reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

PORÓD RODZINNY

Czarodziejka

Fanka BB :)
Dołączył(a)
2 Marzec 2006
Postów
5 067
Miasto
w-wa
Witajcie Mamusie.....mam nadzieje że nie powtórzę sie po kimś i że wątek ten na naszym październikowym forum nie został jeszcze poruszony.
Napiszcie proszę co myślicie o porodzie rodzinnym, o tym czy chciałybyście aby mąż czy partner towarzyszył Wam w tej ważnej chwili....
jesli miała bym sie wypowiedzieć jako pierwsza to na dzisiejszy dzień podjęliśmy wspólnie z mężulem decyzje że od początku do końca porodu będzie z nami....umówiliśmy się jednak że mąz stoi obok mnie (czy za moimi plecami) a nie "w kroczu"....nie chodzi o wstyd ale o fizjologię nad którą nie zawsze można zapanowac....wolała bym zaoszczędzić mu pewnych widoków które nie wiadomo jak mogły by się odbić na jego psychice.....w każdym razie jestesmy NA TAK JEŚLI CHODZI O WSPÓLNY PORÓD.​
 
reklama
My z mezusiem, rowniez chcemy wspolnie przyjac na swiat Naszego synka :) ... nie wiem jak bedzie z przecinaniem pepowiny jeszcze, ale mysle ze mezus da rade ;) ... ostatnio cos burkal o strachu, ze zle przetnie, ze cos tam , ale licze na niego :D

nie wiem czy chce aby mezus byl calkowicie do konca ze mna ... ostatnio rozmawialam z mezem kumpeli, ktora rodzila ... mowil, aby mezus moj sie zastanowil czy aby napewno chce byc przy rodzeniu lozyska ... nie wyglada to podobno zbyt za ciekawie ... tak samo powiedzial mi ze nie byl przygotowany jeslui chodzi o ciecie krocza, nie chodzi o samo ciecie, ale o odglos .. stwierdzil ze to tak jakby przecinac karton ::) ...

napewno nie bede na sile wyrzucac czy tez trzymac mojego mezusia ... sam zadecyduje... ale napewno pierwsze etapy porodu bedzie ze mna :)
 
MoniQa pisze:
tak samo powiedzial mi ze nie byl przygotowany jeslui chodzi o ciecie krocza, nie chodzi o samo ciecie, ale o odglos .. stwierdzil ze to tak jakby przecinac karton ::) ...

Uhhh az mi się miekkie nogi zrobiły. Ale to opisałaś Monisiu, tzn nie sądziłam ze jest jakikolwiek odgłos przy przecinaniu krocza, ale jak sobie wyobrazam to mi sie słabo robi .......
Dobra nie mysle o tym i się nie wkręcam bo nie ma sensu.

Jeśli chodzi o poród rodzinny to my też jesteśmy zdecydowani na wspólny poród. Mój mąż jest jedyną osobą którą akceptuję jako użalającą się nade mną. Nie wiem czy wiecie o co mi chodzi. Ja z natury jestem taka, że nie lubie jak się ktoś mną opiekuje, nie lubie być postrzegana jako słaba czy chora. Za to uwielbiam jak się mną opiekuje mój mąż, tylko jego akceptuję jako "swoją opiekunkę".
Nie chciałabym rodzić sama tylko z nim, on też chce być przy narodzinach naszego dziecka.
Aha, też uważam ze mąż powinien w ostatniej fazie porodu stac za mną i nie patrzec w strone krocza, bo przy porodzie wygląda ono super niekorzystnie, wiec po co ma pozniej miec jakąś traume z nim związaną.
 
Powiem Wam tak - z dnia na dzień widzę jak zmienia się mój mąż. Im mam większy brzuch tym bardziej się przekonuje do tej całej sytuacji, a to co odstawił w piątek jak dowiedział się, że będzie Franek to przeszło moje pojęcie. Jescze nie widziałam go tak dumnego i szczęśliwego. Nigdy go o to nie pytałam ale podświadomie czuję, że będzie z nami przy porodzie. zadawał mnóstwo pytań bardzo dociekliwych na szkole rodzenia.Chodzi ze mna do gina, jest przy każdym USG, pilnuje abym brała tabletki i własciwie się odżywiała. Poza tym myślę, że w chwili obecnej nie zostawiłby nas na porodówce. On jest z natury bardzo oszczędnym w czułości, a teraz nie ma godziny aby nie pogłaskał brzucha czy nie uzgadniał czegoś (zazwyczaj sposobów kopania mnie) z Frankiem. Jego siostra nawet to zauważyła, że jest cholernie czuły i bardzo przeżywa tę ciążę.
Bardzo nas to do siebie zbliżyło i mam nadzieje, że będzie tak również po porodzie.
Przed ciążą było różnie, powiem nawet, że dość momentami kryzysowo, a teraz jest cudownie.
Nie będę pytać do końca to jego decyzja ale widzę, że ciąża bardzo go zmieniła, wydoroślał, stał się bardzo odpowiedzialny i kochany.
Pozdrawiam - asia
 
zdecydowanie jak rodzić to razem.ale tak jak pisze CZARODZIEJKA,mąż z boku.hm...znając mojego męża to nic go nie powstrzyma przed dokładnym śledzeniem "krok po kroku" narodzin swojego dziecka ::)
 
A my wlasnie wczoraj z mezem bylismy na tzw spotkaniu informacyjnym w szpitalu w ktorym bede rodzic. Spotkanie prowadzil ordynator oddzialu, odpowiadal na pytania i pokazywali film o warunkach na oddziale, o tym co bedzie potrzebne, jak sie przygotowac i pokazywali rozne mozliwosci porodow oraz ciecie cesarskie. Moj maz jak go obserwowalam patrzyl bardzo dzielnie i poczul sie jeszcze bardziej odpowiedzialny za nas. Od poczatku, nawet gdy jeszcze nie rozmawialismy o porodzie stwierdzil ze nie wyobraza sobie, a nawet nie ma mowy abym rodzila sama. Nawet gdyby byla cesarka, tez bedzie przy nas. Mysle ze wynika to z tego ze oboje pracujemy w tzw nauce medycznej i wiemy czego spodziewac sie, i na co byc przygotowani - nie znamy jedynie swoich reakcji w tej szczesliwej, ale jednak stresujacej sytuacji i dlatego obecnosc drugiej osoby jest wlasciwie niezbedna.
Powiem Wam ze troche zdziwilam sie pytaniami (kierunkiem pytan) zainteresowanych osob ktore byly na spotkaniu, ale byc moze wynika to z troche innych "standardow" pomiedzy roznymi panstwami.
 
reklama
u nas w szkole rodzenia polozna tez mowila, zeby maz sie nie wiercil sie w czasie parcia "medzy nogami" :) ma stac po prawej stronie, mowic jak oddychac, trzymac glowe i ocierac pot z czola. po urodzeniu malucha idzie razem z nim do sali obok i juz przy rodzeniu lozyska i szyciu ma go nie byc - tak jest to zorganizowane u nas w szpitalu
 
Do góry