reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Proszę o poradę!

Dołączył(a)
26 Luty 2010
Postów
3
Witam!
Bardzo proszę o radę.
Jestem w małżeństwie od 4 lat.Bardzo z mężem się kochamy,niestety,poza chwilami wzniesień,miłości są także sytuacje,które mnie przerażają,a mianowicie jestem furiatką,potrafię sie wściekać z byle powodu,sypać wulgaryzmami,pierwsza agresywna reakcja męża to popchniecie mnie,było to jakoś niedługo po ślubie.Następne kłótnie wyglądały podobnie,ja się wściekam o byle co,a On nie wytrzymuje i mnie mocniej szarpnie,popchnie,złapie za włosy,zwyzywa-czy oto mi właśnie chodzi,czy tego właśnie chciałam-pyta.Jestem agresywna,zazdrosna,impulsywna,chyba manipuluje.Mojemu mężowi nie mogę nic zarzucić,to ja rozpoczynam kłótnie,martwią mnie jedynie jego reakcje.Ostatnio obiecaliśmy dla siebie więcej szacunku,jednak ja czuje,że mnie więcej się należy,gdyż to mnie ranił fizycznie,(chcę zaznaczyć,że nigdy mnie nie udeżył centralnie)z tego też powodu przedwczoraj znalazłam byle powód by go zwyzywać,nie zareagował,przeprosił.Wczoraj spóźnił się trochę(pół godziny) i miałam kolejny powód,żeby mu nawyrzucać,nie przebieram w słowach,wyzywam od najgorszych,wtedy on również mnie obraził.Nie tak planowałam ten wieczór,było mi przykro,gdyż jego dobre intencje też widziałam,kupił wino,żeby miło spedzić wieczór,miałam wyrzuty,zaczęlismy rozmowę,oczekiwałam jego przeprosin,sama bym go przeprosiła,ale on nie był w kłótni mi dłużny,więc uważałam,że mnie się należą pierwszej przeprosiny i znowu od słowa do słowa,nie umieliśmy sie porozumieć,cały czas beczałam,aż nie wytrzymał,pociagnał mnie za włosy,zaraz przepraszał,ale ja nie chciałam tego słuchać,chwyciłam go za szyje mocno,wtedy wściekł się,chciał wlać mi to wino do ust,popychał,wyzywał i pytał czy tego chciałam...?Potem poszłam spać,nie wiem co mam myśleć,czy jego agresja jest usprawiedliwiona,czy to ja jestem winna?Bardzo proszę o radę.
Ewelina
 
reklama
Normalnie jak dzieci-" ja bym go przeprosiła, ale on miał mnie pierwszy przeprosić, ja go zwyzywałam, on mnie szarpnął za włosy... " Ludzie- jesteście dorośli. Usiądźcie i porozmawiajcie, nauczcie się panować nad sobą. A co będzie jak pojawi się dziecko- też tak będziecie je traktować jak się zdenerwujecie; wyzywać, szarpać...
 
Może zgłosilibyście się na jakąś terapię? Bo tego typu zachowania nie są normalne. A szkoda się tak przez całe życie szarpać - dosłownie i w przenośni. Jeśli nie radzicie sobie z emocjami i rozmowy nie pomagają, warto zwrócić się o pomoc do kogoś kto zajmuje się problemami w małżeństwie.
 
popieram poprzedniczki.
Evelin, gdy na mnie ktoś podnosi głos i się wścieka z powodu drobnostek to też reaguję agresją, więc wcale sie nie dziwię Twojemu mężowi. Gdyby to on tu napisał to bym tylko odpowiedziała że mu współczuję i nie wiem co poradzić. No bo facet ma rację: Tego chciałaś? Tego żeby Cię szarpał za włosy i kłótni z nim?
Skoro nie chciałaś to czemu zaczynasz? Po co wyciągasz poprzednie kłótnie, po co chcesz się rozliczyć z każdego drobiazgu? Miłość, związek, to również sztuka wybaczania.
"Miłość (...) nie szuka swego, nie pamięta złego..."

Piszesz ze powinien pierwszy Cię przepraszać bo użył siły fizycznej. Nie twierdzę że robi dobrze, przeciwnie. Ale czy przestawałaś się awanturować gdy używał słów?

Mimo całej krytyki którą na Ciebie napisałam, uważam że wkraczasz na dobrą drogę. Widzisz swoje błędy, sama piszesz że jesteś impulsywna, zazdrosna i agresywna. Przydałaby Ci się terapia, nauka opanowywania emocji. Możesz pójść z mężem lub sama, dodatkowo polecam ćwiczenia oddechowe, jogę, pilates. Lub nawet "zwykły" sport, typu biegi, nordic-walking. Ruch fizyczny bardzo pomaga na nerwy.
Wszystkiego dobrego i powodzenia w małżeństwie!
 
Uważam, że nie ma usprawiedliwienia dla agresji męża, nawet jeśli ją prowokujesz. To jest kwestia nie podlegająca dyskusji.

