ewiiiiiiiiii
Zaangażowana w BB
- Dołączył(a)
- 11 Kwiecień 2010
- Postów
- 115
Pisze z bezradności,bezczynności i ogólnej desperacji.Zaczne od początku..jestem niemką od wielu lat mieszkającą w Polsce.W związku z trudną sytuacją w kraju wpostanowiłam wyjechać do mojej drugiej ojczyzny na stałę.I oto jestem od 7 tygodni mieszkam w De.Jestem w 21 tygodniu ciąży...sprowadziłam ze sobą 5 letnią córkę.z nadzieją na lepszą przyszłość.Do wyjazdu przygotowałam się skrzętnie...wybrałąm wszytskie oszczędności,przetłumaczyłam dokumenty,odnowiłam paszporty...wyciągnełam świadectwa pracy...wynajęłąm firme asystencką,która podejmie za mnie pierwsze kroki...I udało się...drugiego dnia poytu dostałam mieszkanie spółdzielcze..oiecano pomoc finansową z uwagi na mój odmienny stan.Mąż ma dojechać w lipcu...juz zameldował się w potrzebnych urzedach ..dostał pozwolenie na pobyt...obiecali szkołe językową dla niego...i pomoc w integracji...wszystko łądnie i pięknie..jak w bajce...no to życ nie umierać...pozbyłam się wszystkiego z polski...oddałam spółdzielcze mieszkanie(o zgrozo o ile wiecej w kieszeni ) mąż złożyl wypowiedzenie w firmie....i czekam...obiecali pieniadze na urzadzenie mieszkania...zasilek..dodatek na ciąże ,ubezpieczenie abym miałą w ciąży najlepsze warunki opieki medycznej...i...obiecali...obecnie mija 7 tydzien od zlozenia przezemnie dokumentow...juz dwa razy "wysyłali "do mnie czek z pieniedzmi...trzy razy przelewali pieniadze na konto...piec osob sprawdzalo moją decyzję...i nic....tydzień w tydzień zwodzą mnie i przedłużają sparwy...wyznaczają nowe terminy...zwalają na okres urlopowy...czarna magia...wyszlo na to ,że przez 7 tygodni nie bylam u lekarza,nie mam już srodkow do życia..nie mam lodowki,śpię na podłodze...i męcze sie razem z dzieckiem bez nadzieji na szybkie rozwiazanie mojej sprawy...moja tlumaczka dzwonila tam juz 5 razy ...w róznych dniach.ciągle nikt nie może mi pomoc....udzielić jakiejkolwiek informacji...byłąm tam osobiscie ..obiecali przyspieszyć.."no jak to tak pani żyje w ciazy i z dzieckiem w takich warunkach...o nie to niemozliwe...zaraz sie tym zajmę!..." i na tym koniec ...mijają kolejne tygodnie i nic....nikt sie tymie zają...gdy powiedzialam ze chce wracac do polski...obiecują ze to kwestia dni...dni mijają a kwoestia sie nie wyjaśnia....możne ktos z was był w podobnej sytuacji??? Dodam ,że dalam im wszytsko czego chcieli...wszystko jest jasne i legalne...nie ma mowy o negatywnej decyzji..tylko ile to jeszcze bedzie trwalo? Prosze o rade ile WY czekałyście na decyzje? czy ktos może mi pomóc????
jeżeli ktos z was jest w podobnej sytuacji ,prosze odezwijcie się...poradżcie coś..bo juz nie mam sił...
jeżeli ktos z was jest w podobnej sytuacji ,prosze odezwijcie się...poradżcie coś..bo juz nie mam sił...