reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

PORÓD RODZINNY... warto wspólnie przez to przejśc???

Anet1981

Aktywna w BB
Dołączył(a)
27 Maj 2013
Postów
87
Miasto
Kraków
Witam pozwolę sobie poruszyć temat ,,porodu rodzinnego,,
Proszę o opinie rodziców którzy uważają że warto przejść przez to wspólnie,jak i rodziców którzy są temu przeciwni.
 
reklama
ja rodziłam z mężem i jestem jak najbardziej za takim porodem :) mąż był dla mnie oparciem duchowym, poza tym pomagał w innych czynnościach, chociażby pójście pod prysznic. nie wyobrażam sobie, że mogłabym rodzić sama, wśród obcych ludzi. poród jest wydarzeniem intymnym, rodzinnym i moim zdaniem mąż/partner powinien przy nim być ( przy okazji doceni wysiłek żony :p zobaczy, że to nie tak łatwo jest urodzić dziecko ;))
przy drugim dziecku też będzie :) inaczej sobie tego nie wyobrażam :tak:
 
ja wprawdzie nie rodziłam z mężem ale na porodówce razem ze mną była moja ciocia (jest pielęgniarką dlatego jej pozwolili) i uważam że w tym czasie kobieta nie powinna zostawać sama dlatego jestem za porodem rodzinnym. Ktoś bliski na porodówce jest naprawdę dużym wsparciem.
 
ja rodziłam z mężem i jestem jak najbardziej za takim porodem :) mąż był dla mnie oparciem duchowym, poza tym pomagał w innych czynnościach, chociażby pójście pod prysznic. nie wyobrażam sobie, że mogłabym rodzić sama, wśród obcych ludzi. poród jest wydarzeniem intymnym, rodzinnym i moim zdaniem mąż/partner powinien przy nim być ( przy okazji doceni wysiłek żony :p zobaczy, że to nie tak łatwo jest urodzić dziecko ;))
przy drugim dziecku też będzie :) inaczej sobie tego nie wyobrażam :tak:

Mam takie samo zdanie ,,wsparcie,,uważam że w takich momentach jest bezcenne.Wiem byłam sama i ciężko było.
Natomiast czytam na innych forach opinie że to dla partnera żaden przyjemny widok cyt.''rzeźnia ''więc ciekawi mnie zdanie rodziców którzy mają taki poród za sobą.Dzięki
 
My mamy już dwa porody rodzinne za sobą. Na początku mąż mnie trochę irytował bo nie bardzo wiedział co ma robić, bawił się telefonem itd... ale kiedy skurcze stały się naprawdę bolesne to wystarczała mi jego obecność. Czułam się po prostu bezpieczniej. Kiedy wylądowałam na fotelu mąż podawał mi wodę (w ustach miałam pustynię :)), głaskał po głowie, a po wszystkim dostałam całusa. Do tego przy drugim porodzie mąż dopilnował żeby córcia była ze mną skóra do skóry. Dosłownie na minutkę ją oddałam żeby trochę ją osuszyli i zważyli, a tak to przytulałyśmy się prawie godzinę ciało do ciała.
"Rzeźnia" jest wtedy jak nacinają krocze. Ja nie zapomnę jak po nacięciu przy pierwszym porodzie krew chlusnęła na lekarza. Na szczęście mąż ma mocne nerwy :D Poza tym stał za mną, więc nie widział szczegółów.
 
Ja tak samo rodziłam z mężem i nie wyobrażam sobie rodzić bez niego. Był niesamowitym wsparciem od początku do samego końca. Przy bólach krzyżowych cały czas masował mi plecy, podawał wodę, rozśmieszał...widok krwi nie był dla niego jakiś straszny, stwierdził że może sam odbierać poród:)
Przy następnym dziecku też będę chciała go mieć przy sobie:)
 
witaj :-) z moich doświadczeń po jednym porodzie rodzinnym, nie wyobrazam sobie rodzic sama. Mąż byl niesamowitym wsparciem i psychicznym i fizycznym, jak trzeba bylo mnie przeniesc, to wzial na rece, podawal wode, mobilizował, mowil o postepach, jak spadalo tetno malej wolal polozna, wspieral w oddychaniu, podciagal mi nogi przy partych do klatki piersiowej ;-)Zobaczyc mala i lzy w oczach meza - bezcenne!
a z dosiwadczen mojego meza - przed porodem mdlal na widok krwi i mial sapki jak ktos cierpial. Zarzekal sie ze nie bedzie przy porodzie, po zajeciach w szkole rodzenia stwierdzil ze bedzie tylko przy rozwieraniu szyjki, a na partych wyjdzie z sali. a jak doszlo do porodu byl przez caly czas, przecial pepowine i powiedzial ze nie jest to w ogole obrzydliwe i bedzie przy kolejnym porodzie.

A no i wspolzycie po porodzie takie samo jak przed w moim przypadku :)
 
Ja pierwsza córkę rodzilam sama , 8 lat temu. Nie pozwolili na porod rodzinny bo szpital nie miał warunków niby, ale myśle ze jakbyśmy zapłacili to by sie dało. Z tym ze zdecydowaliśmy sie na porod rodzinny jadąc do szpitala. Drugi porod, byliśmy razem z partnerem i moja kuzynka :) mojemu facetowi robi sie słabo na widok krwi i byłam przekonana ze nie wytrzyma do końca i zwieje, dlatego wzięłam tez kuzynke. Dał radę!!! Było super mieć ich przy sobie w tej cudownej chwili. Razem dzielilismy łzy radości i to przeogromne szczęście!! Tatuś przeciąl pępowinę, kuzynka robiła foty i nagrywała filmy. A o wsparciu jakie mi dali chyba nie musze wspominać. Zdecydowanie jestem za porodem rodzinnym!!!
 
Oczywiście, że warto. Ja miałam cięzki poród i jak sobie pomyślę, że miałabym być tam sama to na pewno bym tam ześwirowała. Warto mieć oparcie w drugiej osobie !!!! I świadomośc, że nie jest się samym.
 
reklama
Dziewczyny aż miło się czyta !!!
Tak się nakręciłam że strach przed porodem odchodzi na bok.
Bardzo się cieszę że nawet najbardziej wrażliwi na widok krwi wytrwali do końca.
Kiedy ja rozmawiam z mężem mówi tak
,,chcę być razem z tobą i będę napewno zdania nie zmienię aleeee jak zaczniesz mnie tam wyzywać :angry::angry::angry:to wychodzę odrazu PAMIĘTAJ!!!:-D:-D:-D
Za dużo się nasłuchał opowieści kobitek hehe.
 
Do góry