reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poród - wymiana doświadczeń :)

kruszki

Fanka BB :)
Dołączył(a)
28 Wrzesień 2011
Postów
1 306
Miasto
West Yorkshire UK
Wiem, ze czasem nie mozna z partnerem czy z kimskolwiek innym, bo w danym szpitalu nie ma porodow rodzinnych, czasem nas porod zaskoczy i nie ma czasu myslec, w Polsce tez pewnie we wiekszosci mozliwosci ograniczone.
Sa tez tutaj dziewczyny ktore mieszkaja za granica, tutaj mamy mozliwosci wieksze.
Ja uloze plan porodu, oczywiscie nie spelni sie wszystko pewnie jak chce, ale wstepnie moj luby chce jechac ze mna, na pewno wezme ze soba ulubiona muzyke przy ktorej sie odpreze choc na chwilke :) zastanawiam sie jak to sie rodzi w wodzie i czy chce byc taka kaczucha w wodzie :) a moze ktoras z Was rodzila w wodzie?
zastanawialam sie nad cesarka, ale moj M. zdecydowanie sie nie zgadza na taki rodzaj porodu :)
tak mysle ze moglybysmy tu rozwiewac swoje watpliwosci :)
co Wy na to Kochane ??
z pierwszym dzieckiem to porod trwal 3godzinki, bylo lekko i nie pamietam bolu, wszyscy byli mili, dobrze wszystko wspominam :) a jak bedzie teraz?? teraz to przede wszystkim jestem bogatsza o wiedze :) bo wtedy wiedzialam tyle ile powiedziala mama, babcia i znajome.. bylam mloda 19lat, teraz skonczylam 28
pozdrawiam Was Kochane:happy2:
 
reklama
O, już temat porodu?:D
Ja miło swój wspominam. Niedziela wieczór - zaczęły mi się sączyć wody. Pojechaliśmy do szpitala. Pusto, luz, miłe położne. Noc przespałam, miałam tylko robione parę razy ktg. Rano prawie zero skurczy, 2 cm rozwarcia. Decyzja - oksytocyna. I poszło z górki. Po 5 godzinach miałam parte, po 20 minutach przywitałam Franka :)
Mieliśmy ten komfort, że mogliśmy rodzić razem z Mężem, sami, w pokoju z łazienką. W towarzystwie rewelacyjnej położnej i świetnego lekarza. Każdemu życzę takiego porodu. I sobie też kolejny raz :)

I teraz tak:
* szkoła rodzenia - ja nie byłam, teraz też nie idę; najważniejsze to równo i głęboko oddychać, parcia uczy się na miejscu (przynajmniej mnie położna uczyła) - przy pierwszym skurczu wszystko zmaściłam, ale potem poszło dobrze ;) reszta to instynkt
* lewatywa - jestem za; mało to przyjemne, ale daje komfort psychiczny; choć organizm i tak ładnie się przed porodem zazwyczaj oczyszcza (u mnie zaczęło się już w piątek, urodziłam w poniedziałek)
* golenie - nie trzeba przed porodem golić się na zero; ja tego np. nie lubię, ale nie był to żaden problem - już na fotelu położna minimalnie podgala miejsce, gdzie będą ciąć
* osoba towarzysząca - rodziłam i będę rodzić z Mężem; nie wyobrażamy sobie inaczej
* woda - poprzednio bardzo pomógł mi prysznic; rozwarcie w pół godziny poleciało mi od 4 do 10 cm! dlatego rozważam opcję wody, ale jakoś bez ciśnienia; poza tym w wodzie można być chyba tylko 2 godziny, a potem trzeba na jakiś czas wyjść - dobrze pamiętam?
* znieczulenie - nie nastawiałam się ani na tak, ani na nie; w moim szpitalu było za darmo; w końcu nie wzięłam; bierze się je przy 4 cm rozwarcia, wtedy jeszcze nie boli tak bardzo ;)
* cesarka - nie, o ile nie będzie medycznych wskazań; po 2 godzinach od porodu naturalnego byłam na pełnym chodzie; natura to natura
* cięcie krocza - jeśli będzie konieczne, to ok; ale mam nadzieję, że za drugim razem uda się tego uniknąć; to jednak szycie i trochę pobolewa, po porodzie to największy dyskomfort
* ruch - jak najbardziej; przy porodzie tylko pół godziny leżałam - podpięta do ktg - to było najgorsze pół godziny; miałam na szczęście rewelacyjną położną i drugiego ktg już mi nie robiła; widziała, że szybko idzie, więc tylko podchodziła posłuchać serduszka dziecka; aha - piłka to zbawienie, strasznie mi pomogła przy skurczach
* wymioty - jak szyjka się rozwiera, to trochę mdli; ja nie wymiotowałam, ale czułam się pewniej mając w ręce szpitalny woreczek - do łazienki bym za chiny nie doleciała ;)
* UŚMIECH - boli bardzo, nie ma co ukrywać, ale grunt to pozytywne nastawienie :) naprawdę pomaga :D

