reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje z rodzeństwem męża...

no więc relacje z siostrą męża były fatalne, ale odkąd Jula jest na świecie polepszyło się. z bratem męża jest super (mój rówieśnik). często jest tak że jak przyjeżdża to gada tylko ze mną. świetnie sie dogadujemy i zawsze mogę na niego liczyć.

z innej beczki:
moja bratowa to super laska (zresztą moja best friend). zawsze mogę na niej polegać i jeszcze się nie zdażyło żeby mi odmówiła pomocy jeśli jej potrzebowałam.
życzę każdemu takiej bratowej.
mam nadzieję żę o mnie podobnie myśli ::)
 
reklama
Ja z bratem męża (starszym ode mnie i od męża o 3 lata) na początku nie miałam dobrych kontaktów...poznałam go szybciej niż męża i w sumie gdyby nie on, w życiu bym pewnie mojego małżonka nie poznała. Nie zmienia to faktu, że od początku znajomości traktował mnie jak głupią siksę. Fakt, na początku miał może i prawo, w końcu 15 lat miałam, jednak traktował mnie tak jeszcze przez 4 lata...ja przy nim nigdy nie czułam się ani fajnie, ani swobodnie. Dopiero jak zamieszkałam razem z moim mężem (wtedy oczywiście jeszcze chłopakiem) zaczął zmieniać zdanie na mój temat, zwłaszcza, że według niego mój mąż przy mnie wydoroślał i stał się bardziej odpowiedzialny. Trzeba przyznać, że jest to osoba o trudnym charakterze, o oślim wprost uporze i pamięci jak sito. We wrześniu 2003 r mój obecny szwagier wprowadził się do nas i wtedy chyba bardziej się zrzyliśmy. Oczywiście były zgrzyty, wiadomo, że jak się mieszka razem nie da się tego uniknąć (kolejka do łazienki, przypalony garnek, rachunki itp.) Ale ogólnie rzecz biorąc poznałam go lepiej polubiłam. Wiem, że mogę na nim polegać, jeżeli będzie mógł, to pomoże. A najlepsze jest to, że ma wspaniałą dziewczynę (super osóbka, mogłabym z nią gadać godzinami), z którą planują ślub na wiosnę przyszłego roku. Oboje są rodzicami chrzestnymi Julii. Bardzo żałuję, że oboje siedzą teraz w Irlandii i zobaczymy się dopiero na święta. Co do mojego rodzeństwa, to mój mąż nie ma z nimi zbyt dobrego kontaktu, chyba głównie ze względu na różnicę wieku (mój brat ma 15, siostra 13 lat).
 
Ja z siostra mojego meza nie mam zbyt dobrych kontaktow, jest starsza od nas o 16 lat, i jak osattnio przezywala kryzys 40-latki oskarzyla mnie o romans ze swoim mezem, to definitywnie przekreslilo nasze wczesniej i taak nie najlepsze stosunki, teraz tylko pozory zachowujemy, choc przez jakis czas i tego nie bylo...
Za to brat meza, (o 14 lat starszy) jest wspanialym facetem, na ktorym mozna polegac, ktory ma niesamowite poczucie humoru i w ogole jest ekstra

maz z moim bratem mlodszym o 3 lata swietnie sie dogaduje

 
Witam.
Ja z rodzeństwem mojego męża dogaduję się bez zastrzeżeń.
Widujemy się prawie co niedzielę w domu rodzinnym męża gdzie zjeżdza się cała rodzina, rozmawiamy, śmiejemy się jest tak jak powinno być w normalnej rodzinie.
Gorzej jest z moją siostrą, z którą nie mogę się dogadać nie mówiąc już o szwagrze.
Tak jakoś losy się potoczyły, że nie pałamy do siebie sympatią co przeszło również na mojego męża.
Myślę, że cała ta sytuacja ma korzenie w naszym wychowaniu, kiedy matka faworyzowała siostrę, przez co ja buntowałam się.
Od lat rywalizujemy ze sobą, z tym że ja nigdy w tej rywalizacji nie wygram (w oczach matki).
Szkoda się rozpisywać... dobrze, że choć mam dobre kontakty z rodzeństwem męża.
Oby tego nie popsuć...
Pozdrawiam
 
Oj widzę, że większość tak jak ja nie może się dogdać z rodzeństwem swojego współmałżonka. Ja bardzo żałuję, że u nas tak jest , bo to żadna frajda wynosić się na miesiąc lub 1,5 kiedy przyjeżdżą siostra mojego męża (mieszka u swojej matki, ale uważa że jej brat ma obowiązek jej pomagać jak już tu jest i ma prawo do korzystania ze wszystkiego czego potrzebuje z naszego domu!) albo starać się zgrabnie lawirować pod drzwiami swojego mieszakania, żeby jej nie wpaść w oko. Moj mąż też nie jest szczęśliwy z tego powodu, bo niestety powoduje to niezbyt mile nastroje w naszym domu, które też nietety udzielają się dzieciom, choć nie wiedzą o co chodzi.
Ja ze swoją szwagierką różnimy się praktycznie we wszystkim: podejśćiu do relacji rodzinnych (ona uważą, że cała rodzina powinna dbać o jej dobre samopoczucie, ale ona nie ma żadnych obowiązków), podejściu do dzieci (mają nie sprawiać kłopotu, a jak już sprawiają to niech sobie same radzą, albo idą z tym do kogo innego), należy być miłym do czasu jak się nie osiągnie czego się chciało, a potem to nie trzeba itp, itd.
Niestety jest ona chrzesną naszej córeczki, więc ze względu na mają córcię należałoby te kontakty jakoś podtrzymywać, ale ja po 10 latach starań tylko z mojej strony mam już dość. To siostra bliźniaczka mojego mężą, ale zupełne jego przeciwieństwo. Mimo to mój mąż jest z nią związany tą niewidoczną nicią łącząca bliźnięta na całe życie, co powoduje, że bardzo przeżywa wynikłe sytuacje jak również chęć uniknięcia kontaktu z mojej strony.
A najzabawniejsze jest to że moja szwagierka mieszka obecnie teraz na innym kontynencie, ma męża obcokrajowca, który nie przepada za Polską i rodzinką swojej żony, a mimo to moja szwagierka potrafi zdrowo namieszać na odległość!
Tak więc co by nie zrobić, to zawsze ktoś ucierpi!
 
Siostra mojego męża to 33 letnia dziewczynka, dosłownie i w przenośni. Wygląda na 18 lat i tak się zachowuje. Właśnie rozstała się ze swoim facetem, z którym była 6 lat, ostatni kretyn, nieuk jeden. Szkoda mi jej bardzo, bo ze wsząd słyszy,że już powinna to czy tamto, a ona jest w polu. Do tego staje się strasznie zołzowata, ma już staropanieńskie zwyczaje, jeszzce do tego mieszka dalej z rodzicami (moimi tesciami). Ale najgorsze jednak jest to, że jest zazdrosna o moje relacje z mężem, jak się przypadkiem pocałujemy przy niej to potem chodzi cały dzień "nafukana" :mad:. Naprawdę rozumiem wiele, ale moje "ja" nie zgadza się na to.
 
reklama
Ależ nie przepraszaj, we mnie tej złosliwości jest znacznie więcej ;) Jeszzce teraz okazało się, że chce do nas przyjechać, zamieszkać ,żebyśmy jej prace pomogli znaleźć w Londynie. Nie mam nic przeciwko pomaganiu tylko przeciwko temu, zeby tu z nami spedzila ileś miesięcy 8)
 
Do góry