reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Problemy z sensoryką 7,5 miesięczne niemowlę

Paulinade

Początkująca w BB
Dołączył(a)
25 Październik 2020
Postów
17
Cześć, chciałam się zapytać czy któraś z Was miała problemy z sensoryką swojego malucha i diagnozowała w tym kierunku?
Pediatra po rozmowie ze mną zasugerowała podjęcie takiego kroku, nie zaszkodzi a może pomóc.
Moja córeczka ma 7,5 miesiąca. Od urodzenia nie była specjalnie tulącym się dzieckiem... wcześnie zaczęła głowę odchylać do tyłu czego upatrywaliśmy po rozmowie z fizjo we wzmożonym napięciu mięśniowym. Jak córka zaczęła już być bardziej stabilna to będąc na rękach zaczęła się odpychać. Czasem też odrywa od nas ręce i nie trzyma się.
Ponadto mam wrażenie, że nie lubi jak się ją łapie za ręce, dotyka po ramionach. Czasem potrafi się wkurzać i w końcu zacząć płakać.
Mamy problemy z jedzeniem. papki zjada ładnie, problem pojawia się gdy trafi się jakaś grudka. Wtedy córeczka momentalnie zaciąga się na wymioty. Kawałek siedzi jej na tyle języka przy gardle i jakby nie umila sobie z nim poradzić.
Lubi się zapatrzyć w światła czy też okna.
No i wiele przedmiotów lubi drapać rączkami albo dotykać paluszkami.
Pediatra zasugerowała że to właśnie kwestia sensoryki bo nie widzi nic niepokojącego poza tym.
Córeczka wodzi za mną wzrokiem, czasem nie może oderwać ode mnie wzroku, gdy ją zawołam z reguły się do mnie obraca, chyba, że jest czymś naprawdę mocno zajęta. Jest raczej pogodna, czasem ma gorsze dni wiadomo gdzie nie chce się uśmiechać (ostatnio miała takich kilka dni np.), z odwzajemnianiem uśmiechu jest różnie, czasem odwzajemni a czesem po prostu się na mnie patrzy.
Umie bawić się sama na macie, pełza sobie do zabawki i się nią bawi, gryzie, ogląda.

Czy któraś z Was wie coś więcej na temat sensoryki? Albo miała taki przypadek z dzieckiem? I jest w stanie powiedzieć jak wyglada praca z takim dzieckiem? I jak wyglada diagnoza?
Będę wdzięczna :)
 
reklama
Rozwiązanie
Bardzo Ci dziękuję za rady! :) umówiłam się na diagnozę co prawda do innego miejsca ( pediatra nam jakieś podpowiedziała), zobaczymy mam nadzieję, że to nie będą pieniądze wyrzucone i będziemy zadowoleni. No i mam nadzieję, że poza sensoryką nie dopatrzą się czegoś niepokojącego bo chyba się wtedy załamie psychicznie.. to moje pierwsze dziecko i szczerze mówiąc, stresuję się wszytskim. Że coś robi a nie wiem czy powinna, czy dzieci tak powinny robić, jak czegoś nie robi to też stres.... chyba poza chodzeniem do specjalistów z dzieckiem powinnam też sobie ulżyć w głowie u jakiegoś specjalisty :D
To nie jest głupi pomysł. Wizyta u psychologa może pomóc poukładać ci w głowie i się rozluźnić.
Dzieci różne rzeczy robią, jedne szybciej...
Bardzo Ci dziękuję za rady! :) umówiłam się na diagnozę co prawda do innego miejsca ( pediatra nam jakieś podpowiedziała), zobaczymy mam nadzieję, że to nie będą pieniądze wyrzucone i będziemy zadowoleni. No i mam nadzieję, że poza sensoryką nie dopatrzą się czegoś niepokojącego bo chyba się wtedy załamie psychicznie.. to moje pierwsze dziecko i szczerze mówiąc, stresuję się wszytskim. Że coś robi a nie wiem czy powinna, czy dzieci tak powinny robić, jak czegoś nie robi to też stres.... chyba poza chodzeniem do specjalistów z dzieckiem powinnam też sobie ulżyć w głowie u jakiegoś specjalisty :D
To nie jest głupi pomysł. Wizyta u psychologa może pomóc poukładać ci w głowie i się rozluźnić.
Dzieci różne rzeczy robią, jedne szybciej inne wolniej. A jak są problemy, to nie ma co się załamywać. Trzeba szukać rozwiązań. Jestem mamą skrajnego wcześniaka i dziecka urodzonego w zamartwicy. Gdyby każda trudność miała załamywać to chyba już by mnie nie było. Podchodź zadaniowo. Miłość nie kończy się przy trudnościach. Traktujesz dziecko jak każde inne. Z drugiej strony spinasz się i robisz wszystko by najlepiej przygotować je do życia. Nie ma co się zadręczać. Powodzenia
 
Rozwiązanie
reklama
Do góry