nadziejka93
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Czerwiec 2020
- Postów
- 565
Hej! W styczniu przeszłam zabieg łyżeczkowania (8 tydzień - puste jajo). W szpitalu podano mi dwie tabletki w celu wywołania krwawienia po czym następnego dnia przeprowadzono zabieg. Po zabiegu krwawiłam / plamiłam prawie 3 tygodnie! Po zabiegu długo czekałam na okres, na wizycie kontrolnej lekarka, która przeprowadzała zabieg stwierdziła że takie długie krwawienie się zdarza, a na wywołanie okresu mam wziąć tabletki antykoncepcyjne. Pierwszy okres dostałam po 53 dniach, następny 43(piłam herbatkę z czarnej malwy, nie wiem czy to miało wpływ), teraz czekam na trzeci okres, jestem w trakcie brania Duphastonu dzisiaj 41dc. Zrobiłam też kilka badań, prolaktynę, TSH itp, ale wszystko wyszło w normie. Zmieniłam między czasie lekarza, niestety kolejny stwierdził, że nie widzi przyczyn tych długich cykli w badaniach i kazał brać Duphaston. 
Przechodząc do sedna: zaczęłam zastanawiać się czy przyczyną tego wszystkiego nie są możliwe zrosty po łyżeczkowaniu, skoro nie ma nieprawidłowości w badaniach?
Czy któraś z Was miała podobną sytuację?
Jestem umówiona na kolejną konsultacje u ginekologa zajmującego się leczeniem niepłodności i zapytam go oczywiście o zrosty.
Dodam, że przed poronieniem miałam pięknie 28 dniowe regularne cykle, udało mi się zajść w ciążę w 4 miesiącu starań.
				
			Przechodząc do sedna: zaczęłam zastanawiać się czy przyczyną tego wszystkiego nie są możliwe zrosty po łyżeczkowaniu, skoro nie ma nieprawidłowości w badaniach?
Czy któraś z Was miała podobną sytuację?
Jestem umówiona na kolejną konsultacje u ginekologa zajmującego się leczeniem niepłodności i zapytam go oczywiście o zrosty.
Dodam, że przed poronieniem miałam pięknie 28 dniowe regularne cykle, udało mi się zajść w ciążę w 4 miesiącu starań.
 
 
		 
 
		 
 
		 
 
		 wszyscy mi mówią, że powinnam odpuścić to samo się jakoś ułoży, tylko na co tak na prawdę mam czekać?
 wszyscy mi mówią, że powinnam odpuścić to samo się jakoś ułoży, tylko na co tak na prawdę mam czekać? 
