reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Relacje z własną matka a relacja z dzieckiem

Nina93

Początkująca w BB
Dołączył(a)
27 Wrzesień 2022
Postów
22
Cześć! Może to nietypowe pytanie ale jak wyglądają Wasze relacje z rodzicami? Czy przekładają się na Wasze relacje z dziećmi? Mi marzy się bliska relacja z synem, więź, relacja pełna przyjaźni, miłości i zrozumienia. Czuję się jednak trochę niepewnie w roli matki. Trochę dlatego, że ciąża nie była planowana, wcześniej nawet nie byłam pewna czy kiedykolwiek będę chciała mieć dzieci, nie miałam z nimi zbyt dużej stycznosci ani nigdy nie czułam się pewnie w ich towarzystwie. Trochę też dlatego, że sama mam kiepska relacje z matką - tzn. odkąd byłam nastolatka i zaczelam się buntować, przestałyśmy się kompletnie rozumieć i dogadywać. Od tamtej pory nigdy nie było między nami bliskości, wiem, że matka bardzo mnie kocha i wiele razy bardzo mi pomogła, ale czuję się przez nią niezrozumiana, czasem jest nadgorliwa, próbuje narzucać mi swoje zdanie. Czuję się przy niej jak mała dziewczynka która we wszystkim się myli. Boje się, że nieświadomie stworze taka relacje z synem. Czy macie jakieś wskazówki, jak budować relacje na całe życie z małym dzieckiem? Czy w Waszym przypadku Wasze doświadczenia rodzinne miały wpływ na relacje z dzieckiem?
 
reklama
Pamiętaj, że takich rzeczy jak dobre lub złe relacje nie przenosi się w genach, bo to wszystko teraz zależy od Ciebie.
Przez to w jakis sposób byłaś wychowywana w domu, przez to jak się czułaś niezrozumiana, może czasami porównywana i niesłusznie oceniana, będziesz o wiele delikatniej w tych kwestiach podchodzić do dziecka.
Nie wiem, czy rozumiesz o czym mówię, więc dam CI przykład:
Czasami u mnie zdarzało się, ze mówiłam, ze coś mi się nie podoba lub coś mnie boli i często reakcją dorosłych było " nieprawda, na pewno Cię nie boli " albo " jak może CI się to nie podobać?", czyli podważali moje odczucia.
Mając córkę bardzo patrzę na to, czy właśnie nie neguję tego, co ona mówi o tym jak się czuje. Często wspomina o bólu brzuszka, podejrzewam, że to ściema, bo często kogoś coś boli i wtedy ma więcej uwagi, ale nigdy jej nie powiedziałam " kłamiesz, nieprawda, na pewno Cię nie boli".

Warto też isć do psychologa, który pomoże ogarnąć się z tymi myślami, które tak bolą z przeszłości. Mi na pewno pomogło ;)
 
Zdecydowanie, jak pamiętasz co ci się nie podobało, a co podobało wiesz już czego unikać, a co chcesz skopiować...

Ja mam w domu nastolatkę (12l) I synka (0.5l) - z córką mam dobre relacje - nawet jak słyszę jak gada przez msg, dziewczyny narzekają na rodziców, a młoda potrafi głośno powiedzieć 'a ja mam super mamę' (podslyszane przez przypadek) - ale najgorsza faza buntu przed nią, więc spodziewam się jeszcze usłyszeć jaka to beznadziejna jestem i mnie nienawidzi czy coś podobnego... Jak będzie z synkiem zobaczymy.
 
Poczytaj sobie o parentyfikacji - nie jesteśmy od bycia 'przyjaciółmi' dzieci :). A druga rzecz: Bunt często bierze się z tego, że rodzice mają na temat swojego dziecka jakąś wizję i kiedy nie wpasujesz się w ramy, zaczynają Cię na siłę ustawiać - stąd to poczucie, przy swojej mamie, że wciąż jesteś małą dziewczynką, walczysz o swoje 'ja'.

Moja mama tak sobie wyobrażała w ciąży, jaka będę: dziewczęca dziewczynka, razem sobie będziemy robić to i tamto, a dostała chłopczycę z wiecznie brudnymi, podartymi sukienkami. Miała nerwicę, zero cierpliwości, zero dobrego przykładu od swojej mamy, bywała agresywna. Kompletnie mnie nie słuchała, chociaż słyszała, a wiele moich problemów z jej perspektywy, nie było 'problemami'. Miałam też niewyparzony język - dalej mam,a mamy chęć kontroli była tak wielka, że kiedy mówiłam coś publicznie, stała cała w nerwach i poruszała za mną ustami, żebym przypadkiem nie walnęła głupstwa. To co pomogło, to wyprowadzka na studia, daleko - ja zawalczyłam o siebie i odkryłam kim jestem, mama zobaczyła mnie w innej perspektywie i teraz jest super dumna, ale paradoksalnie nie byłabym tym kim jestem, gdybym szła jej ścieżką.

Wiem czego się boisz i ja też się boję, ale cokolwiek się nie wydarzy, będziesz najlepsza mamą dla swojego dziecka, jaka mu się mogła trafić, po prostu nie będziesz perfekcyjna, bo nikt nie jest.
 
Moja mama była alkoholiczką, często była agresywna i miała zaburzenia emocjonalne z których po części jej nałóg wynikał, często widziała mnie jako osobę podstępną, wredną, nie radziła sobie z moim dojrzewaniem. Długo byłam przekonana ze nie chcę mieć dzieci bo się nie nadaję, każde upicie się na jakiejś imprezie od razu w mojej głowie równało się temu że będę taka jak ona albo gorsza, miałam problemu z wyznaczaniem swoich granic i „zdrową” agresją (bo stanowczość kojarzyła mi się tylko z przemocą) przez co często zgadzałam się na rzeczy których nie chciałam ze strony otoczenia. Kisiłam w sobie emocje i w konsekwencji albo wybuchalam, albo kłamałam zeby uniknąć konfrontacji.
Pomogła bardzo psychoterapia i wsparcie osób z poza rodziny, kilka lat temu uważam że nie byłabym emocjonalnie w stanie zająć się zwierzęciem domowym a co dopiero dzieckiem. Teraz czuję się gotowa na ciążę ale wiem, że są we mnie miejsca nad którymi będę pracowała całe życie bo w domu zwyczajnie nie było stabilnej miłości która daje i dyscyplinę kiedy trzeba, i bliskość. Podsumowując uważam, że dobra relacja z dzieckiem jest możliwa nawet w obliczu traumy wczesnodziecięcej rodzica, natomiast wymaga akceptacji swojego bólu i tego, ze zostało się zranionym jako bezbronne dziecko. Nie trzeba zreszta przemocy fizycznej i jawnych zaniedbań, żeby się to stało. Zaakceptować ze nie miało się na to wpływu a dziecko zasługuje na wszystko co najlepsze i Ty też zasługiwałaś.
Jeśli problemy z mama pojawiły się dopiero w wieku nastoletnim a ogólnie nie byłaś w dysfunkcyjnej rodzinie, to może jakaś bezpieczna próba zbliżenia sie z nią i naprawienia relacji?
 
Do góry