reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

relacje z rodzeństwem...

RENIFER_24

M-X'07, W-IX'09
Dołączył(a)
24 Maj 2007
Postów
6 414
hey

zakładam nowy wątek dla mam które mają juz dziecko.... ale mam tez nadzieje ze wszystkie mamy bedą sie udzielac opisując np swoje dzieciństwo...

ja jestem pełna obaw, jak to bedzie ... czy nie bedę krzywdzic mikusia opieką nad mała... jak bedą wyglądały nasze noce? nie moge tez przyzwyczajac małego do meza bo mąż po prostu nie ma czasu na nic innego niz praca...
ja sama wiem ze moja starsza siostra o 5 lat była o mnie strasznie zazdrosna i nie chciała mnie, nawet usiłowała mnie z wózka wyrzucic... z kolei mlodaszą ja sie opiekowałam jako 3 letnie dziecko, bardzo pomagałam rodzicom i wytworzyła się miedzy nami niesamowita więź, która łaczy nas aż do teraz...

jesli macie jakies spostrzezenia to zapraszam...
 
reklama
ciekawy watek. ja tez zastanawiam sie, jak to bedzie. nie mowiac juz o tym, ze boje sie, jak sobie poradze z dwojeczka, to niepokoje sie, jak moj chlopczyk zareaguje na dzidzie. na razie czeka i caluje po brzuszku. bardzo chce miec braciszka. jak wczoraj wspomnialam, ze to moze bedzie siostrzyczka to powiedzial, ze chce braciszka. co prawda pozniej stwierdzil, ze siostrzyczke tez bedzie kochal, ale widze, ze chce braciszka. nie wiadomo jak zareaguje na rodzenstwo. teraz ma 4 latka, wiec dlugo byl sam. jest slodki i bardzo grzeczny, ale tez musze zrobic wszystko, zeby nie czul sie zepchniety na dalszy plan. moja mam opowiadala, ze kiedy urodzila sie moja molodsza o 21miesiecy siostra to zawsze, jak ja karmila to mnie brala pod pache, zebym mogla sie tez przytulac. mamy swietny kontakt i tylko raz zabralam jej smoczek;)
 
Myślę że mogę się udzielic na tym wątku ... kiedy miałam 9lat urodziła się moja siostra. Kiedy mama była w ciąży czekałam z niecierpliwością na dzidziusia, jednak gdy siostra się urodziła nie było już tak kolorowo ponieważ zostałam zepchnięta na dalszy plan, wszyscy opiekowali się małą ... a ja? byłam zazdrosna, płakałam, było mi strasznie smutno że mama i tata "już mnie nie kochają", nie zajmują się mną, nie przytulają. Teraz patrząc wtedy podeszłam do tego egoistycznie ale w sumie jak inaczej mogłam podejsc? Starsze dziecko moim zdaniem zawsze będzie czuło się w pewien sposób odrzucone, kiedy urodzi się nowe.

Aha muszę dopisac, że teraz z siostrą mam świetny kontakt :)
 
znalazłam fajny artykuł:

Niespełnione obietnice

Nie martw się, nie ma idealnej mamy

Autor: Magdalena Kula
Tagi: wychowanie, rodzina, rodzice, połóg, noworodek, niespokojne dziecko, instynkt macierzyński
Przed porodem obiecują sobie: nigdy nie podniosę na dziecko głosu, nigdy nie stracę cierpliwości, nigdy nie braknie mi czasu na przytulanie i zabawę. I nigdy, przenigdy, nie będę jak moi rodzice. Ale macierzyństwo w realu z tych obietnic kpi sobie na całego.

