reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

rehabilitacja metodą Vojty

M

monika.w19

Gość
Czy któryś z rodziców ćwiczy lub ćwiczył z dzieckiem metodą Vojty? Nam zlecił tę metodę neurolog już na pierwszej wizycie, stosujemy ją już 3. miesiąc. Przez prawie 2 miesiące raz w tygodniu zamawialiśmy rehabilitantkę do domu, bo w ośrodku nie mieli wolnych terminów. W międzyczasie Pola zakwalifikowała się do programu wczesnej interwencji, co w praktyce oznacza 2 wizyty tygodniowo w ośrodku. Więc tak naprawdę rehabilitacja spoczywa na rodzicu, bo ćwiczyć trzeba codziennie co 3 godziny, najlepiej do 4 powtórzeń.
Metoda jest podobno bardzo skuteczna, ale nieprzyjemna zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica. Prawdę powiedziawszy, ja wymiękam, bo: 1) mała drze się jak na torturach, wylewa krokodyle łzy - mnie serce pęka z rozpaczy; 2) szarpie się i broni, trudno mi utrzymać ją w odpowiedniej pozycji - nie mam pojęcia, skąd tyle siły w tak małym ciałku; 3) człowiek to nie maszyna!! powtarzanie ćwiczeń co 3 godziny mnie przerasta; 4) niełatwo zorganizować harmonogram dnia, bo przecież pomiędzy ćwiczeniami (najkrótsze 3 godziny w moim życiu) trzeba dziecko nakarmić, podać lekarstwa, dać się maleństwu wyspać, pobawić, pójść na spacer, odwiedzić lekarza, że nie wspomnę o domowych obowiązkach...
Wiem, że to wszystko dla dobra maleństwa, ale jestem zmęczona.
Czy ktoś ma podobne doświadczenia?


 
reklama
Kochana,
nie mam niestety, a raczej na szczęście podobnych doświadczeń, ale z całego serca Ci współczuję! I mojemu Poldusiowi złotemu również. Czekam już na Was dziewczynki, niecierpliwie przebierając nóżkami (wraz z Romą).
 
Witam!! ;D
Ja tez cwicze z Julka, ale niekoniecznie m.Vojty, cwiczenia mamy rózne. Doskonale rozumiem o czym piszesz, trudno jest mi znalezc czas na cwiczenia, a w dodatku jak mala jest w dobrym humorze to nie chce jej meczyc, a jak w zlym - to nie chce pogarszac...a tu tzreba cwiczyc :p niecierpie tego i jestem zla, ze Julie to spotkalo, ze inne dzieci moga sie bezstresowo bawic a na nia matka ciagle dybie, i : na brzuch, na czworaki, popelzac, lapki powyginac... :mad:
Cwiczymy od miesiaca ale efektów na razie brak w zasadzie :-[
podaje link na ten temat: http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=20939
pozdrawiam!!!!
 
Cześć, ja też jestem mamą wcześniaczka. Kamilek urodził się w 33tc i po dwukrotnym krwawieniu w mózgu też musieliśmy się rehabilitować. Są różne szkoły na temat rehabilitacji, ja nie jestem lekarzem, ale z tego co czytałam to metody takie jak np. Vojty są bardzo nieprzyjemne szczególnie dla dziecka. Absolutnie nie zgodziłabym się na metodę Vojty, zresztą nikt mi jej nie proponował. Mój synek był rehabilitowany metodą NDT Bobath - bezstresowo, przyjemnie i na prawdę z bardzo dobrymi efektami. Jakby co, to polecam Fundację przy szpitalu na Kopernika w Warszawie. Super neurolog - Pani doktor Bielicka!!! Rzadko zaglądam tu na forum, ale jeśli ktoś potrzebuje więcej informacji, niech pisze na priv - postaram się odpowiedzieć.
Pozdrawiam serdecznie
Ewa
 
