reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród, ból - Wasze opinie

Mnie także zaciekawil temat oliwki:) Od dzis będę smarowałam, mam nadzieje ze 36tc. to nie za pożno i ze chodzi o zwyklą dziecięcą oliwkę:) Pozdrawiam Was serdecznie:)
 
reklama
hehe jak to dużo od nastawienia zależy - ja się nastawiałam na to że bedę walkmena słuchać :-D:-D:-D bo odporna na ból raczej jestem a jednak troche mnie zaskoczył ale rodziłam po oxy a podobno po tym boli dwa razy bardziej
Zobaczymy jak bedzie teraz -
generalnie wspominam poprzedni poród pozytywnie wiec az tak bardzo sie nie boję - najważniejsze zeby mała była zdrowa to mi wszystko wynagrodzi :tak::tak::tak:
 
Ja staram się nie nastawiać. Czasami śni mi się poród po nocach, więc pewnie trochę się obawiam, ale też jakoś tak chyba racjonalnie zaczęłam do porodu podchodzić - wierzę, że przygotowanie fizyczne i emocjonalne pomoże :) Bardzo dużo daje mi szkoła rodzenia, bo im bardziej jestem świadoma, tym mniej się obawiam. Jedyne, o czym marzę, to żeby urodzić naturalnie i żeby potem tulić w ramionach moją zdrową córeńkę :)
 
Ja nastawiałam się na naturalny poród, miał być na początku lipca... Śnił mi się często, czekałam na moment kiedy położą mi córeczkę na brzuchu i nie zastanawiałam się nad bólem, najbardziej na świecie chciałam ją po prostu zobaczyć...
Skończyło się odejściem wód pod koniec 6 miesiąca ciąży i walką o każdą godzinę, którą Paulinka miała spędzić w moim brzuchu:( Po 3 dniach z gorączką i zakażeniem trafiłam na stół... Córeczki nie zobaczyłam, nie usłyszałam jej krzyku bo miała nierozwinięte płuca i nie oddychała... serduszko ledwie biło... ratowali ją mnie zszywali a mój siedział pod salą operacyjną a potem jechał za karetką do innego szpitala za małą. On ją widział pierwszy, ja miałam tylko zdjęcia na aparacie, on ją chrzcił na drugi dzień bo miała umrzeć...
Nie tak jak sobie wyobrażałam, nie cieszyłam się tylko bałam o życie dziecka... Mam traumę i na razie nie chcę więcej dzieci, zwyczajnie nie mam na to czasu bo muszę teraz walczyć o sprawność mojego dziecka. To co sobie wyobrażamy a rzeczywistość to dla mnie dwie różne sprawy. Na szczęście takie sytuacje rzadko się zdarzają i większość mam może się cieszyć udanym wymarzonym porodem rodzinnym, mnie nie było dane tego przeżyć.
 
wymarzony to chyba ten bez bolu... z bolu gryzlam lozko i myslalam ze zwariuje, blagalam o cos na usmierzenie ale nie dali... A o znieczuleniu zewnatrzoponowym to moge sobie pomarzyc. I chcialabym miec troche intymnosci a nie zeby mnie traktowano przedmiotowo (tak jak przy Adasiu). I zeby opieka byla dobra, po Adasiu zostawili mi czesc lozyska i w 8 tyg pozniej prawie ie wykrwawilam, bo dostalam mega skurczy i krwotoku... Nigdy mam nadzieje juz nie bede rodzila w tym szpitalu co Adasia.
 
