reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród: naturalny czy cesarka

arania

Zaangażowana w BB
Dołączył(a)
4 Sierpień 2013
Postów
119
Miasto
Łuczyce
Wyczekiwane 2 kreski już się pojawiły na teście. Zachwyt przyszłych rodziców potwierdził lekarz. Uśmiech nie schodzi nam z twarzy:)

Ale teraz pojawiają się kolejne pytania, jedno z nich dotyczy jednej z najważniejszych decyzji ... porodu.
Oczywiście możemy planować cuda, a los może z nas zakpić i z planów będą nici. Niemniej czy już zastanawiałyście się, jaką metodę byście wybrały?
Z doświadczenia, ze słyszenia? Z literatury, ze wskazań medycznych?


Mam kilka koleżanek, które chciały wyłącznie rodzić naturalnie. Ze wskazań lekarza musiały zmienić decyzję. Teraz wychwalają cesarkę ponad wszystko... Nie uważają, żeby ta metoda odbierała im bycie dobrymi matkami... Choć tak słyszały od rodzin...


Co o tym myślicie?

Ja osobiście boję się porodu, bólu. Z postury jestem mała, mam wąskie biodra itp. Na dzień dzisiejszy jednak jestem za cesarką...


Zachęcam do wypowiadania się:) Mamy sporo czasu na zgłębianie tematu:)
 
reklama
Ja miałam rodzic sn a wszyła cc bo trafiłam z ciśnieniem do szpitala a po połowie godziny pod KTG zanikło tętno dziecka i musiałam podpisywać papiery na 2 ręce!
\Moje doświadczenia? hmm... boli, boli i boli! wszystkie matki po sn chodziły z telefonami w ręku a ja przy kazdym kroku myślałam ze zdechne;/ tu mi dziecko płakało a ja ledwo się mogłam ruszyc nie mówiąc o zmianie pozycji do dostawiania do piersi.. miałam cc o 23,33 a dokładnie o północy zakończyli szycie...a już przed 9 rano musiałam wtać, wtedy pielęgniarki mnie "delikatnie" odcewnikowały i kazały iść się umyć.. doszłam do drzwi i zemdlałam więc już potem kazały posiedziec tylko na łózku...znieczulenie miałam w kręgosłup.. do dziś moge wskazać gdzie dokładnie bo jak porobie to boli;/ nie mówiąć o załatwianiu się.. co idziesz do kibelka to sie pytają ile się wysikało a tu człowiek nawet nie czuje czy się sikało xD nie chce straszyć bo nie ma czym.. teraz też będę mieć cc i nie płacze..da się wytrzymac wiele! jeden plus jaki widzę w cc to to, że dziecko rodzi się szybko i nie martwisz się już ze poród trwa i trwa i nie wiadomo czy dziecku nic się nie dzieje.. zresztą różne krwiaki na główkach się zdarzają po sn, zakręcone pępowiny itp... grubsze sprawy są równie trudne do oddania na wc.. obie z koleżanką po sn właśnie przymierzałyśmy się 3 dni:) pamiętam że trzymałam się jedną ręką umywalki a 2gą grzejnika na ścianie xD Myślę, że miałabym milsze wspomnienia gdyby mój mąż mogł nas odwiedzic i choc pomóc mi przez 5 min ale było zamknięte bo grypy panowały:(
 
a i jeszcze do tych co będą mieć cc.. u mnie po znieczuleniu wystąpiło jakieś uczulenie i zapchało mi nos! do tego strasznie mnie swędział xD co chwile marudziłam, że musze ruszyc ręką na której wciąż mierzyło mi się ciśnienie..i jeszcze słabo słyszałam ale to ponoć się zdarza...przez pierwsze dni nie dajcie się przekonać, ze jutro będzie lepiej bo będzie gorzej bo szwy się obruszają i wg mnie bolało bardziej niż pierwszego dnia.. za to wg mnie wstawania pierwsze nie było wcale takie tragiczne jak się spodziewałam..mnie też bardzo bolało ze wględu na to że ja mam cięte od kości do kości bo się śpieszyli by ratowac dziecko i rane mam wielką...W każdym razie nie uważam by matka po cc była gorsza bo sie nie ocierpiała.. ocierpiałam się wystarczająco...
 
