Witam wszystkich serdecznie
Mamy po 35 lat , żyjemy w związku (niezarejestrowanym)
do rzeczy;
Jesteśmy w związku od 3 lat , mamy 2 córki (jestem ojczymem) jedna Julia 9 lat i druga Wiktoria 11 lat .
Dziewczynki widzą się z ojcem często , przeważnie w każdy wolny weekend są razem z nocowaniem u niego .
Dziewczynki są trudne w wychowaniu , można napisać że są zawsze na nie .
Nie wiemy jak reagować już .
Zdaję sobię sprawę z tego że mam mniejsze prawa wychowawcze do dziewczynek , lecz jak mam nie wymagać od nich podstawowych czynności które każdy powinien koło siebie zrobić .
Posprzątanie wokoło siebie , nie garbienie się podczas jedzenia itd , itp
Wszystkie Nasze uwagi traktują jako napad na ich suwerenność oraz pokazywanie im że nic nie potrafią zrobić .
Trudno powiedzieć że jest ok jeżeli nie jest .
Przecież każdy powienien wiedzieć że robi coś źle jesli robi de facto źle .
Nie są to z Naszej strony wymówki tylko (staranie się pokazać właściwego postępowania w życiu)
Nie oczekuję od dziewczynek że będą mnie kochać . A szkoda że nie dostanę tej miłości :-(.
Zależy mi na dobrych stosunkach między nami , żeby było jak w normalnej rodzinie.
A tu zawsze po powrocie z weekendów od Taty biologicznego są tak rozchwiane że przez 3 dni znów dochodzimy do jakiejś równowagi.
Problem jest o tyle trudny że stosowaliśmy wiele kar (prócz fizycznych) zakazy telewizji , telefonu , wychodzenia na dwór .
ale co mamy zrobić skoro im na niczym nie zależy ?
Zaczęliśmy chodzić na terapię do psycholog , lecz nie wiem czy będą jakieś efekty .
Pomóżcie co mamy robić .
Jak trafić do nich żeby nie były takie na NIE .
co i ile możemy wymagać od dzieci , przecież nie są niepełnosprawne