reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Poronienie w anglii - moje doświadczenia ze szpitala

Dołączył(a)
30 Listopad 2008
Postów
5
Miasto
Manchester
Wiem, że o brytyjskiej służbie zdrowia krążą niestworzone historie i oczywiście nie ma podstaw aby im nie wierzyć. Moje doświadczenia, co pewnie w zaistniałej sytuacji zabrzmi dość zaskakująco, są bardzo pozytywne.

Chcę się z Wami podzielić moimi doświadczeniami związanymi z poronieniem, które przeżyłam w okresie Bożego Narodzenia w tym roku. Nie będę pisać o mich wewnętrznych przeżyciach a jedynie o tym jak wspaniale się mną zaopiekowano. Mam nadzieję, że jeśli którąś z Was spotka to co mnie i wiele innych kobiet spokojniejsze podejmiecie wiele decyzji, które trzeba podjąć dowiadując się, że ciąża przestała się rozwijać.

Piszę, to ponieważ wiem, że niestety kobiety tracą ciążę, a sposób w jaki przebiegnie poronienie nie jest bez znaczenia dla tego jak sobie z nim poradzą. Bardzo wierzę, że to czego ja doświadczyłam będąc w szpitalu nie jest wyjątkiem ale regułą.

23 grudnia dokładnie na dzień przed wylotem do Polski, będąc jeszcze szczęśliwą przyszłą Mamą zauważyłam w toalecie bladoróżowy śluz na papierze toaletowym. Bez ułamaka sekundy zastanowienia złapałam za telefon i zadzwoniłam do Hope Hospital na Salfordzie, gdzie miałam w lipcu urodzić. Opisałam Położnej sytuację, łącznie z tym, że za 12 godzin mam lecieć do Polski, powiedziała, że niestety NIE MA u nich ostrego dyżuru ginekologicznego, i że nie mogą zrobić mi SCANU więc mam odezwać się następnego dnia.
Nie mogłam sobie na to pozwolić, ponieważ tak samo jak szybko czułam w sercu, że jestem w ciąży tak samo czułam, że dzieje się tym razem coś złego.
Natychmiast wsiadałam do samochodu i pojechałam do MARY'S HOSPITAL FOR WOMEN AND CHILDREN (MANCHESTER ROYAL INFIRMARY, OXFORD ROAD , MANCHESTER M13 9WL) gdzie znajduje się oddział nagłej opieki ginekologicznej i tam dokładnie opowiedziałam co się dzieje. Mimo, że podkreśliłam, że wcześniej nie miałam, żadnych niepokojących objawów a plamienie było ledwie widoczne, nikt nie potraktował mnie jak rozhisteryzowanej baby tylko natychmiast zajęto się mną w serdeczny i do tego profesjonalny sposób. Nikt też nie pytał o rejonizację i nie zastanawiał się czy trafiłam do dobrego szpitala. Położna przeprowadziła ze mną długi wywiad i bez chwili wahania umówiła na USG, które zrobiono mi niemal od ręki. Pierwsza z Pań, która badała mnie przekazała mi złą wiadomość dla upewnienia się jednak zbadała mnie jeszcze druga Pani technik. Niestety diagnoza ta sama.
Panie dały mi tyle czasu ile było mi potrzeba, żebym doszła do siebie podając mi chusteczki i wodę a potem spotkałam się z młodą Panią Ginekolog, która powiedziała mi jakie są możliwości „oczyszczenia organizmu” w Wielkiej Brytanii są one 3 – naturalna, poprzez łyżeczkowanie, i za pomocą tabletek. Tego samego dnia zrobiono mi od ręki także badania krwi (FULL BLOOD COUNT).

