19:30 przy 1 skurczu partym. Jak mi ją położyli na brzuchu zapomniałam o całym bólu, twarz podobno mi promieniała z radości :) Mój mąż się popłakał.
Nacięli mnie ale spodziewałam się większego bólu i problemów po szyciu (nie jest tak źle). Najgorsze było łyżeczkowanie :/ lekarz który przyszedł po urodzeniu Julki na zszycie krocza, stwierdził że trzeba wyłyżeczkować w razie czego - a był strasznie nie delikatny i nie powiem bolało.
Ogólnie poród wspominam super, uczucie maleństwa na piersi niezapomniane.
Jestem też dumna z męża i strasznie mu wdzięczna za to że był przy mnie.
 
Jestem obecnie w 36tc., dużo myślę o porodzie, ale powiem szczerze, ze nie obawiam się go, oczywiście wiem, ze ból jest ogromny ale już od wielu lat marzyłam o tym, aby mieć dziecko, choć starania podjęliśmy dopiero rok temu, zaraz po naszym ślubie i dlatego właśnie ból fizyczny jest dla mnie obojętny, najważniejsze jest to, ze będę mogła po nim przytulić moje długo wyczekiwane maleństwo. Rodzić zamierzam z moim mężem, wiem że cała rodzina będzie wtedy pod salą porodową, ponieważ to również wielkie przezycie dla nich, moja mama jeśli jej się uda to zakradnie się pewnie choc na chwilkę na porodówkę:) Lekarzem odbierającym poród będzie przyjaciel mojego męża, będę miała obok siebie również opłaconą położną. Może jestem egoistką, ale nie zgodze sie z pewnością na to aby na sali znależli się studenci, pragnę aby to była intymna chwila w życiu moim i mojego męża. Te wszystkie miesiące oczekiwania na naszego synka, wspólne usg, rozmowy ojcowskie przez brzuch i każdy dotyk mojego męża gdy oczekiwał na kopniaki synka bardzo nas do siebie zbliżyły, choć i tak zawsze bylismy blisko. Jestem pewna ze jesteśmy gotowi do tego by poród mimo bólu okazal się wspaniałym przezyciem. Mam nadzieję, ze sie nie zawiodę:)
 
Witam Cię gorąco!!
Jestem tu pierwszy raz. Mam 9-cio miesięczną córeczkę Nastusię:-)
Przede wszystkim chcę Ci napisać, że porób wcale nie jest taki straszny - przynajmniej tak było dla mnie. W moim przypadku trwało to szybko, skurcze dopadły mnie o godz 19 a córeczka urodziła się o 21.30. Przed porodem zastanawiałam się nad znieczuleniem. Mąż jest lekarzem i uważa, że poród powinien być komfortowy i jeżeli medycyna stworzyła znieczulenie to właśnie po to, aby móc z niego skorzystać:-).
Napisałaś, że wiesz że ból jest ogromny - ja też byłam tak nastawiona i myślę, że to myślenie spowodowało, iż nie zdecydowałam się na znieczulenie. Poród okazał się nie taki straszny, jak go sobie wyobrażałam. Nie chodziłąm do szkoły rodzenia.
Bardzo duże wsparcie daje mąż. A najważniejsze, aby poród przebiegł szybciej, są rady położnej. Jeśli tylko będziesz robić to co mówi to dzidziuś pojawi się szybciutko! To właśnie położna odbiera poród i doskonale wie co robić, aby go przyspieszyć, a lekarze są tylko w razie komplikacji. Słuchaj położnej!
Ważne też jest masowanie krocza oliwką:-) przed porodem, dzięki temu ja nie byłam nacięta i w związku z tym do formy wróciłam już 10 dni po porodzie.
Życzę Ci, abyś przeżyła wspaniale poród i abyś wspominała go tak jak ja! Większość kobiet uważa to niestety jako "zło konieczne" (ale niestety czasami nie mają wpływu na porób, bo są różne przypadki), a przecież powinny być to jedne z najradośniejszych momentów naszego życia!
 
witajcie
jestem w 35 tyg. i prawie każdego dnia myslę o porodzie, ale podobnie jak Wy podchodzę do tego, że to jest do przeżycia. Wiem, że będzie bolalo ale czekanie na pierwszy krzyk mojej córeczki będzie najcudowniejszą nagrodą na świecie. Mój partner wspiera mnie każdego dnia, pokazuje i uświadamia mi że nie jestem sama i z wszystkim damy radę. To bardzo pomaga bo czasami psychicznie jakoś mi ciężko, mam wrażenie że nic nie wiem, np. jak ubierać, kiedy karmić itd.
scarlet napisz mi proszę czy można smarować krocze zwykłą oliwką dla dzieci czy jakąś specjalną?
 
Napisałaś, że wiesz że ból jest ogromny - ja też byłam tak nastawiona i myślę, że to myślenie spowodowało, iż nie zdecydowałam się na znieczulenie. Poród okazał się nie taki straszny, jak go sobie wyobrażałam. Nie chodziłąm do szkoły rodzenia.
Bardzo duże wsparcie daje mąż. A najważniejsze, aby poród przebiegł szybciej, są rady położnej. Jeśli tylko będziesz robić to co mówi to dzidziuś pojawi się szybciutko! To właśnie położna odbiera poród i doskonale wie co robić, aby go przyspieszyć, a lekarze są tylko w razie komplikacji. Słuchaj położnej!
Ważne też jest masowanie krocza oliwką:-) przed porodem, dzięki temu ja nie byłam nacięta i w związku z tym do formy wróciłam już 10 dni po porodzie.
podeszłam do porodu z takim samym nastawieniem - słuchając o wielkim bólu, czekałam na ten ogromny ból i chodzenie po ścianach, a prawda okazała się zupełnie inna.
Urodziłam bez znieczulenia i nacięcia, szybciej niż sądziłam. Nawet moja mama była zaskoczona, jak sprawnie poszło. Dobra położna to podstawa - słuchaj jej i wykonuj polecenia, a będzie dużo prościej.
W formie to ja byłam zaraz po porodzie - zero ciągnięcia czy bólu. Siedziałam po turecku i uczyłam się karmić córeczkę.
Mąż, mimo że na porodówce byłam 15 minut - nieoceniony!!
 
reklama
ojej... a to powiem Ci, że trafiłas na wyjątkowego rutyniarza i rzeźnika, ponieważ zarowno szycie krocza jak i w szczególności łyżeczkowanie powinno odbywac sie w znieczuleniu!
 
Do góry