Nic więcej mi do głowy nie przychodzi :) Ale pewnie temat jakoś się rozwinie :)
 
To teraz ja mam 19lat, zero doświadczenia i jestem cholernie przerażona wizją porodu;-)
Planów jeszcze nie mam co do tego szczegółowych, wiem tylko w ktorym szpitalu chcialabym rodzic, ale to tez jeszcze musze pozbierać opinie. Cesarka wydawalaby sie zbawieniem.. boje się, że zwykły poród bedzie trwał baardzo długo.
 
Mala.di, zrobisz, jak uważasz, ale cesarka to operacja. Niby prosta i rutynowa, ale jednak operacja. No chyba że masz jakieś wskazania do nie rodzenia naturalnie. Jesteś młoda, silna, urodzisz bez problemu. Nie ma się czego bać! Ja rodziłam pierwsze dziecko w wieku 24 lat i wspominam poród jako jeden z piękniejszych dni w moim życiu :)
 
Wiem:) dlatego tez raczej nie zrobie cesarki gdy nie bedzie ku temu wskazań. Narazie ich nie ma.
Po prostu gdy czasem slucham o kobietach które rodzą 20godz, lub więcej, to lepsza opcją wydaje się cięcie.
No ale Wasze posty tu mnie trochę uspokajają, moze i mnie sie poszczesci i pójdzie w miare gładko;-)
 
kruszki nieeeeeeeeeee nie każ jeszcze myśleć o porodzie :-D
Ewa Zaczyna mi imponować Twoje zorganizowanie. Każdy wątek uporządkujesz :-D ja to nic nie planuje i nic nie zapisuję ot taki żywioł :-D a potem mi łeb pęka od zapamiętywania wszystkiego spróbuję Twoim kluczem opisać ;-)

Mój poród zaczął sie w piątek rano o 8 urodziłam w sobotę o 11.30. Nie zmrużyłam oka na sek i byłam dość zmęczona. Cały piątek i całą noc miałam skurcze co 10 minut ale znośne ale rozwarcie od początku 2cm w połowie dnia się zrobiło 3 i koniec. W sobotę o 8 dostałam oksytocynę i poszło lawinowo ale za to bolało jak jasna cholera. Zawołali anestezjologa gdy było 5cm jak przyszedł było już 10 i powiedzieli mu żeby już sobie poszedł :-D. Najlepiej mi było pod prysznicem mogłabym tam stać z ta kroplówką cały poród. A i nie miałam skurczy ktg nic nie pokazywało okazało się, że tak też można dziecko wstawia się bez skurczy i dlatego tak boli. Rodziłam z M i bez niego nie dałabym rady

