reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

poronienie w Holandii

ania2611

Fanka BB :)
Dołączył(a)
23 Styczeń 2009
Postów
815
Miasto
Holandia
Witam wszystkie kobietki.Ja też należę do grona tych,które straciły swoje dzidzie:( Pierwszy raz poroniłam 7 miesięcy temu,a drugi...no właśnie.Dwa dni temu zaczęłam plamić (10 tydz.ciąży) i poszłam do lekarza tam zrobiono mi usg i okazało się,że zarodek jest dużo za mały jak na ten wiek,serce nie biło:-(...No i własnie,lekarka powiedziała mi,że moge mieć zabieg lub poczekać dwa tyg. aż macica sama się oczysci no i wybrałam czekanie.To jest STRASZNE!!Nie wiem jak długo mam czekać,minęły dwa dni od wizyty a krwawienie jest bardzo skąpe,wogóle nie boli mnie brzuch(przy pierwszym poronieniu 7 tydz. bolało),niewiem co mam o tym myśleć wiem,że w Polsce zazwyczaj wszystkim robią zabieg ale tu w Hol. jest inaczej.napiszcie czy słyszałyscie kiedyś o podobnym przypadku.Ja nie mogę już dłużej czekac ta swiadomośc,że on tam już w śrokdu nie żyje:-:)-( STRASZNE:-(
 
reklama
aniu strasznie mi przykro Ja poronilam 2 razy Za drugim razem(12 tydz) mialam poronienie chybione serduszko maluszka juz nie bilo ...gin kazala odstawic leki na podtrzymanie ciazy i umowic sie na zabieg ktory mial byc wykonany prawie tydz pozniej ...po 4 dniach zaczelam ronic bol byl straszny...i pojechalam do szpitala na zabieg ...
Zapraszam Cie na watek ciaza po poronieniu sa tam dziewczyny ktore przeszly przez ten koszmar jakim jest strata dzidziusia...
 
Ostatnia edycja:
Aniu ja też w Holandii poroniłam, ty miałaś więcej szczęścia, bo Tobie wykonano chociaż USG i cokolwiek poradzono. Ja nie miałam tyle szczęścia, zostałam potraktowana jak obywatel 3 kategorii, ale............. Wracając do Twojego przypadku to przede wszystkim bardzo Ci uspółczuję. Ja wybrałam zabieg, ale jeśli masz do wyboru oczyszczenie bez inwazyjne to oczywiście lepsze byłoby to. Wybór oczywiście należy do Ciebie. Ja również zapraszam na wątek "ciąża po poronieniu" Nie wszystkie dziewczyny są tam w ciąży i niektóre w najbliższym czasie nawet ciąży nie planują po prostu pomagamy sobie na wzajem. Pozdrawiam!!!!!!!!!!
 
Ja miałam taki przypadek, choć mieszkam w Pl. Lekarz w szpitalu doradził mi bym wypisała się na własne żądanie, ponieważ poronienie samoistne było wg niego lepsze ze wzg na przyszłe ciąże. Miałam czekać z przyjazdem do szpitala na mocne krwawienie i skurcze macicy (do 2 tyg.). Takie czekanie jet straszne, wiem, co przeżywa autorka wątku. Ciągle wsłuchiwałam się w swój organizm i nie byłam pewna, czy to już czy jeszcze nie... No i sama świadomość, że czekam na poronienie... W końcu po tygodniu poszłam do innego lekarza. Zrobił mi USG i powiedział, że poronienie jest w toku, ale organizm sam się nie oczyści. Zabieg miałam jeszcze tego samego dnia, następnego byłam w domu. W czasie zabiegu okazało się, że było bardzo dużo skrzepów i gdybym wtedy nie zgłosiła się do lekarza, mogłoby się to źle skończyć.
 
witam Was wszytskie nowe Aniołkowe mamusie.