więcej Zobacz



Fot. BE&W
Obietnice sprzed narodzin dziecka walą się jak domek z kart






Donata Wiercińska, pedagog z Wrocławia, mama pięcioletniego Filipa i 10-miesięcznego Mikołaja, przed narodzinami młodszego synka obiecywała sobie, że starszy nigdy nie poczuje się odsunięty na bok z powodu nowego braciszka. – Postanowiłam, że Filip nigdy ode mnie nie usłyszy: bądź cicho, bo mały Mikołaj śpi! – opowiada. – Drugie dziecko miało uzupełnić nasze życie, ale nie wywracać go do góry nogami. Wyobrażałam sobie, że będę z Filipem grać na dywanie w jego ulubione gry, a malec obok będzie słodko spał w nosidełku. Miało być kolorowo, zwyczajnie, spokojnie. Nie dopuszczałam myśli, że mogłoby być inaczej, w końcu każdy przecież mi powtarzał, że z drugim dzieckiem jest już łatwiej. Przyzwyczaiłam się do tych wyobrażeń, pewnie dlatego tak cierpiałam, gdy los zagrał mi na nosie – opowiada.
Przez niespodziewaną chorobę
Mikołaj urodził się z refluksem – natychmiast zwracał wszystko, co zjadł. Pierwsze dwa tygodnie po porodzie Donata musiała spędzić z synkiem w szpitalu. Nie dość, że miał trudności z jedzeniem, to jeszcze złapał zapalenie ucha.
- Moje postanowienia sprzed porodu zamieniły się w wielkie nic zaraz po narodzinach Mikołaja. W szpitalu martwiłam się o chorego synka i wyłam z tęsknoty za Filipem. Kiedy mąż wiózł mnie do szpitala przed porodem, z Filipkiem pożegnałam się z uśmiechem, jakby tylko na chwilę. Zaplanowałam sobie, że najpóźniej po trzech dniach wrócimy z dzidziusiem do domu, z prezentami dla starszego synka, żeby nie czuł się zazdrosny. A okazało się, że Filip na dwa tygodnie musiał wyjechać do babci, bo męża i mnie pochłaniała opieka nad chorym noworodkiem. Potwornie tęskniłam za starszym synem, wydawało mi się, że bez nas Filip cierpi, że czuje się odrzucony – mówi Donata. – Czułam się rozgoryczona, rozczarowana całym tym macierzyństwem. Nie tak to miało wyglądać.
Po wyjściu ze szpitala nie było lepiej. Donaciebrakowało czasu na rozmowę ze starszym synkiem, na zabawę. – Godzinami nosiłam na rękach ryczącego, wymiotującego Mikołaja. Nieustannie zmywałam podłogę, czyściłam zabrudzone wymiocinami kanapy, przebierałam siebie albo jego. Nie mogłam spuścić Mikołaja z oka, by wymiotując, nie zakrztusił się. Filip zamiast porządnego obiadudostawał jakieś odgrzewane gotowce, sadzałam go przed telewizorem, by się nie nudził. Nie było szansy na spokojną zabawę, na rozmowę. Miałam wyrzuty sumienia, że go zaniedbuję. Płakałam z bezsilności, wszystko wymykało mi się z rąk. Nie potrafiłam zaakceptować w pełni choroby Mikołaja. Wymyślony przed jego narodzinami świat rozpadł się w kawałki. Czułam, że wszystko się nie udało.
Dla chwili świętego spokoju
Małgorzata Nadziejko, mama 3-letniej Hani i półrocznej Magdy, przed narodzinami córeczek studiowała poradniki dla rodziców, godzinami rozmawiała z innymi matkami i szukała sposobu na idealne macierzyństwo.– Obiecałam sobie, że nigdy nie stracę cierpliwości, spokoju przy dzieciach. Że będę dziewczynki często przytulać, że postaram się zawsze mądrze spędzać z nimi czas. Kiedy teraz czasem nosi małą niedbale pod pachą, gotując obiad, albo sadza starszą córkę przed telewizorem, bo marzy o chwili dla siebie, z zawstydzeniem przypomina sobie tamte obietnice sprzed porodu.
– Najtrudniej jest, gdy mała ryczy w nocy szóstą godzinę, a ja nie wiem dlaczego. Zmęczona, bo to przecież już kolejna nieprzespana noc, w końcu wychodzę z siebie, górę bierze bezsilność i złość. Przychodzi na krótko myśl, że chyba zaraz zrobię coś albo sobie, albo dziecku – wyznaje. - To sygnał, że muszę na chwilę wyjść z sypialni do kuchni czy łazienki, napić się wody albo włączyć komputer, zrobić coś, by wyciszyć emocje, wziąć głęboki oddech, odpuścić. Dobrze, że w takiej chwili jest obok mąż, który przejmuje opiekę nad córeczką i daje mi moment wytchnienia – mówi Małgosia.
Na forach internetowych młode mamy dopiero po kilkunastu miesiącach od narodzin dziecka przyznają się przed innymi – i przed sobą – że w pierwszym okresie po porodzie bywały momenty, gdy czuły się złymi matkami, kobietami, które nie zasłużyły na dziecko, nie potrafią sprostać obowiązkom rodzica. Joanna zdradza, że pierwszej nocy po powrocie ze szpitala, gdy noworodek darł się do piątej rano, powiedziała do męża: - Co myśmy najlepszego zrobili, po co nam to było? Potem usypiała dziecko z zatyczkami w uszach. Kasia pisze: - Którejś nocy płakałyśmy razem. Córeczka nie wiedzieć czemu i ja, bo zabrakło mi sił i pomysłu, żeby ją uspokoić. Sylwia, której dziecko ma dopiero dwa tygodnie, dzieli się z internautkami, że macierzyństwo jest dla niej rozczarowaniem. Boi się, że dziecko znów będzie płakać, jak się obudzi, że nie potrafi być dla niego dobrą matką, skoro ono nieustannie płacze, że nie potrafi właściwie karmić piersią. I już ma dość.