Ja rehabilituję Michasia met. Vojty już od 3 m-cy i z bardzo dobrymi rezultatami.
Nie jest co prawda wcześniakiem , ale ma za duże napięcie mięśniowe i słabszą jedną stronę ciała.
Ciężko jest ćwiczyć 4 razy dziennie. Mi teraz tym trudniej, że pracuję, i część ćwiczeń (2 razy) musi ćwiczyć z małym babcia.
Jak zaczęłam ćwiczenia tą metodą, to tez szukałam dużo wiadomości na ten temat. I wszędzie było napisane, że są bolesne, męczące dla dziecka, itp. No i trzeba dosyć często powtarzać (4razy).
Nie do końca sie  z tym zgadzam. To chyba zależy od ćwiczeń jakie dziecku zaleca rehabilitantka. Moja dobiera takie, które dziecku pasują. Jezeli przy jakichś bardzo płacze, albo nie chce ich robić(np. na boczku- Michaś nie cierpi tych pozycji) to mu nie zleca - i ćwiczymy inne, które  mu odpowiadają. Jezeli do jakichś sie przekona, to są wprowadzane. Teraz ma dużo pozycji na brzuszku - i bardzo je lubi. Nigdy nie płacze.
Ale tak jest od czasu, gdy chodzę prywatnie na rehabilitację. Jak chodziłam do przychodni, to Michał nie był zadowolony (ja też). nie było rezultatów i ćwiczeń w ogóle nie chciał robić, bo mu nie pasowały, a pani upierała się, ze mają być te!
A jeżeli chodzi o częstość ćwiczeń - to jest to trochę meczące. Nie zawsze jest też czas by je robić.My nie mamy ich dużo (jedno albo ćwiczenia - które powtarzamy 2 razy na każdą stronę - to nawet 5 min. nie zajmuje!) Ale staram się ćwiczyć sie wszędzie, jeżeli jest taka możliwość ( nawet u lekarza mi się zdarzyło - i przyjął to ze zrozumieniem) - wystarczy coś płaskiego i czystego, by móc położyć dziecko. Nie zawsze rozbieram Michasia całego, nieraz nawet ćwiczę w ubraniu. Ostatnio przez to rozbieranie to nabawił się zapalenia oskrzeli - więc ubieram mu body i skarpetki, a nawet śpiochy!
Nie mogę wiec powiedzieć, zeby były to ćwiczenia które strewsują dziecko. Nie mamy z nimi problemów. Wszystko zależy od podejścia mamy i dziecka. I osoby, która zleca te ćwiczenia.

Życze powodzenia i wytrwałości!!! A na pewno będą rezultaty
 
Monika ćwiczcie dalej, 13 lat temu kiedy urodziłam pierwszego syna, moja koleżanka lekarka dodam, że fanatyczka met.Voity zaleciła mi te ćwiczenia profilaktycznie, nic sie właściwie nie działo. Te ćwiczenia pozwoliły mojemu Maćkowi uniknąć operacji przepukliny. Był wcześniej badany przez chirurga ze wskazaniem na zabieg. Po ćwiczeniach wszystko się zrosło i obyło się bez skalpela do dnia dzisiejszego. Po trzech latach miałam tę samą historię z córką, i tutaj mój błąd - odpuściłam ćwiczenia. Skończyło sie w szpitalu na chirurgii, okraszone wszystko nerwami i łazami.
Wiem, że ćwiczenia nie są przyjemne, ale walczcie, bo teraz mała płacze, ale za parę lat będzie się szczęśliwą zdrową dziewczynką.
Życzę wytrwałości. Walczcie dalej.
Pozdrawiam
 
Hej Moniko :)
Ja studiuję na IV roku fizjoterapię :), miałam do tej pory na razie wstęp do metod kinezyterapeutycznych: m. in. metody Bobath oraz Vojty. Natomiast pediatrię będę miała w następnym semestrze i będziemy już pracować z maluszkami właśnie metodą Vojty.
Wiele osób uważa, że metoda ta jest dość kontrowersyjna, wielu rodziców nie może się pogodzić z tym, że ćwiczenia które sprawiają ból lub doprowadzają czasem do szału ich maleństwo mogą cokolwiek pomóc. Nie każdy jest odporny na widok własnego płaczącego, spoconego i czerwonego ze zmęczenia dziecka... Jednakże ta metoda jest rewelacyjna właśnie u wcześniaków i ją proponuje się przede wszystkim w "nadganianiu" rozwoju psychofizycznego...
 
Hej.
I my zaczęłlismy ćwiczyć z Pawełkiem metodą Vojty. :-[
Doktorka z osrodka rehabilitacji stwierdziła,że Pawełek nie wymaga,ale powinien i byłaby wskazana rehabilitacja.Więc zaczęło się. Mały już stracił głos od krzyczenia podczas ćwiczeń.
To troche mordęga dla dziecka i mamy która z nim ćwiczy,no i 4 razy na dzień to też cięzko czasem znaleźdź czas bo i innych zajęc pełno.
Narazie to początki,zobaczymy co bedzie dalej.
 
reklama
Do góry