We wrześniu tego roku urodzilam swoje pierwsze dziecko w szpitalu w Toruniu, ktory jest objety programem rodzic po ludzku. Duzo czytalam o porodzie i sie do niego przygotowywalam. Chcialam rodzic w pozycji stojacej, najlepiej na kole. Porodowka jest piekna, wyremontowana, wyposazona we wszytstkie sprzety potrzebne rodzacej kobiecie. Jak przyjechalam do szpitala okazalo sie ze mam tylko 2 cm rozwarcia, zostalam skierowana na sale przedporodowa, na ktorej spedzilam kolejne 13 godzin (jesli chcialam byc z partnerem musialam wyjsc na korytarz). Na sali porodowej bylam 45 minut. Odmowiono mi porodu na kole, bo polozna powiedziala, "kto by sie do pani schylal", odmowiono mi znieczulenia, lekarz powiedzial, ze anestezjolog jest tylko jeden a porod nie jest naglym wypadkiem, z reszta po konsultacji z polozna oboje stwerdzili, ze "ta pani jeszcze wytrzyma". Zostalam polozona na plecach, unieruchomiona KTG. Krzyczalam, ze nie moge tak lezec, zeby pozwolili mi wstac, ze musze zmienic pozycje, ze nie wytrzymam tego bolu. Polozna powiedziala "ja za pania nie urodze, niech pani tak glosno nie krzyczy, bi mi pani wszytskie pacjentki wystraszy". W samym momencie porodu nagle zbieglo sie pelno osob, polozne, pielegniarki, salowe. Wszyscy gapili sie w krocze i komentowali, ze jestem taka mloda i mam przec zamiast krzyciec, bo inaczej pomecza mnie jeszcze dwie godziny. Polozna miala niesprawne nozyczki, lekarz jej je wyrwal, wykonal zabieg naciecia krocza miedzy skurczami (chyba tylko po to zeby bardziej mnie bolalo), nie uprzedzajac mnie o tym, nie zapytal czy sie na to zgadzam a co za tym idzie nie uzyskal mojej zgody. Przy szyciu byl okropniuie nie delikatny, to bylo kolejne bolesne doswiadczenie, przy czym bardzo na mnie krzyczal "to jest zwykly wziernik, jak przy zwykłym badaniu, niech się pani w reszcie zamknie". Jednym slowem rzeźnik. Dostawalam jakies leki, ktore nigdzie nie sa w dokumentacji opisane. Partner zostal dwa razy wyrzucony, pierwszy miedzy 22-24:40, bo na sali przedporodowej nie ma odwiedzin, no i przy szyciu. Przeciez to chyba nie o to chodzi, zeby partner byl tylko przy cieciu pepowiny. Lekarz nazywa sie Igor Pawel Kozankiewicz, a polozna zdaje sie Przygoda (nie jestem pewna, bo jest tylko jeden podpis). Od porodu minely dwa miesiace, a ja ciagle to przezywam, kazdego dnia na nowo, sni mi sie to co noc. Bylam u psychologa, po opowiedzeniu calej historii pani stwierdzila, ze powinnam udac sie do psychiatry, bo na takie stany emocjonalne sa leki. Jesli któraś dziewczyna ma podobne doświadczenia to do mnie napisze na emaila