Ja zawsze bałam się porodu i nawet pod koniec ciąży starałam się za bardzo nie myśleć jak to będzie wyglądało. Jestem chyba nadwrażliwa na ból i mimo, że wiedziałam, że będę miała cc, bardzo się bałam tej chwili.
Jednak rzeczywistość mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Teraz, jak widzę temat wymarzony poród, to mogę się pod tym podpisać :-)
Przede wszystkim trafiłam na doskonały personel, któremu mogłam w 100% zaufać. Po drugie bardzo dobre wyposażenie szpitala i komfortowe warunki. Sam zabieg przebiegł bardzo sprawnie i zupełnie bezboleśnie. Mąż był cały czas ze mną i trzymał mnie za rękę. Najmniej przyjemnym momentem było podanie znieczulenia, ale to trwało krótką chwilkę. Po kilku minutach usłyszałam najsłodszy krzyk na świecie :-) dostałam synka do obejrzenia i przytulenia. Nawet nie wiem kiedy mnie zszyli. 1.5 godziny później byliśmy już w trójkę we własnej sali. Rana powodowała lekki dyskomfort w pierwszej dobie. Później już nic nie bolało. Położne, konsultantka laktacyjna i lekarze byli cały czas do dyspozycji, poświęcali nam dużo czasu i uwagi. Najważniejsze, że urodziłam zdrowego i prześlicznego synka :-)
To był najszczęśliwszy dzień mojego życia. To plus cały cudowny okres ciąży sprawił, że zaczęłam myśleć, że fajnie było by to powtórzyć, mimo, że jeszcze niedawno nie myślałam poważnie o dziecku.
Wszystkim życzę takich cudownych przeżyć!
pozdrawiam cieplutko
 
Pomimo tego, że jestem dopiero w 18 tygodniu już także myślę o porodzie. Na pewno chciałabym uniknąć cięcia! To mnie najbardziej przeraża:szok: ale wyczytałam u Was o oliwce i mam zamiar spróbować. No i oczywiście chciałabym trafić na sympatyczny personel, który nie będzie mnie traktował jak przedmiot.
 
Wiecie, każdy poród jest inny. Każdy jest pierwszym i wyjątkowym. W moim przypadku za pierwszym razem... Cóż... Masakra to raczej delikatne określenie. Dwa tygodnie siedziałam na PC, bo dzidziol nie chciał wyjść. Potem, po iluś tam kroplówkach, w końcu zdecydował się wyjść. Położna - koszmarne, zdesperowane i zgorzkniałe babsko. Lekarz bardzo sympatyczny, tylko jego pomoc oceniam na pozytyw przy tym porodzie. Rodziłam długo. O 9 rano miałam pierwsze skurcze, Maks urodził się 15min po północy. Po tym wszystkim dostałam depresji i du*a. Bolało jak jasna cholera, a do tego nafaszerowali mnie czymś tak, że nie do końca kojarzyłam, co robię i co się ze mną dzieje... Co do drugiego porodu, to już zupełnie inna sprawa. Położne (bo dwie miałam, zmieniły się, bo jedna poszła do domku), były super. Pierwsza pokazała mi, jakie mam możliwości aktywnego porodu, co i jak, druga znosiła cierpliwie i pomagała w czym trzeba. Lekarz to już wogóle bajera. Mój lekarz prowadzący, więc czułam się bezpiecznie. Rodziłam Baaaaaaaardzo długo. Pierwsze skurcze w niedzielę o 14, przerwy po dwie godzinki, we wtorek po 13 w końcu trafiłam na porodówkę i urodziłam Alusia pięć minut przed północą. 4,850kg ;P Wyszliśmy w niedzielę i jeszcze zdążyliśmy oddać po drodze głos w wyborach prezydenckich :D Pierwsze głosowanie Alusia :) Ale Maksio wrzucał kartkę ;P
 
reklama
A ja bym po prostu chciała, żeby to było już :-). Wiem , mam chwilkę jeszcze do terminu, ale nie mogę się doczekać... I chciałabym, żeby wszystko przebiegło sprawnie i szybko... Boję się trochę bólu, ale jeszcze bardziej boję się znieczulenia, więc zamierzam rodzic bez... :tak:. Obym wytrwała w tym postanowieniu...:-D
 
Do góry