Babeczko z rodzynkami. Ja też miałam wśród moich trzech strat, jedno poronienie które skończyło się bezinwazyjnie. Ale wtedy co dwa dni chodziłam do lekarza na kotrolę! Nigdy przenigdy nie można pozostawać samej sobie. Bo wałsnie jak mogłobyć w Twoim przypdaku może dojść do zatrucia organizmu itp. Więc jeśli jest możlwość "poronienia" bezinwazyjnego, gdy z jakiś przyczyn dzidzius od nas odszedł lepiej dla naszego orgaznimu gdy obejdziemy się bez zabiegu. Ale trzeba być POD KONTROLĄ LEKARZA PROWADZACEGO. Trzeba kontrolować usg, bethcg itp. A nie pozostać samą sobie i czekać na najgorsze.

Tulę Was i wiem dokładnie przez co przechodzicie. (*) dla Waszych Aniołków
 
Babeczko z rodzynkami, Aniu2611 bardzo mi przykro ze znalezliscie sie w gronie aniołkowych mam... Dla waszych aniołków (*)(*)...... Tule Was
 
Słodziutka_e, to nie było tak, że siedziałam w domu (bez opieki medycznej) z powodu własnej lekkomyślności. Byłam w kontakcie telefonicznym z lekarzem, który to siedzenie w domu mi zalecił. On kazał mi przyjść na wizytę dopiero po 9 dniach (a gdyby były mocen skurcze lub moce krwawienie wcześniej, jechać do szpitala). Brałam też antybiotyk, żeby nie doszło do zakażenia. A poszłam po 7 dniach do innego lekarza, bo miałam już dość tej sytuacji.
 
babeczko kochana nie chodzi mi o to żeby się spierać.. to nie tak. Tylko lekarz w takiej sytuacji powinien Cię widzieć znacznie cześciej. WIem jak moja ginka kazywała mi co dwa dni u siebie być. Robiła mi podczas wizyty usg, ja przynosiłam nową betkę.. by sprawdzić czy spada i do ostatniego dnia nie wiedziałam czy wkońcu obejdzie się bez zabiegu czy nie. A dawałą mi tylko tydzień!!!
Drugi lekarz do którego chodziłam w tamtym czasie. Własnie zostawił mnie samą sobie.. kazał własnie czekać 2 tyg.. i gdyby coś niepokojącego się działo miałam jechać na szpital. Był miły itd. Mówił że gdyby coś mnie niepokoiło miałam przyjść. Ale to nie ON się mną interesował. A przecież ja tak naprawde nie wiedziałam na co czekać...
WIec mam dwa porównania. Dwa zachowania lekarzy. I wiem że drugi ginek nie był fer wobec mnie.Ale to są tylko moje odczucia.
WIem jakie jest ważne dobre oczyszczenie się macicy. Bo siostry kolezanka z pokoju w którym pracują. Przeszła poronienie, sama, i o mało nie umarła. Do pracy przyjechała karteka pogotowia bo własnie ją ginek zostawił samą sobie... i omały włos nie przypłaciła tego zyciem.
Zapraszam Cię na watek główny. "ciąza po poronieniu"
 
reklama
Edytko, ależ ja nie zamierzałam się kłócić. Jeśli odebrałaś moją odpowiedź jako atak na twoją osobę, to bardzo cię przepraszam. Widzisz, ja teraz to też już wiem, że takie siedzenie w domu niczemu nie pomogło. Ale jak mi rady udzielił (podobno) najlepszy lekarz w moim mieście, to ja go posłuchałam grzecznie. Dopiero jak to wszystko zaczęło mnie przytłaczać, udałam się do innego specjalisty (chwała Bogu!). A ten pierwszy lekarz zapewniał mnie jeszcze, że absolutnie nic mi nie zagraża, a po zabiegu mogę mieć trudności z donoszeniem kolejnej ciąży. Ja lekarzem nie jestem, w ogóle byłam w szoku, że tak skończy się moja ciąża, zaufałam mu...
Najważniejsze, że to już za nami, prawda? Teraz będzie już tylko lepiej :). Ściskam.
 
Do góry