reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

poród rodzinny?

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.

magduśka

Zaciekawiona BB
Dołączył(a)
17 Listopad 2005
Postów
46
A propos porodu - czy już wiecie, czy będzie same czy z kimś w dniu P.? Jakie macie doświadczenia? Jeszcze jest trochę czasu i dużo może się zmienić, nad czym delikatnie pracuję, bo chciałabym, żeby mąż był ze mną (dla dodania ducha, pilnowania sytuacji i tupnięcia nogą w razie potrzeby, a poza tym niech doceni, że to nie jest takie łatwe i oczywiste), ale on nie chce. Jeśli nie będzie chciał, nie będę go zmuszać, ale liczę, że zmieni zdanie. Jak to wygląda u Was?
magduśka
 
reklama
U mnie mąz od razu podszedl zadaniowo do sprawy i powiedział, że będzie i już. Sam bardzo innym poleca, bo uważa że warto. Ja kolejne też chcę mieć razem z mężem. To bardzo dodaje sil i otuchy. Jest do kogo sie odezwać i nie trzeba pamietac o miłym zachowaniu, ktoś kto Cię zna rozumie pewne sprawy w pół słowa, jest się kogo poradzić - ja się na przykład konsultowalam z nim czy opierniczyć położną, która mi bardzo dokuczała przy drugim porodzie. Poniewaz był przy pierwszym widział na ile mnie stać i jaka była pierwsza i co ja o niej myślałam. I dostało się babie, aż szybciutko przysłala zastępstwo. Bardzo pomagal mi przy kucaniu na skurczach - sama bym nie utrzymała równowagi - i potem poszło jak spłatka. Pomagal schodzić i wchodzić na łóżko. Masował plecy. Trzymał za rękę przy parciu i pokazywał gdzie należy przeeć, żeby powietrze nie uciekało uszami ;) Tak z perspektywy, to bez niego byłoby mi dużo dużo ciężej i pewnie bardziej bym panikowała, więc i trawałoby dużo dłużej. ale na siłe to nie ma co go ciągnąc. Zastanów się jednak nad jakąś zaufaną osobą z doświadczeniem która będzie z Tobą. Może mąż nie wie po co Ci jestam potrzebny? Może nie wie co miałby robic tam przez te kilka godzin. Myśle, że należałoby go zapytać o to i samej zastanowić sie nad konkretną ;D odpowiedzią po co on mi tam potrzebny. faceci lubią konkrety ;)
 
Dzięki, imienniczko, za odpowiedź! Utwierdzasz mnie w przemyśleniach. I właśnie to, o czym piszesz, mam na myśli mówiąc o pracowaniu nad tematem :).
magduśka
 
Pierwsze dziecko rodziłam sama i bardzo tego żałuję. Nie znałam położnej, był przy mnie obcy lekarz. Bałam się o coś zapytać bo wiedziałam, że położne potrafią brzydko dogadać. Tym razem poprosiłam moją lekarkę, żeby przy mnie byla (powiedizała, że się postara), będę miała znajomą położną (przyjaciółka mojej przyjaciółki) i mój mąż tym razem, po moich prośbach i tłumaczeniach, nie wykluczył takiej możliwości. On boi się, że tam jest dużo krwi, więc cały czas mu tłumaczę, że gdyby tak było to co druga kobieta umierałaby przy porodzie a poza tym najważniejsze dla niego jest to, że nie wymagam od niego, żeby był przy samym już akcie rodzenia się tylko przy tych wstępnych bólach towarzyszących rozwarciu. Cierpliwie tłumaczę, że jak będzie w szpitalu to będzie lepiej gdyż wszystko będzie widział na własne oczy i nikt go nie zbędzie jak będzie dzwonił telefonicznie, zawsze może zapytać położną czy lekarkę jak będzie miał wątpliwości. I to chyba zaczyna do Niego przemawiać. Mam jeszcze sporo czasu i mam nadzieję, że się nie wycofa. Jeżeli nie będzie chciał to zabiorę ze sobą moją mamę - tym razem muszę mieć kogoś kto mnie przytuli i pogłaszcze.
 
Ponoć - pod wzgledem medycznym - najważniejsza jest położna, ktorej sie ufa, bo to w zasadzie ona prowadzi poród, a nie lekarz, który czasem w ogóle się nie pojawia. Dla mnie jednakowoż ważne jeszcze jest wsparcie i poklepanie, ze swietnie sobie radze, plus swiadomosc, ze nie jestem "bezbronna", na łasce i niełasce róznych osób, bo przecież nie wstanę i się nie wykłócę. No i chciałabym, żeby to było jednak wydarzenie o "ludzkim" przede wszystkim wymiarze, a nie fizjologicznym. Nie chcę być kolejnym przypadkiem na dyżurze, a w pojedynkę chyba szybciej jest to możliwe.
magduśka
 
czesc,fajnie ze pojawil sie taki temat na forum to mysle ze to dosc wazne.my z mezem chcielibysmy porod rodzinny bo w moim miescie sa do tego specjalne sale ktore zostaly odnowione,sa fajnie wyposazone,jest lazienka i mozna w spokoju sobie rodzic i potem lezec tam z dzidzia.
 
Na początku miałam spore wątpliwości czy chcę mieć poród rodzinny. Ale mój Arturo powiedział, że on chce przy tym być i koniec. No i zaczęłam czytać opinie na ten temat i się przekonałam.
Tylko się śmieję, że Artur zamiast się mną zajmować będzie pstrykał zdjęcia, hehe. Zobaczymy :)
 
reklama
Ja jestem z Wrocławia.
I mój mąż też ma na imię Artur, vel Arturro, nie znosi zdrobnień.
magduśka
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.

Podobne tematy

Do góry