Donata: - Rozumiem kobiety, którym przychodzą takie myśli do głowy. Kiedy siedzisz w czterech ścianach z dzieckiem i możesz liczyć tylko na siebie, a w dodatku wszystkie twoje plany i obietnice sprzed narodzin dziecka walą się jak domek z kart, tracisz realną ocenę sytuacji.
Donata zaplanowała sobie, że drugi synek nie wywróci rodzinnego życia do góry nogami. Zamierzała go zabierać na zakupy, do kawiarni, nauczyć jak najszybciej zasypiania bez noszenia na rękach, bez ślęczenia godzinami nad jego łóżeczkiem. - Miałam mieć dziecko idealne, miałam być idealną i mądrą mamą, a trzymałam na rękach płaczącego, wymiotującego, nieszczęśliwego chłopca, któremu nie mogłam w żaden sposób pomóc. Rozczarowanie, rozgoryczenie, bezsilność, potem złość. A z moich planów i obietnic – wielkie nic. Nie radziłam sobie z tym.
Poproś o wsparcie
Małgorzata Nadziejko nie kryje, że za te chwile macierzyńskiej słabości czasem jest jej przed samą sobą wstyd.– Komuś z boku może się to wydać dziwne, ale naprawdę trudno jest przyjąć do wiadomości, że nie ma matek idealnych i ja nie będę wyjątkiem. Trudno jest przekonać samą siebie, że każdy rodzic ma prawo do chwili słabości. Bo przecież ze mną miało być inaczej.
Mamy podkreślają, że w tych chwilach rozczarowania macierzyństwem trzeba mieć obok kogoś bliskiego. Donata: - Wydzwaniałam pięć razy dziennie do męża do pracy, a on cierpliwie słuchał. Jak już było bardzo źle, dzwoniłam wygadać się przed mamą. A ona następnego dnia przyjeżdżała z Warszawy do Wrocławia. Bez tego chyba bym tych pierwszych miesięcy z Mikołajem i z samą sobą nie przetrwała.
Małgosia nauczyła się już nie zadręczać wyrzutami sumienia. – Dałam sobie prawo do chwil, gdy nie myślę o dzieciach. Nie zadręczam się, że straciłam na chwilę spokój, że pomyślałam sobie, jak to fajnie było, gdy nie było dzieci. Nie ma co udawać, każdej matce takie chwile się zdarzają – ważne, by nauczyć się z tymi emocjami sobie radzić i nie przelewać ich na dzieci. Każda z nas uczy się tego po swojemu i na swoich błędach.
Donata: - Jestem pedagogiem, na co dzień pracuję z upośledzonymi dziećmi i nie brak mi doświadczenia. A jednak własne trudne momenty przeżywa się inaczej. Kiedy od bliskich, życzliwych osób słyszałam „nie martw się, to minie, wytrzymaj jeszcze trochę” – dostawałam szału. Potrzebowałam wtedy kogoś, kto pomógłby mi uwierzyć, że jestem w stanie to przetrwać, że nie powinnam się kurczowo trzymać wyobrażeń i obietnic, których nie udało się dotrzymać. Każdej mamie, którą przytłoczyły pierwsze macierzyńskie rozczarowania radziłabym, by nie wstydziły się poprosić o profesjonalną pomoc. Ja żałuję, że tego nie zrobiłam. Pewnie skorzystałaby na tym cała nasza rodzina.
 
