reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje z naszych porodów :)

reklama
No to chyba będę pierwsza. W niedzielę około 14.50 odeszły mi wody. Mąż przerażony biega po mieszkaniu, a ja się śmieje, on dlaczego bo mówię żeby spokojnie bo mnie nic nie boli. Na szczęście przycisnela mnie 2 wiec nie musiałam mieć potem lewatywy. wzięłam prysznic, mąż pomógł mi się ogolic sam siebie ogolil i zajęliśmy się pakowaniem do końca torby. Juz w tym czasie miałam skurcze i chodziłam po mieszkaniu mówiąc drukowanymi literami AU. Dotarliśmy do szpitala no i na izbę przyjęć, tam już bolało mocno. I na porodówke. Tam okazało się ze jest mnóstwo rodzących i nie wpuszcza mi męża. zostałam sama. Miałam bardzo częste i mocne skurcze, co przychodziła jakaś położna czy ja rodze pierwszy raz. Bolało jak diabli na dodatek mieli taki sprzęt ze siadanie przy skurczu mu pomagało a oni mi zabronił bo się wszystko odlaczalo. Skurcze były już całkiem mocne bo niunia mocno napierala główka, blagalam zw albo męża albo znieczulenie albo cesarke. No i ze szybko szlo miałam rozwarcie odpowiednie więc wzięli mnie na inną salę by zrobić znieczulenie i wtedy mógł być juz mąż. Na znieczuleniu byłam niedługo bo moment i miałam pełne rozwarcie. Wtedy znieczulenie przestało działać no i zaczęły się skurcze parte. Jestem wdzięczna za obecność męża, bez niego nie dałabym rady. Sama po prostu miałam uczucie ze musze przeć, a o ni mi kazali co drugi skurcz przeć. Więc się musiałam powstrzymywać . No i na koniec mąż juz widział główkę, ja nie a po jednym parcie dosłownie wyskoczyla Tosia o 19.30. Aha i opowiadam od razu na pytanie, tak zdążyłam w niedzielę zrobić sesje z brzuszkiem. Trochę nieskladnie to opowiedziałam, więc w razie czego mogę dopowiedziec:)

Napisane na SM-A300FU w aplikacji Forum BabyBoom
 
to może i ja opiszę swój poród bo minęło już prawie dwa tygodnie i czuję że dopiero mam siłe go opisać przez wstrętnego babybluesa która mnie nawiedził nie chciałam za bardzo o nim mysleć ale już hormony wróciły do normy a więc... jak większość z was wie groziło mi wywołanie porodu ze względu na cholestaze, pojechałam więc w środe 20.lipca na kontrole w szpitalu i tam oznajmiono mi że zostaje i jeszcze tego samego dnia będą wywoływać a więc szybko telefon do męża, telefon do sąsiadki żeby zaopiekowała się dziećmi i na porodówke. o 11.30 położna podłączyła mnie pod kroplówkę i zaczęły się pierwsze lekkie skurcze, co 20 minut zwiększała mi dawkę i tak mniej więcej do 15.00 kiedy pękł mi pęcherz płodowy i polała się cała masa żywo czerwonej krwi, połozna uspokojała że macica wymęczona po 4 porodach że po cholestazie że zaraz dostane kroplówkę a ja wystraszona na maksa. Na 9 cm rozwarcia zaczęły się skurcze parte ale położna kontrolująca sytuacje stwierdziła że główka jeszcze nie chce wyjśc że jeszcze spokojnie z 10 minutek i że ona poleci szybko po kroplówkę dla mnie i zaraz będzie, poinstruowała jeszcze szybko męża że jak coś ma wołać i wciskać czerwony guzik. W momencie kiedy wyszła zaczęłam rodzić główkę, mąż stanął na wysokości zadania i z pełnym opanowaniem wołał, wciskał guzik i trzymał główkę położna przyleciała i po kolejnych dwóch skurczach urodziłam synka, niestety przez to że sama urodziłam główkę pękłam. Po wszystkim jeszcze rodzenie łożyska i szycie. Ubolewam nad tym pęknieciem bo ostatnie dwa porody bez pęknieć bez nacięć a tu kurde ...no ale trudno. Po porodzie czułam się okropnie słabo, chyba najgorzej ze wszystkich, ale mimo to nie wypuszczałam synka w rąk :D
 
Happymama dzielna jesteś kobieto :) Chylę czoła i serdecznie gratuluję :) Dobrze, że hormony wróciły na miejsce..baby blues daje się we znaki niestety, wiem coś o tym :( Cieszę się, że dochodzisz do siebie
 
reklama
Ja chyba powoli wpadam w baby blues, chcę mi się cały czas płakać, nie radzimy sobie z karmieniem. Niunia jednak jest wczesniakiem, dochodzą różne inne rzeczy i nie wychodzi nam:( mam nadzieję że jutro mnie wypisza i pojadę wtedy do mamy a ona mi trochę z tym pomoże bo tu każda osoba każe mi robić inaczej. U mamy nadzieję nie ma netu także z tydzień nie będę na czasie. Trzymam kciuki za te co nie urodziły jeszcze, niedługo będziecie z malenstwami.

Napisane na SM-A300FU w aplikacji Forum BabyBoom
 
Do góry