Mamy to szczęście, że ojciec mojego chłopaka jest lekarzem. Skonsultował się wiec ze swoim przyjacielem ginekologiem w Polsce i wskazał zdecydowanie na wybór TABLETEK. Pani doktor bardzo szczegółowo opisała mi każdą z możliwości, jakie niesie ze sobą skutki uboczne, jak przebiega itd. Podkreśliła, że z jej doświadczenia wynika, że Polki decydują się głównie na łyżeczkowanie, myślę, że to kwestia tego, że chcą mieć wszystko szybko za sobą, i przejść przez sam proces poronny w stanie narkozy.
Nie chciałam aby mnie usypiano a sam proces łyżeczkowania kojarzy mi się jak najgorzej. Metoda naturalna nie wchodziła w grę – kto by chciał czekać aż organizm sam zdecyduje się na oczyszczenie w nieokreślonej chwili. Aby pomóc naturze zdecydowałam się na tabletki, i wiem dziś, że mimo, że przeżywa się poronienie bardzo świadomie wybrałam dla siebie najlepiej jak mogłam.
Zostałam także zaopatrzona w szereg ulotek, w których bardzo dokładnie opisuje się każdą z metod oraz to jak będzie wyglądał czas przed i po wizycie w szpitalu. Dzień po USG na którym okazało się, że poronię znów odwiedziłam szpital gdzie dostałam pierwszą z tabletek. Położna zapowiedziała, że MOGĘ MIEĆ NUDNOŚCI I WYMIOTOWAĆ, ale że skutki uboczne nie są regułą. W moim wypadku rzeczywiście się nie pojawiły. W trakcie działania pierwszej tabletki mogą także wystąpić intensywniejsze plamienia lub krwawienia, zapowiedziano, że mam się NATYCHMIAST ZGŁOSIĆ DO SZPITALA JEŚLI BĘDĄ SILNIEJSZE OD NORMALNIE WYSTĘPUJĄCEJ U MNIE MIESIĄCZKI. Także nic takiego się nie wydarzyło jednakże musicie pamiętać, że każdy organizm może zareagować inaczej, bo na innym etapie może być rozpoczęty samoistnie proces poronny.
Pierwszą tabletkę połknęłam pod okiem położnej ok. południa w środę, cały czwartek, bez żadnych niepokojących objawów spędziłam w domu odpoczywając. Do szpitala stawiłam się ok. 8 rano w piątek czyli MNIEJ WIĘCEJ PO 40 GODZINACH OD POŁKNIĘCIA PIERWSZEJ TABLETKI. Zostałam przyjęta na oddział dla kobiet przechodzących poronienie. Tam dostałam swój własny pokój z łazienką, łóżkiem dla mnie i fotelem dla mojego partnera. Miałam także zagwarantowany posiłek który można wybrać z szerokiego menu, można poprosić w dowolnej chwili o kawę herbatę, wodę sok itd. Podczas całego dnia pobytu W SZPITALU MOŻE TOWARZYSZYĆ CI BLISKA OSOBA, spędzając z Tobą czas w pokoju. Warto zabrać ze sobą gazety, książkę, laptopa z filmami – my wzięliśmy same komedie – czytać trudno bo trudno się skupić, ale filmy naprawdę mnie odstresowały.

Po przyjeździe do szpitala położna objaśnia co się wydarzy tego dnia podaje kolejne tabletki i smaruje wnętrze pochwy specjalnym żelem mającym – o ile pamiętam – „rozmiękczyć” ujście szyjki macicy.
U mnie krwawienia zwiastujące poronienie pojawiły się dopiero w szpitalu po połknięciu drugiej tabletki. Położna pouczy, że przy każdym korzystaniu z toalety na muszlę będzie trzeba nałożyć specjalną nakładkę (PAN) i tak aby położne mogły zobaczyć czego pozbywa się organizm i czy poronienie już nastąpiło. Po lekach mogą wystąpić biegunki – wiem że to bardzo krępujące, ale nie przejmujcie się jeśli tak się stanie.
Poronienie może nastąpić w ciągu 2 godzin a może w ciągu 12. Pielęgniarki dadzą Ci tyle leków przeciwbólowych ile będzie Ci potrzeba, zaczynają oczywiście od paracetamolu podawanego jeśli potrzeba co 4 godziny, przy silnych bólach dostaniesz mocniejsze środki wydaje mi się, że ketanol.
Ja spędziłam w szpitalu prawie 12 godzin. Szczęśliwie nie cierpiałam bardzo fizycznie, dopiero pod sam koniec miałam silne bóle podbrzusza ponieważ, jak się okazało łożysko utknęło w ujściu szyjki macicy i nie mogło się wydostać. Moje poronienie trwało chyba bardzo długo, bo w końcu położne zdecydowały się obejrzeć mnie a następnie pomogły „urodzić” to co nie chciało samo się wydostać, każąc przeć i wydobywając łożysko specjalnymi szczypcami. Ból ustąpił natychmiast. Zostałam poproszona o zostanie jeszcze jakiś czas w szpitalu, ale kiedy okazało się, że krwawienia po poronieniu nie są silne, wypuszczono mnie do domu.

Po tygodniu od poronienia z zasady następuje USG aby upewnić się, że organizm pozbył się wszystkiego. W moim wypadku jednak go nie było. Położna wyjaśniła mi, że jako, iż pomogły mi w wydostaniu się łożyska wie, że jaka macicy jest pusta.

