reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje z wizyt u lekarza, zdjęcia USG i zdrowie naszych Skarbów

Po dzisiejszej wizycie u endokrynologa. Badanie które robiliśmy ostatnim razem, na markery nowotworowe w normie :)))))))))))))))))))))))) Norma jest poniżej 5,5 a Aluś miał 2,9 więc super :-):-):-) (poprzednie było 7,7 wiec za duzo, ale czesto zdarza sie u dzieci karmionych długo piersią)
Ciesze sie jak diabli. Mamy się pokazać na kontrolę za rok, chyba ze by się coś działo to wczesniej, ale po dzisiejszym dniu wierzę ze juz bedzie dobrze!
reszta badan, juz nawet nie pamiętam jak sie nazywały tez w normie:)

Czuje sie jakbym w totka wygrała:)
 
reklama
Już po usg połówkowym Dziewczynki
biggrin.gif.pagespeed.ce.jYY3-3XSUx.gif


Dzidzia ma się super, zdrowiutka, jedynie co nie mogła lekarka zbadać serca ani ułożenia łożyska (dziecko szalało strasznie), więc dzięki temu mam... dodatkowe usg 28 marca
yes2.gif.pagespeed.ce.odCVgD4k4B.gif
Ależ mnie zaszczyt kopnął
wink2.gif.pagespeed.ce.fmosKM3Vqe.gif


Maleństwo ma straaaasznie długą kość udową i waży 397g! (20t2d)
shocked.gif.pagespeed.ce.zTDkkC3Wvr.gif
biggrin.gif.pagespeed.ce.jYY3-3XSUx.gif


Zobacz załącznik 614391
Jest druga Panienka! :-D Na usg pokazuje, że wszystko "tam w środku" jest OK!
biggrin.gif.pagespeed.ce.jYY3-3XSUx.gif
 
A więc tak. Nie było naszej pani dr tylko druga ją zastępowała, ale odniosłam wrazenie że jest fajniejsza i teraz będę chciała się do niej przenieść.
Na początku mnie przepytała na temat Mikołaja i badań jakie miał robione oraz ich wyniki. Pytała o infekcje i choroby i tu się zaczęło. Przyznała że Miki często choruje. Potem powiedziałam jej jeszcze o podwyższonej leukocytozie (pokazałam jej najświeższe wyniki) i potwierdziła że coś jest nie tak i musi być tego jakaś przyczyna. Jak tylko będzie zdrowy muszę mu zrobić morfologię z rozmazem, OB i CRP. Jeśli nie wyjdzie żaden stan zapalny to lądujemy u hematologa żeby znalazł przyczynę zwiększonej liczby leukocytów, jeśli jednak wyjdzie stan zapalny to szukamy gdzie on jest. Zwróciłam uwagę pani dr na próchnicę Mikolaja i spytałam czy jest możliwe (my z P. tak podejrzewamy) żeby ta leukocytoza była za wysoka z powodu jego próchnicy i może tak być. Teraz jak zrobimy mu badania i wyjdzie że jest stan zapalny to idziemy do pediatry w rejonie i ona nas dalej kieruje i szuka gdzie ten stan zapalny się znajduje, jeśli nie wyjdzie stanu zapalnego a leukocytoza będzie podwyższona to od razu, jak najszybciej do hematologa :szok: i on nas dalej prowadzi. Jeśli jednak stomatolog stwierdzi że zęby Mikusia mogą być powodem złych wyników i że są one w kiepskim stanie, to prawdopodobnie Mikuś będzie miał wykonaną sanację (usunięcie pod narkozą ząbków z próchnicą). Podczas badania pani dr spytała czy Miki miał robione echo serca (kurde jeszcze mi takich problemów brakuje do kolekcji), ale pow. że jest pod opieką kardiologa. I oczywiście zbliża się choróbsko bo usłyszała jakie furgotanie w oskrzelach. Pochwaliła że szybko zareagowaliśmy z inhalacjami :-)
To tyle. Podłamałam się trochę tym wszystkim. Dobra wiadomośc to taka że udało mi się zapisać do alergologa na środę, bo ktoś zrezygnował.
 