Natomiast z takiego punktu widzenia, jak to przestawiłaś, mam wrażenie, że sama masz jakiś problem. Popieram dziewczyny, że mogłabyś zgłosić się do psychologa, aby ustalić gdzie leży źródło twojej agresji. Nie chcę się bawić w psychologa, bo nim nie jestem, ale często przyczyna leży głęboko i niekoniecznie jest związana z osobą partnera. Nic nie wiemy o tobie, ale twoja zazdrość, twoje wybuchy nie biorą się przecież znikąd. Sama byłam dokładnie taka sama, przy czym mój mąż był oazą spokoju i cierpliwie to znosił, co najwyżej apelował do mojego zdrowego rozsądku.

Powinniście szczerze pogadać. Może masz do męża jakiś konkretny żal? Czujesz się niedoceniana, mniej ważna, sfrustrowana, przemęczona...Kochacie się, więc nie bój się otworzyć i prosić o pomoc najbliższej osoby. Naprawić tę sytuację możecie tylko razem, a z tego co piszesz, twój mąż stara się, nie dolewa oliwy do ognia. Doceń tę postawę i znajdź w niej siłę i motywację dla siebie.

Dodatkowo to co już tu padło - istnieją treningi panowania nad emocjami, nawet prozaiczne liczenie do dziesięciu albo rzucenie jakimś przedmiotem o podłogę może pomóc wyładować się i zastanowić: o co mi tak naprawdę chodzi?
 
Znam tą sytuację, moja siostra jest agresywna w taki sposób jak Ty. Zaczęło sie właśnie od takich agresywnych zagrywek, o których wspominałaś, a teraz jest tak, że przeszkadza jej wszystko, ale to dosłownie wszystko, to że głośno oddycha, to, że przejdzie obok niej nie tak jak należy, za głośno je.... :eek: ojjj, można by było wiele pisać....:confused2:wymyśla na prawdę niestworzone rzeczy, wpada w szał. Oczywiście na mnie też się wyżywała, chwilami nie dało się z nią wytrzymać I tak to się ciągnęło, do momentu kiedy udała się do psychologa... (po wielu prośbach ze strony rodziny, która przecież widziała co się dzieje i chciała dobrze) Dostała jakieś tabletki na wyciszenie, chodzi regularnie. I sytuacja rzeczywiście poprawiła się, potrafi z nim normalnie rozmawiać. Nie jest już tak agresywna, nie prowokuje do kłótni.... Może Ty również powinnaś się udać na poradę psychologiczną, przecież to nie jest nic złego:tak: Często tak bywa, że ludzie nie panują nad swoimi emocjami, ale po jakimś czasie jak się sytuacja powtarza dość często to może z tego narodzić się poważny problem, także dla dobra Twojego i rodziny możesz skorzystać z takiej pomocy. Ja osobiście życzę Ci Wszystkiego Dobrego:-);-)
 
Dziękuje Wam kochane!Bardzo mi Wasze posty pomogły,zgadzam się z nimi w 100%.Interesuje się psychologią(nawet studiowałam)umię zdiagnozować ludzkie zachowania,swoje także,niestety pogubiłam się,nie wiedziałam co mam już myśleć i niestety,nie zawsze majac wiedzę można sobie poradzić.Z całą pewnością psycholog dla mnie by się przydał,rozmowy z mężem są,ale oboje mamy ciężki charakter i jest jak jest,do czego dochodzą jeszcze moje problemy,które czasem sama robię.Potrzebne mi było Wasze zdanie-osób postronnych,nikt z bliskich nawet nie podejrzewa,że mamy taki problem w małżeństwie,gdyż na codzień okazujemy sobie miłość,dużo ze sobą gadamy,śmiejemy czy poprostu wspólnie spedzamy czas,nie możemy życ bez siebie,ciężko mi to wszystko sensownie wytłumaczyć.Szybko popadam w skrajności ze smutku w radość,ze spokoju w gniew,ale myśle,że wyżywałam się na mężu ponieważ miałam do Niego non stop żal,ale od dziś "Miłość (...) nie szuka swego,nie pamięta złego..."
izyda mamy córeczke 2-letnią,jest naszą radością,sensem życia i nie wyobrażam sobie,abym mogła się na nią wsciekać:szok:to bezbronny skarbek:-)nigdy się przy niej nie kłócimy,dziecko jest dla nas najważniesze.
 
No to fajnie- jak wobec dziecka potrafisz się opanować i twój mąż też(a wiadomo że taki 2latek to swoje potrafi, hehe) to i powinno udać się wam wobec siebie. A dziewczyny mądrze piszą- sport, psycholog, ewentualnie jakieś ziółka na wspomaganie nerwów i będzie dobrze...
 
reklama
Cieszę się że mogłam pomóc :-) Wiadomo że najtrudniej jest spojrzeć krytycznie na samego siebie <tak> Odezwij się za jakiś czas jak Ci się powodzi.
Powodzenia!
 
Do góry