Ja uważam, że nie ma co się bać i idź do PIPu. Ja miałam taki problem, że byłam na zleceniu i poszłam na ciążowe L4. Nie dostawałam, żadnych pieniędzy bo księgowa nie chciała mnie zgłosić ( tak swoją drogą podobnie było z macierzyńskim). Poszłam do PIPu, bo mimo że byłam w dobrych relacjach z szefem, nie chciałam żeby miał problemy z tego powodu itp. Zdawałam sobie też sprawę z tego, że w zasadzie prawo nie chroni ciężarnych na umowie śmieciowej. Mimo wszytko, poszłam. Rozmawiałam z tamtejszym prawnikiem. On mi powiedział wyraźnie, że pieniądze się mi należą, i wbrew wszystkim informacją na stronach jestem chroniona i nie mogą mnie zwolnić ( do rozwiązania). Nie wiem czemu mi tak powiedział, bo podkreślałam że mam zlecenie, nawet pokazałam mu umowę, ale staż w firmie był dłuższy niż 3 miesiące...więc może takiego pracownika wtedy traktuje się jakby był na umowie o pracę... tak czy siak: jeśli szefowa nie chce wypłacić Ci pieniędzy, które de facto należą Ci się, to wal do PIPu. Złóż pisemną prośbę o interwencję. Szefowa nie będzie miała wyjścia. Oczywiście rozumiem Twoje obawy, miałam podobne, ale musisz walczyć o siebie i maluszka. Musisz coś jeść, płacić podatki itp. Jeszcze jak masz kogoś kto pomaga Ci w przeżyciu np. Twój partner, to spoko, ale jeśli jesteś sama, to skąd weźmiesz pieniądze na utrzymanie się? Wiadomo, że pieniądze nie biorą się z powietrza
( a szkoda). Trzymaj się i życzę pomyślnego rozwiązania ( zarówno ciążowego, jak i Twojej sprawy).