Dziś kolejna wizyta. Tym razem u alergologa. Też inna pani dr, bo nasza odeszła, i inne spojrzenie na Mikołaja. Po długim wywiadzie przyszedł czas na zalecenia. I nasze życie znowu się przekręca do góry nogami. Niewiem czy pani dr chce wykluczyć czy podejrzewa celiaklię. I zaleciła badania na gluten, białko jaja kurzego i mleko krowie. Podejrzewa że problem tkwi w nabiale. Ja mam inne zdanie no ale może i tak jest. Miki ma całkiem zmienioną dietę. Nie może jeść: surowych owoców, kurczaka, mleka i jego przetworów (słodkie mleko, serki, ser biały), słodyczy, wegety itp, jaje gotowych przypraw i sosów. Tego wszystkiego nie powinien jeść, ale można odpuścić w tym sensie, że owoc może zjeść 1 dziennie surowy, jajka nie więcej jak 2 szt/tydzień (tu liczą się także te w naleśnikach i panierkach), mleko tylko zsiadłe i to w niewielkiej ilości, ser biały robiony przeze mnie. Nie może też soków. Jeśli przez ok. 2 tyg nie będzie poprawy (nie przestanie mu się np. odbijać) to mamy podawać mu helicid (lek na refluks żołądkowy). Do tego muszę kupić lek na jelita i dawać przez miesiąc. Dawka jego stałego leku została podwojona.
Nie wiem jak ja to wszystko zniosę, jak dam radę z tą zasraną dietą. Przecież mam dzieci, które jedzą wszystko i co? Mam zamknąć lodówkę? Załamka...
 
Wczoraj nie miałam już siły pisać. U laryngologa wszystko dobrze. Słuch dobry, nos, gardło, uszy- też ok. Kolejne wizyty nie potrzebne. Jak cudnie słyszeć takie wiadomości od lekarza:-) Żeby tak u wszsytkich specjalistów było.
 
Nasza walka z Mai gorączką i bólem brzucha zakończyła się na SOR-ze. W dzień Maja miała 41 st. C. Walczyłam robiąc okłady i paracetamolem. Potem skarżyła się na silne bóle brzucha w okolicy pachwiny. Zadzwoniłam do pediatry i ta kazała przyjeżdżać po skierowanie do szpitala z podejrzeniem wyrostka. Pojechaliśmy, a ona tam miała już 41.6st.C:szok: Nogi się pode mną ugięły. Dali jej czopka i temp. zeszła. Zrobili usg-wszystko w porządku. Lekarz zalecił jeszcze badania z krwi. Nie pow. nam co podejrzewa chyba żeby nas nie denerwować. Pow. tylko że wyniki dadzą mu odp. czy ma nas póścić do domu czy zostawić w szpitalu i jeśli do domu to czy z antybiotykiem czy nie. Morfologia nie wyszła najlepiej. Wysoka leukocytoza i CRP. Sepsa wykluczona. Zauważył na ciele pojedyncze krosteczki, język też miał inny kolor. Podejrzenie padło na szkarlatynę. Jak czekaliśmy na wyniki to Maja znowu zaczęła dostawać gorączki. lekarz dał jej p/gorączkowy. Puścił nas do domu, ale jak w ciągu 48h nie będzie poprawy to wracamy do szpitala na oddział. Tak bardzo się o nią boję.

Taka wysoka gorączka powtarza się u niej co 2-3m-ce. lekarz pow. że może to być oznaką kilku chorób. Jeśli jeszcze raz się to powtórzy to musimy iść z nią do reumatologa dziecięcego i porobić badania genetyczne.
 
Szwów mi dziś też nie zdjęli. Będę jechać w środę i wtedy z jednej rany mi zdejmie.
Z Natalką u neurologa było tak: EEG wyszło tak sobie, tzn wyłączeń padaczkowych nie ma, ale coś tam wyszło nie tak. mam się tym jednak nie przejmować, bo być może musi dorosnąć. Dostała zalecenie na takie ćwiczenia (wyszła mi z głowy nazwa), które będą ćwiczyć jej skupienie i całe ucho . Niestety w CZD jeszcze tego nie mają, ale może pod koniec roku będzie już coś takiego. Mamy przyjeżdżać na wizyty kontrolne co pół roku i w dalszej przyszłości będziemy powtarzać EEG.
 
Znowu ja wam zawalę ten wątek, ale mam trochę do napisania.
Ten tydzień spędziłam prawie cały u lekarzy.