ja wam tylko powiem tyle ze mnie ten artykuł przeraził, bo tez zlożyłam sobie obietnice, ze nie zaniedbam mikusia za żadne skarby...:zawstydzona/y:
 
No moj M zauwazyl,ze teraz wszyscy sie skupiaja na dzidzi w brzuszku... ale Natusia jest taka moja taka cudowna,ze obydwie bede kochac tak samo i bede starala sie tak samo poswiecac im uwagi. I bardzo sie ciesze,ze to dziewczynka.. bo relacje miedzy siostrami wydaja mi sie jakies glebsze... I mam nadzieje,ze odnajda w sobie przyjaciolki !!
 
Ja wiem, że u mnie w domu będzie problem. Ja co prawda nie mam więcej dzieci oprócz tego w brzusiu, ale mieszkamy z moimi rodzicami i bardzo często (można by powiedzieć większość czasu) jest u nas siostra ze swoim synkiem. Kajetanek ma 3,5 roku. Jest bardzo rozpieszczonym dzieckiem, bo był to pierwszy długo oczekiwany wnuczek. Robi w domu co chce. Oczywiście teraz wszyscy próbuja go wychowywać, ale chyba jest już za późno na tak radykalne zmiany :-(
Wiem, że on będzie bardzo zazdrosny jak jego ukochana babcia będzie chciała się dotknąć do innego dziecka. Już teraz mówi ,że nie odda swoich za małych ubranek bądź zabawek którymi się już nie bawi. Co prawda czasem się zdarza że jak ma dobry dzień to mówi że już tęskni za swoim braciszkiem :-) Zobaczymy jak to będzie, ale czuję że nie lekko :rofl2:
 
Ciekawy watek!!!
Z M caly czas sie zastanawiamy jak to bedzie gdy pojawi sie Adrianek na swiecie:confused:Oliczek z nami jeszcze spi, do 2 r zycia jadl cyca, do przedszkola dopiero idzie od wrzesnia tak wiec caly czas z mamusia!!! Boimy sie ze bedzie czul sie odrzucony, mimo tego iz zrobimy wszytsko by tak nie bylo!!
Ale wiadomo ze taki maluszek potrzebuje wiekszej uwagi, na raczki nakarmic a Olis co bedzie tez chcial!!! Mezus mowi ze on bardziej zajmie sie tym starszym a ja tym mlodszym :-D:-DZ tego co juz zauwazylismy to Olis bardzo chce braciszka, sam od siebie przytula sie do brzuszka, glaszcze, daje jesc, pic, spiewa, wola Adusia :-Dbardzo to mile i wzruszajace:tak::-)
Powtarzamy Olivierkowi ze bedzie mial braciszka, ze bedziemy ich tak samo kochac, ale zobaczymy jak to bedzie od wrzesnia...:tak:;-)Olis bedzie mial juz 2 latka i 8 miesiecy, wiec bedzie na tyle duzy ze mysle ze zrozumie:tak::-)
 
