LadyLuna
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 8 Maj 2013
- Postów
- 17
Witam.
Mam dwa terminy porodu, według miesiączki 19 lipca a według usg 4 sierpnia. Dwa tygodnie temu mój lekarz prowadzący strwierdził że robi zaczyna mi się robić rozwarcie i w sumie to moge córcie zacząć rodzić w każdej chwili i za 2 tygodnie mam się do niego zgłosić jakbym nie urodziła ale z chytrym uśmiechem na twarzy że wątpi żebym zdążyła do niego przyjść. Tak więc już dwa tygodnie siedze jak na szpilkach koło spakowanej torby i.... nic konkretnego jeszcze się nie stało.
W tym tygodniu w poniedziałek zaczełam plamić na brunatno (oczywiście tel odrazu do lekarza i rozkaz od niego jechania do szpitala). W szpitalu podłączyli mnie do ktg które zarejestrowało cały jeden skurcz w ciągu 40 minut. Orzekli że to czop śluzowy albo jego resztki i odesłali do domu. Wczoraj mój lekarz zobaczył mnie ponownie po tych nieszczęsnych dwóch tygodniach i po badaniu orzekł że dalej wszystko ''jest u góry'' i będzie jednak ten nieszczęsny sierpień. Dziś miałam kolejne ktg w szpitalu na które aż nie chciało mi się iść bo byłam świecie przekonana że znow będzie cisza. Pielęgniarka już w trakcie ktg orzekłą że bardzo dużo skurczy mi wychodzi ale nie są to jeszcze porodowe skurcze i wysłała do szpitalnego lekarza. Lekarz po zbadaniu orzekł że mam rozwarcie na 1 palec i szyjke skróconą gotową do porodu. Powiedział że mam częste skurcze i tylko mam czekać az staną sie silniejsze a tego moge się spodziewać w każdej chwili...
No więc zgupiałam, sama nie wiem czy to znaczy że coś ruszyło czy jeszcze sobie poczekam? Każdy lekarz mówi co innego Miała która coś podobnego?
A może znacie jakies bezpieczne sposoby na rozkręcenie tych skurczy? Wiem że jeszcze zostało mi troszke do tego drugiego terminu ale ja już z taką nadzieją od dwóch tygodni czekam obolała i opuchnięta
Dodam jeszcze że te skurcze czuje, nie są całkiem bezbolesne troche mnie brzuch boli tak jak przy okresie.
Mam dwa terminy porodu, według miesiączki 19 lipca a według usg 4 sierpnia. Dwa tygodnie temu mój lekarz prowadzący strwierdził że robi zaczyna mi się robić rozwarcie i w sumie to moge córcie zacząć rodzić w każdej chwili i za 2 tygodnie mam się do niego zgłosić jakbym nie urodziła ale z chytrym uśmiechem na twarzy że wątpi żebym zdążyła do niego przyjść. Tak więc już dwa tygodnie siedze jak na szpilkach koło spakowanej torby i.... nic konkretnego jeszcze się nie stało.
W tym tygodniu w poniedziałek zaczełam plamić na brunatno (oczywiście tel odrazu do lekarza i rozkaz od niego jechania do szpitala). W szpitalu podłączyli mnie do ktg które zarejestrowało cały jeden skurcz w ciągu 40 minut. Orzekli że to czop śluzowy albo jego resztki i odesłali do domu. Wczoraj mój lekarz zobaczył mnie ponownie po tych nieszczęsnych dwóch tygodniach i po badaniu orzekł że dalej wszystko ''jest u góry'' i będzie jednak ten nieszczęsny sierpień. Dziś miałam kolejne ktg w szpitalu na które aż nie chciało mi się iść bo byłam świecie przekonana że znow będzie cisza. Pielęgniarka już w trakcie ktg orzekłą że bardzo dużo skurczy mi wychodzi ale nie są to jeszcze porodowe skurcze i wysłała do szpitalnego lekarza. Lekarz po zbadaniu orzekł że mam rozwarcie na 1 palec i szyjke skróconą gotową do porodu. Powiedział że mam częste skurcze i tylko mam czekać az staną sie silniejsze a tego moge się spodziewać w każdej chwili...
No więc zgupiałam, sama nie wiem czy to znaczy że coś ruszyło czy jeszcze sobie poczekam? Każdy lekarz mówi co innego Miała która coś podobnego?
A może znacie jakies bezpieczne sposoby na rozkręcenie tych skurczy? Wiem że jeszcze zostało mi troszke do tego drugiego terminu ale ja już z taką nadzieją od dwóch tygodni czekam obolała i opuchnięta
Dodam jeszcze że te skurcze czuje, nie są całkiem bezbolesne troche mnie brzuch boli tak jak przy okresie.