We wtorek byliśmy ze starszymi u okulisty. Wika uprosiła okulistkę i ma okulary do czytania itp, a Natalce ucieka oko. Musi ćwiczyć bo jak nie to w przyszłości może być nawet zagrożenie operacją.
Czwartek byłam z Mają u gina. Po dwóch m-cach już jej troszkę te wargi sromowe zarosły :szok: Przy okazji zaszłam na stomatologię dopytać o kolejkę na sanację. I tak się zgadałam z pielęgniarką, że jak tylko się zwolni jakiś termin to jestem pierwszą osobą do której zadzwoni :-D

Dziś byliśmy z Mikusiem u alergologa, ale na Działdowskiej. Musieliśmy zmienić bo w CZD to już im się rutyna wdała. Pan dr b. nam się spodobał. Opowiedziałam mu o problemach z Mikusiem i skrytykował tamtych lekarzy, że nie chcieli nam porobić dokładniejszych badań To co mu zrobili to są badania podstawowe. W Mikołaja przypadku to tak jakby nic nie robili. Stwierdził, że Miki jest dzieckiem, które trzeba dokładnie przebadać, że musi być jakaś przyczyna jego infekcji. Pierwsze co zrobił to zmienił leczenie Mikołaja, bo tamto nie przynosiło żadnej poprawy. Ma inne leki, większe dawki, zero inhalacji itp. I druga, najważniejsza sprawa to dał nam na CITO skierowanie do szpitala na diagnostykę. Idziemy już 26 listopada. Normalnie czeka się po kilka miesięcy, ale pow. że Miki nie może tyle czekać. Na oddziale będzie miał robione szczegółowe badania, a może nawet testy skórne. Zrobił to, o co wielokrotnie błagałam lekarzy w CZD i na nic moje błagania. Aha, kazał jeszcze zlikwidować zwierzęta, które mamy w domu. W naszym przypadku są to chomiki (14szt) i akwarium (300l):-(
Chomiki już wyniesione, a rybki... z tym będzie nie mały problem.

W poniedziałek czeka Mikołaja jeszcze psycholog. Dla mnie to będzie ważna wizyta.
 
Nie mam dobrych wiadomości. Wczoraj pojechaliśmy na tą sanację. Gabinet był już przygotowany. Zgoda na leczenie stomatologiczne podpisana i czas na rozmowę i badanie przez anestezjologa. Pani dr wszystko nam wytłumaczyła tak "po ludzku" i... Mikołaj w tym czasie zakasłał. Jej się to nie spodobało. Pyta kiedy przestał kasłać. Mówię że w sobotę. A ona do mnie że powinien być 2 tyg całkiem zdrowy. Ja jej mówię że na skierowaniu piszę że 2 tyg, ale po antybiotykoterapi. Pokazałam jej ten wpis i babeczka przyznała mi rację i tym sposobem wywołałam dyskusję nt. zmiany druku. Kobietka zbadała Mikusia i pow. że w oskrzelach jest ok, ale ten kaszel nie jest ciekawy. I ona może go uspać, ale na ponad 90% Miki będzie musiał zostać w szpitalu, a jak dojdą inne komplikacje to nawet może być zagrożenie życia. Decyzja należala do nas. I podjęliśmy decyzję o odłożeniu zabiegu.Baliśmy się tego ryzyka. Przepłakałam pół dnia.
Dziś Mikołaj już bardziej kaszle więc wiem że decyzja była słuszna. Nie wiem kiedy uda się zrobić tą sanację. On tak często choruje... Może pobyt w szpitalu coś zmieni i będziemy wiedzieć co tak naprawdę jest Mikołajowi.
 
reklama
Kochane, Mikołaj jest już po zabiegu sanacji. Przykrych niespodzianek w sumie nie było poza tym, że niestety do leczenia i wyrwania było więcej ząbków niż to było planowane w czerwcu :-( Z uspaniem nie było problemu. Już go uspali, a on jeszcze nogami kopał :-D Pod narkozą był 2.5godz. Wybudził się szybko, bo w drodze na salę wybudzeniową już się podnosił. Ja mogłam z nim zostać na wybudzeniowej. Dał mi tam czadu równo. Wrzeszczał, kopał mnie, bił i wogóle była z nim niezła akcja. Plusem było to że sporo wypił i w końcu zasnął-ufff. Byliśmy tam chyba ok. 2 godz. Nic się złego nie działo i puścili nas do domu. W domu w sumie cały czas sobie przysypiał bidulek. Bolały go te zębulki:-( 2 nocki mieliśmy nie przespane. Narazie nie chce bardzo jeść bo sobie podrażnia i go to boli:baffled: Myślę że będzie już coraz lepiej.
 
Do góry