reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje i przezycia z porodów

mea_osi

Mea, Agatka, Gabi i Mati
Dołączył(a)
24 Maj 2009
Postów
14 279
Miasto
Rybnik, Poland
No i zacelo sie na dobre wiec otwieramy ten temat ... dziewczyny maja juz co pisac ... no i tu tez dyskutujmy co mozna bylo zrobic lepiej a co bylo fajnego :) POWODZENIA!!!
 
reklama
W końcu znalazłam chwilkę czasu, a więc mogę pisać:)
Tak jak już wiecie 17 kwietnia trafiłam do szpitala, bo blizna po cc się rozchodziła. Jedni lekarze chcieli nas przetrzymać jak najdłużej, żeby dać Marcelkowi największe szanse na normalne funkcjonowanie po porodzie, inni deklarowali, że są gotowi do cc i czekają na znak ode mnie (ból). W nocy z 23 na 24 kwietnia bolało mnie tak, że spać nie mogłam. Chodziłam po szpitalnym korytarzu, a jak się umęczyłam to kładłam się i przesypiałam kilkanaście bądź kilkadziesiąt minut, potem mnie ból budził i znowu musiałam spacerować. Do tego znowu w nocy pojawiły się wymioty. Rano na obchodzie pielęgniarka poinformowała lekarzy co się działo w nocy i jedna z lekarek powiedziała "tniemy- dłużej już nie możemy przeciągać, bo się może źle skończyć". Akurat leżałam pod ktg i z tego stresu chyba zaczęły się małe, ale regularne skurcze pisać:). Potem musiałam się wykąpać, przebrać w ich koszulę, spakować rzeczy i czekałam na Ł. Akurat przyjechał jak szłam na podanie antybiotyku i cewnikowanie. Oczywiście przy okazji cały czas wymiotowałam. Cewnika jakoś mile tym razem nie wspominam, a o dziwo przy pierwszej cc wcale mi nie przeszkadzał. Porozmawialiśmy chwile z lekarzem, który miał robić cc, obajrzał ranę, powiedział jak będzie ciął i o 11:05 musiałam iśc na salę operacyjną. Kurcze, ale się bałam. Położyłam się na stół i cały czas było mi słabo i niedobrze. Przyszedł anastazjolog, zrobił wywiad i przystąpił do znieczulenia. Za pierwszym razem coś poszło nie tak i dopiero za drugim wkłuciem się udało znieczulić. Znieczulenie jednak obniżyło mi ciśnienie i tak bardzo niskie i zaczęłam im tam wymiotować, wszystko zaczęło wirować, masakra po prostu. Lekarz szybko zorientował się o co chodzi i dał mi coś na podniesienie ciśnienia. Ulga natychmiastowa:) Potem wszyscy żartowali, m.in. z mojego mężą który tak się pod drzwiami stresował, że pielęgniarki martwiły się kto go podniesie ( kawał chłopa- prawie 2 m wzrostu i ponad 100 kg) jak zemdleje:) Lekarze kazali mu dać czopek to od razu do żywych wróci:) W końcu o 11:35 wydobyto Marcelka. Usłyszałam jego krzyk i popłynęły mi łzy, a anastazjolog przyniósł mi chusteczki "na wzruszenie":). Zabrali go na stół, obejrzeć dokładnie i w sumie dotknąć go mogłam dopiero następnego dnia jak powlekłam się na wcześniakii. Widziałam go jedynie z daleka. Pediatra przyszedł mnie pytać czy nie miałam cukrzycy ciążowej, bo maluch strasznie duży. Odpowiedziałam, że nie. W tym czasie inni lekarze mnie zszywali i słyszałam jak do siebie mówili, że wody krwiste. Po wszystkim ja trafiłam na salę pooperacyjną, a Marcelek na Wcześniaki. Ogólnie dochodzenie do siebie po cc to była masakra. Wieczorem przyszedł mój gin i powiedział, że mały ma płucka wcześniacze czyli takie jakie podejrzewał, że blizna jakoś jeszcze trzymała, ale łożysko się odklejało i pewnie stąd te nocne bóle i że cc zrobili w ostatniej, a jednocześnie optymalnej chwili, bo dzień później byłoby dla nas za późno, a jednocześnie Marcel dostał tyle czasu i maksymalnie mogli mu dać. Dopiero po dwóch tyg od cc zaczęłam normalnie funkcjonować. W poniedziałek Marceliś wrócił do domku. Właśnie sobie smacznie śpi w łóżeczku.
 
jejku paulinka aż mnie ciarki przeszły. Dobrze kochana że macie już to za sobą i Marcelek z dumnymi rodzicami jest w domu. Co do samopoczucia po cc to masakra. Juz się boje jak wspominam co było poprzednio ale cóż..
 
paulinka no przeszlas swoje ale dobrze ze lekarze w koncu podjeli decyzje :) teraz juz tylko radosc :)

Ja mialam cc ostatnio I nie ma sie co sugerowac kazdy inaczej do siebie dochodzi ..ja bylam szybko sprawna ..
 
Ja za pierwszym razem po cc też śmigałam po 3 dniach jakby cc nie było:) A teraz to nawet nie ma co porównywać... Nigdy więcej:)
 
Paula Ty nawet nie wiesz jak my tu wszystkie przeżywałyśmy Twój poród, bo tyle było tych niewiadomych, tyle zagrożeń i w ogóle że człowiek się modlił żeby wszystko skończyło się dobrze, macie Anioła Stróża Kochana, cieszcie się sobą z synkiem :happy:
 
Paula- aż się poryczałam, dobrze, ze wszystko się dobrze skończyło. Teraz już możesz spać spokojnie, masz swojego małego synka przy sobie, my jeszcze musimy się trochę postresować przed "wielkim dniem".
 
I moja kolej :) Poszlam sobie planowo na ktg w ktorym bylo brak akceleracji tetna płodu tetno bylo jednostajne ruchy spokojne. Wiwc na oddział. Tam usg ktg badania i ktg monako zapis półtora godzinny komputerowy.po 15min tego ktg polozna juz powiedziala ze coa nie tak po pol h moja gin tlumaczyla ze chyba bedzie cc ale na spokojnie dotrzymiemy itp pozniej ze sie poprawilo a nagle przynosza mi cytynian do picia i na blok. Ze przez ostanich kilka dni mialam biegunke wiec mialam sopkoj z lewatywa. ZdarYlam zadzwonic po męża jak dojechal juz podawali znieczulenie nie bolalo. Pozniej jak mnie okryli wposcili na sale. CÓRKĘ szybko wyciągali widzialam ja sekunde i do badania. Z tamtad na Oiom. Tam musiel ja zabezpieczyc oddechowo i podali antybiotyki. Dzien pozniej dowiedzielsmy sie E podejrsewaja sepse i ma wrodOne zapalenie pluc bo mialam zatrucie ciążowe. Pare dni walczyla o swoje zdrowie i zycie od wczoraj juz nie jest w inkubatorze i moglam ja wkoncu przytulić. Co dIen to lepiej jak wszystko dobrze pojdzie w tymbtyg pojdziemy do domu.
Ja po cc szybko sie zmobilizowalam bo musialam ja zobaczyć w 2 dobie normalnie juz chodZiłam. Boli ale taki bol jest wart mojej córki :)
 
reklama
Do góry