Przez ok. 7 dni po poronieniu krwawiłam, nie mocniej niż przy zwykłych miesiączkach i jest to całkowicie normalne. Sama miesiączka przyszła mniej więcej po 28 dniach od poronienia. Mieszkając w ANGLII NALEŻY CI SIĘ 2 TYGODNIE ZWOLENIA LEKARSKIEGO warto je wykorzystać w całości na odpoczynek i dużą dawkę snu.
KOCHANE!
PORONIENIE JEST RZECZĄ NIESTETY TAK SAMO NATURALNĄ JAK NARODZINY DZIECKA JAKOKOLWIEK OKRUTNIE BY TO NIE BRZMIAŁO TAK NIESTETY JEST. WIEM ŻE WSPANIAŁA OPIEKA JAKĄ DOSTAŁAM, CIERPLIWOŚĆ POŁOŻNYCH I ICH WYCZERPUJĄCE ODPOWIEDZI NA KAŻDE PYTANIE POZWOLIŁY MI ŁATWIEJ PRZEJŚĆ PRZEZ TEN DZIEŃ. I jeszcze jedno… wiem, że zabrzmi to strasznie, ale na ten dzień kiedy będziecie w szpitalu myślcie tylko i wyłącznie o swoim zdrowiu, warto przynajmniej spróbować nie myśleć o tym, że tracicie dziecko, tylko o tym, że musicie pozbyć się z organizmu, czegoś co w tej chwili już wam zagraża, po to, aby móc w pełni bezpiecznie przygotować się i przejść następną, już na pewno udaną i zdrową ciążę.
\
Bądźcie dzielne.
Piszcie jeśli będziecie miały pytania:
dzieny@gmial.com

może przyda Wam się także mały słowniczek:
placenta – łożysko
Womb, uterus – macica
Miscarage – poronienie
Midwife – położna
Ward – oddział szpitalny
Scan – badanie USG
Fetus – zarodek, płód
 
reklama
U mnie objawem też był delikatniuśki bladoróżowy śluz na papierze toaletowym. Niby takie nic a też czułam że coś nie gra. :-(
 
witaj fasolowka ja rowniez przezylam poronienie w UK dokladnie dwa razy :( mozesz mi napisac w ktorym tygodniu ciazy poronilas?? dziekuje za odpowiedz
 
napierwsze USG pojechałam do Londynu i wtedy badanie wskazało 6 tydzien "lekarski" i 8 "okresowy" dzidzia miała 8 mm.
na USG tym przed poronieniem miała dokładnie tyle samo więc musiało dojść do zatrzymania jej rozwoju tuż po tamtych badaniach. plamienia pojawiły się prawie miesiąc później. poroniłam 26 grdunia, 7 stycznia miałam mieć USG na 12 tydzień.
 
ja niestety nie wspominam milo mojej wizyty w szpitalu ale jakos sobie z tym poradzilam na zwolnieniu bylam dluzej niz dwa tygodnie i nie robiono mi w pracy problemow
 
zgadzam sie, duzo latwiej sobie z tym poradzic jesli traktuja Cie jak czlowieka..
byli bardzo cierpliwi pomimi tego ze troche im marudzilam..
dostalam rozne numery tel i inforamcje o tym jak sie pozbierac, powiedzieli ze w razie jakichs watpliwosci moge dzwonic na oddzial nawet o 2 w nocy bo tam zawsze ktos jest ...
nie bylo to latwe dla nas przezycie, zdecydwolasmy sie na dziecko, bardzo szybko nam sie udalo i niestety bardzo szybko tez je stracilismy..
chciala bym miec dzidziusia ale teraz sie bardzo boje..:-:)sad:
nie wiem czy powinna zrobic jakies badania albo cos w tym kierunku zanim znow zaczniemy sie starac ..jesli ktoras z was wie cos wiecej na ten temat bede bardzo wdzieczna za pomoc
 
reklama
polecam temat badania po poronieniu, wiem ze tutaj w UK badan zadnych ci nie zrobia mi po drugim poronieniu nawet USG nie zrobili tylko test ciazowy, bylam wtedy bardzo zla (ale pozniej wyczytalam ze to wystarczy przy naturalnym poronieniu) najlepiej odczekaj , uspokuj sie, nastaw sie pozytywnie i wypierz sie do polskiego ginekologa najlepiej w polsce (chyba ze masz dostep do polskiego ginekologa u siebie w miescie) ginekolog cie zbada i powie ci jakie badania musisz wykonac przed nastepna ciaza i najwazniejsze mysl pozytywnie bedzie dobrze :)
 
Ostatnia edycja:
Do góry