* szkoła rodzenia - ja nie byłam, teraz też nie idę; masowania, stawania tak aby dziecko się do kanału wstawiało pilnowała położna która nie odstępowała mnie na krok
* lewatywa - nie miałam. W czasie porodu co 5 minut byłam w toalecie i wszystko i tak ze mnie wyszło a że nie jadłam 28 godzin to i tak nic nie było
* golenie - nie trzeba przed porodem golić się na zero; ja tego np. nie lubię, ale nie był to żaden problem w ogóle o tym nie słyszałam nikt mnie nie nacinał to i nie golił
* osoba towarzysząca - rodziłam i będę rodzić z Mężem; nie wyobrażamy sobie inaczej
* woda - poprzednio bardzo pomógł mi prysznic; poród w basenie byłby moim marzeniem ale u nas nie ma gdzie:wściekła/y:
* znieczulenie - nie nastawiałam się ani na tak, ani na nie; w moim szpitalu było za darmo; w końcu nie wzięłam; bierze się je przy 4 cm rozwarcia, wtedy jeszcze nie boli tak bardzo ;) tu EWA CYTAT MNIE BOLAŁO DO 4 CM JAK JASNA CHOLERA. ALE DAŁAM RADĘ RAZ TO DAM I DRUGI BEZ
* cesarka - nie, o ile nie będzie medycznych wskazań; po 2 godzinach od porodu naturalnego byłam na pełnym chodzie; natura to natura
* cięcie krocza - nie miałam więc pewnie i tym razem się uda
* ruch - jak najbardziej nie da się leżeć ani sekundy. Ja ktg ze względu na długość porodu miałam z 10 razy wiłam sie na tym łóżku jak nawiedzona
* wymioty - nie miałam
* mnie jeszcze do głowy przychodzi uczucie gdy kładą ci śliskie umazane krwią dziecko na brzuchu i sobie tam leży i nikt go nie zabiera, nie ubiera i waży to najpiękniejsza chwila w życiu, która pozwoliła mi to wszystko napisać i zdecydować się na kolejne dziecko.
* odczucie temperatur - mnie było okropnie okropnie zimno. Nie wiem czy ze zmęczenia, z głodu czy z nie wyspania ale teraz chociaż to sierpień zabiorę ze sobą gruby sweter
 
Ewa Zaczyna mi imponować Twoje zorganizowanie. Każdy wątek uporządkujesz :-D ja to nic nie planuje i nic nie zapisuję ot taki żywioł :-D

:D
Rozbawiłaś mnie :)
No ale fakt - ja mam ścisły umysł i wszystko mi się jakoś tak samo układa ;) Chociaż porodu nie planowałam - wyszło samo jak wyszło :D

Przypomniało mi się jeszcze, że jak Mąż chce przeciąć pępowinę, to trzeba to trochę wcześniej zgłosić. U nas położna przecięła od razu sama. Ale to może tylko w naszym szpitalu tak jest :)

Dla mnie najpiękniejszy moment porodu to było po pierwsze wyjście Franka na świat - uczucie jakby taka wielomackowa ośmiornica z Ciebie wyskakiwała :) A po drugie poczucie dzieciątka na brzuchu. Do tego Franek urodził się z otwartymi oczami! Jak tylko mi go położyli na brzuchu, przestał płakać (jakaś magia) i wpatrywał się we mnie i w mojego Męża tymi swoimi zapuchniętymi ślepiami. Nigdy tego nie zapomnę...

Aha - ja rodziłam w grudniu, ale było mi gorąco - kaloryfery na porodówce grzały jak szalone ;) Tylko od pewnego momentu nie mogłam opanować drżenia nóg. Położna mówiła, że to z przemęczenia, a ja się z nią kłóciłam, że to niemożliwe, bo przecież ja nie jestem zmęczona. Adrenalina zrobiła swoje ;)
 
Fajnie, że tyle zostało już napisane o porodzie naturalnym, co trzeba robić, jak postępować i w ogóle. Wobec tego może teraz doświadczone mamy napisałyby coś o cesarskim cięciu. Jak już pisałam gdzieś wcześniej ja na pewno będę miała cesarkę, bo nie wolno mi rodzić naturalnie, więc jak najwięcej chciałabym się dowiedzieć o tym, a przecież najlepiej wiedzą to te kobiety, które już tego doświadczyły. :-)
 
reklama
Do góry