U mnie cesarka wyszła już na pełnym rozwarciu, bo maluch nie mógł się przecisnąć. Na szczęście wspominam ją zdecydowanie lepiej niż Mlodamama, bo właściwie wielkiego bólu nie odczuwałam i szybko doszłam do siebie. Podobne znieczulenie miałam 3 razy przy okazji kłopotów z kolanem, więc mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać.
Nie czuję się uboższa o doświadczenie przeciskania się dziecka przez drogi rodne, ani też nie miałam problemu z nawiązaniem więzi z dzieckiem. Jednak tym razem chciałabym urodzić naturalnie, bo jest to lepsze dla maluszka. Zaraz po urodzeniu jest z mamą, a nie oddzielany na te 2 godziny, do tego poród naturalny stymuluje odruchy noworodkowe, dziecko ma od razu kontakt z drobnoustrojami, które są u mamy w pochwie, do tego łatwiej o karmienie piersią, a mleko jest bogatsze w mikroorganizmy, niż po cc na zimno.
 
Wiadomo - poród naturalny jest lepszy, bo naturalny ;) O ile dziecko zdrowe i mama też. Ale jeśli są przeciwwskazania, to idzie się na cesarkę i już. Nie ma co rozkminiać, czy to "prawdziwy" poród czy nie. Bo niby dlaczego miałby być nieprawdziwy? Dziecko jest? Jest. Mama zadowolona? Zadowolona. I tyle się liczy :)

Ja rodziłam dwa razy sn, z oksy, ale bez znieczulenia. Po dwóch godzinach szłam pod prysznic i już mogłam śmigać na pełnych obrotach. Za drugim razem nawet lepiej, bo mnie nie nacięli.

Nie mama porównania do cc, więc ciężko mi oceniać, co "łatwiejsze", ale to wiele zależy od organizmu. Indywidualna sprawa.

Ja jestem przeciwko jedynie cc "na życzenie", bez wskazań medycznych. To jest jednak operacja. Nie powinno się jej sobie fundować tak o, bo się boi bólu porodowego czy tam czegoś.
 
Ja rodziłam silami natury. Mój poród zaczął się o 2:30 w nocy i zakończył o 17:45. Do szpitala nie leciałam oczywiście w środku nocy tylko poczekałam do 10, w między czasie się najadłam, 3x wzięłam prysznic;-) O 10 w szpitalu miałam 3cm, ale była znajoma położna więc wszystko na spokojnie. Sam poród i fazę partą nawet dobrze wspominam. Poza nacięciem krocza po skurczu, jedyny mankament. A jak zobaczyłam moją kruszynkę to już mi było wszystko jedno, mogło by masakrycznie boleć, a i tak bym zapomniała:-D Po porodzie troszkę dokuczało mi nacięcie, ale jakoś dałam rade i po 3 dniach byłam w domu:-D Tylko opieka na noworodkowym u nas szwankuje, gdyby nie inna mam to bym nie wiedziała jak dziecko przewinąć. U nas nie było wtedy szkoły rodzenia:wściekła/y:
 
Ja to w ogóle zastanawiam się nad porodem w domu. Ale to jest tak trudne technicznie do zrobienia, że będę zmuszona przeprosić się ze szpitalem. Najbardziej chciałabym rodzić naturalnie na siedząco. Żadnego leżenia. Nie wyobrażam sobie, że lekarz będzie mi kazał rodzić w pozycji leżącej. Ja chcę o wszystkim decydować i koniec kropka. Chciałabym mieć przyjazną położną i mojego mężczyznę obok siebie. I najchętniej żadnych lekarzy. Chciałabym mieć poczucie intymności, bez żadnych niepotrzebnych osób na sali. Ale nie wiem czy to się uda.
 
Farfalla, a oglądałaś fotele do rodzenia? Przynajmniej u mnie w szpitalu są takie, że nie rodzi się na leżąco, nie na płasko. Masz nogi zgięte w stosunku do ciała po kątem prostym, tyle że cała jesteś lekko przechylona do tyłu. Nie rodziłam w innej pozycji, ale ta jest naprawdę wygodna. Masz drążki do trzymania się, które możesz ciągnąć na skurczu. Jak lekko przechylisz się do przodu, to widzisz wszystko (ja widziałam Anieli główkę :)). Co zresztą wywołało salwę śmiechu na porodówce, bo krzyknęłam: "OOO! Widzę główkę!!!" ;)
 
reklama
Aha, u nas na sali jest położna, która się Tobą zajmuje cały czas porodu. Ewentualnie jeszcze jedna położna do pomocy. Lekarz przychodzi na sam koniec, bo musi skontrolować łożysko i ewentualnie Cię zszyć. No i dwóch lekarzy od noworodków. I to tyle.

Wszyscy mili i sympatyczni. Przynajmniej mi się tacy trafiali. Poród to jest taka magia, że każdy się uśmiechnie :)
 
Do góry