U nas druga córcia pojawiła się jak starsza miała półtora roczku, pamiętam że bardzo długo przygotowywałam ją do tego że pojawi się dzidziuś , że to będzie nasz wspólny dzidziuś itd, jak szłam do szpitala miałam dla córci przygtowany porządny prezent, więc ze szpitala wróciłam z malutką i nowym autkiem (takim na które dziecko siada i odpycha się nóżkami i jeździ po całym domu) dla starszej.Tak bardzo się z tego ucieszyła i jak przychodzili goście zobaczyć dzidziusia to przy okazji mieli szanse na ochy i achy nad starszą jak pięknie jeździ swoim autkiem:-).Ja i M poświęcaliśmy obu max uwagi, niestety nie obyło się bez zazdrości a to już z winy babć dziadków i cioć bo wszyscy nagle oszaleli na punkcie młodszej bo taka malutka, słodziutka i śmieszna i w ogóle. Niestety jest tak do tej pory a moje panienki już duże 7 i 8 lat.Mimo to mają ze sobą świetny kontakt.Za to teraz obie zachwycone że pojawi się dzidziuś ciągle całują brzuszek i mówią do niego.Zobaczymy co będzie jak młode wyjdzie na świat hihi
 
reklama
Ewelinna-mamy córki w podobnym wieku-moje kończą 6 i 8 lat w wakacje i jak narazie cieszą się na braciszka-szczególnie młodsza często przytula się do brzuszka i głaszcze po nim.Kiedy ją urodziłam Laura miała 2 lata i całkiem dobrze przyjęła Oliwkę-nie była na tyle duża żeby być jakoś świadomie zazdrosną o noworodka i myślę że im mniejsza różnica wieku tym dzieci się lepiej dogadują.Pokazywałam jej filmy o dzidziusiach w brzuchu i tłumaczyłam wszystko ale myślę że w tym wieku to dla dziecka abstrakcja -musi dopiero zobaczyć rodzeństwo żeby zrozumieć jak to jest być -starszą siostrą albo bratem.Oczywiście trzeba częściej przytulać starsze dziecko i jeśli jest chętne to włanczac do pomocy np.przy przewijaniu-może podać pieluszkę albo przy kąpieli -żeby czuło się potrzebne i napewno będzie to powód do dumy że pomaga mamusi.Też mi było łatwiej w ciąży bo teraz muszę zrywac się niezależnie od samopoczucia żeby odprowadzić Laurę do szkoły na 8 a Oliwkę do przedszkola-niby niedaleko ale pod górkę ok.100schodków:wściekła/y:...Najbardziej przeraża mnie wrzesień -początek nowego roku szkolnego a ja w 9 miesiącu:-(-chyba będę się turlać do tej szkoły.
Oli-mam nadzieję że twój synek polubi przedszkole bo jeszcze malutki we wrześniu będzie-a dzieci różnie reagują,ja moje musiałam czasami siła wnosić na salę...na początku to sie często zdarza niestety.W maluchach bedzie miał leżakowanie i za tym dzieciaki nie przepadaja.Moje chodziły od średniaków bo wcześniej nie musiałam ich posyłać a i tak grymasiły.Przedszkole to duże odciążenie ale też obowiązek codziennego zaprowadzania i odbierania dziecka czy pada śnieg,deszcz czy jest pięknie...
 
Ostatnia edycja:
Do góry