reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Proszę pomóżcie Mai!!!

NikaMD

Fanka BB :)
Dołączył(a)
18 Kwiecień 2006
Postów
2 248
Miasto
Warszawa
Witam Was!
Na podforum Niemowlaki natknęłam sie na wątek o tytule
"Proszę pomóżcie Mai!!!". Przeczytałam, potem przeczytałam pamietnik mamy 7-miesięcznej Mai- dziewczynki z bardzo poważną wada serduszka i postanowiłam rozpowszechnić go gdzie się da. Dziewczynce można uratować życie, polscy kariochirurdzy nie podęjli sie operacji, operację trzeba wykonac za granicą, znaleźli lekarza, potrzeba zebrac 500 tys usd.

Fundacja "Zdążyć z Pomocą"
PKO BP 15 0/ WARSZAWA
90 1020 1156 0000 7002 0051 6088
z dopiskiem NA LECZENIE I REHABILITACJĘ MAI BŁOŃSKIEJ


Łzy cisna sie do oczu, mała Maja jest sliczną dziewczynką i walczy o życie, trzeba jej pomóc. Wysłałam im pieniążki, pomóżcie i Wy, ziarnko do ziarnka ...


Tutaj jest wątek na Niemowlakach:
https://www.babyboom.pl/forum/niemowlaki-f16/prosze-pomozcie-mai-11243/

A tutaj jest pamietnik mamy Mai:

NIVEA body GOOD BYE CELLULITE - Zwalcz celullit! - portal społecznościowy

trzeba sie zarejestrowac, lub zalogowac na tego uzytkownika (zalozylam takiego):

e-mail: niktnikt@poczta.onet.pl
hasło: nikt123

Po zalogowaniu pojawi się na górze strony panel "Cześć niktnikt!", kliknijcie na napis "użytkowniczki" i wyszukajcie uzytkowniczki "mońcik", kliknijcie na tą uzytkowniczke pod jej danymi bedzie przysk pamiętnik, klknijcie na niego, pojawi sie pamiętnik, potem kliknijcie na przycisk "pokaż" i już mozna czytać. Przeczytajcie ... i pomóżcie....
 
reklama
Boze! Siedze w pracy i rycze jak bobr.... to jest takie smutne. Dziekujmy Bogu ze nasze dzieciatka sa zdrowiutkie!
 
ja tak ryczłam, jak przeczytałam ten pamiętnik po pojawieniu się wątku, nie wchodzę już po raz kolejny na pamiętnik, bo będę znów ryczeć (serce mi się kraja, za każdym razem jak pomyślę o Mai i dzieciach tak chorych jak ona, i zła jestem na tych, którzy stawiają krechę i nic nie robią, zamiast szukać szans na wyleczenie, które tak naprawdę istnieją)
i właśnie dziękuję Bogu, że Michaś jest zdrowym chłopcem
 
Faktycznie świetne wiadomości, oby się wszystko udało. Wczoraj cały wieczór przepłakałam, dodatkowo wróciły wspomnienia kiedy moja siostra przeżywała podobny dramat. Nigdy nie zapomnę widoku maleńkiego dziecka zaintubowanego, z dwoma wenflonami w nóżkach, z drenami w brzuszku i w płucach. Boże co my wtedy przeżywaliśmy... Chrzest zaraz po porodzie, bo nie wiadomo czy dziecko przeżyje kolejną dobę...
Na szczęście Szymon wyszedł z tego, choć rehabilitację będzie miał jeszcze przez kilka ładnych lat.
 
Cytuję tutaj Mońcika, bo nie wiem czy każdy chce czytać na Czerwcówkolandzie. Niedługo w wątku na niemowlakach będzie ciężko to odnaleść

Nie napiszę, że to pomyłka...bo tak nie jest.
Kolejne 3 wizyty bez Mai.... :( buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Wchodzę tu, bo sama nie mogę w to uwierzyć...
Wróciłam do domu, nie zniosłabym kolejnej nocy w hotelu...
Wiedzcie, że Maja tego popołudnia naprawdę cierpiała, bolało ją...wbijała mi kurczowo paznokcie w rękę :(....Czułam, że...to poważne.
Cały czas tej walki o nią, reanizmacji, byłam przy niej, pozwolono mi...
Modliłam się i żegnałam, powiedziałam Majcikowi, że jeśli ma tak cierpieć to pozwalam jej się poddać, że sobie poradzimy. Trzymałam ją za rączkę, głaskałam, całowałam, a lekarze nieustannie podawali leki reanimacyjne.
Specjalnie ściągnięto doktora, który zdecydował otworzyć klatkę i poszukać przyczyny krwotoku wewnątrz...ale jak wjechała na blok...serce Mai odmówiło współpracy...nie wykonano otwarcia...wróciła na oiom...była w agonii. Żegnałam się...a Marcin pędził z Gliwic by zdążyć...
POprosiłam, żeby odłączono jej wszystkie kabelki, plasterki i rurki...umyto ją, zawinięco w rożek prześcieradła...i wreszcie mogłam wziąć ją na ręce...wyglądała jak porcelanowa laleczka, śliczna, bez skazy...tylko zimna....
Siedziałm tak z nią na rękach i powiedziałam, że jestem z niej dumna, że dała mi sporo radości, że jest wolna...że już nie będzie ją bolało.............................
Myślę, że Jezus mnie wysłuchał...bo cały czas prosiłam o wybawienie Mai z tej aparatury i o uzdrowienie....a także o litość dla mnie samej, bo to już naprawdę długo trwało. Nie mam mu nic za złe. Ja widzę w tym Boży cel ... - w mojej przemianie, w zbawieniu, w was i miłości jaką od was wszystkich otrzymała moja mała rodzinka.
Kiedyś powiedziałam...że jakkolwiek będzie żle....nie odwrócę się od Boga...i choć moje życie znowu się rozpadło...wiem, że tylko on może pomóc mi je na nowo poskładać.
Nasza Maja była śliczną, silną dziewczynką, która nawet po takich przejściach, potrafiła się uśmiechać pod respiratorem - moje wymarzone dzieciątko...
Tak, boje sie....nie chcę oszaleć...tak bardzo tęsknię...

W poniedziałek podpiszemy zgodę na sekcję, aby poznać przyczyne...aby uchronić przed tym inne dziecko...
 
a ja napiszę tu, bo nie chcę na niemowlakach:-(
właśnie trzymałam Misia na rękach (przez ząbki budzi sie co chwilę i płacze ale na rękach jakoś zasypia) i pomyślałam o tym, co napisała Monika, o tym, jak trzymała Maję
nie wyobrażam sobie tego:no: nie przeżyłabym czegoś takiego:no:
 
reklama
Ja też, umarłabym, rozpadłabym się na kawałki.... szok ta kobieta jest moim guru... siła jakiej sobie nie mogę wyobrazić.
 
Do góry