reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

rozmowa o poronieniu...

agsno

niedoszła młoda mama
Dołączył(a)
20 Październik 2007
Postów
22
Miasto
Polska/LUBIN
Kochane, może niektóre z Was mnie jeszcze pamięta... widzę sporo przyjaznych nick`ów. Dla przypomnienia... i dla tych, którzy nie wiedzą...
Poroniłam w listopadzie ubiegłego roku, później rozstałam się z narzeczonym, który nie wytrzymał psychicznie całej sytuacji i nie był na tyle dojrzały by mi samej pomóc przetrwać ten czas...
Obecnie spotykam się ze wspaniałym człowiekiem, z którym jest mi na prawdę dobrze... Planujemy razem wspólną przyszłość... Znamy swoją przeszłość z małym wyjątkiem... on jeszcze nie wie, że poroniłam.... Bardzo ciężko mi się o tym mówi nadal... Ufam Jemu i wiem, ze zrozumie, ale boje się, ze przestanie na mnie patrzeć jak na 100% kobietę... Czy któraś z Was byla w podobnej sytuacji? Chcę mu to powiedzieć, bo zaufanie i szczerośc tego wymaga i chcę mu to powiedzieć... ale... boje się po prostu...

Lekarz zapewnialmnie, że będę mogla mieć dzieci, że jestem zdrowa itp., że takie rzeczy się zdarzają... Ja wiem o tym, ale czy On to zrozumie? To cięzki temat... ale muszę przejśc i przez to...
Mam nadzieje, że się uda.... Jak to było u Was?
 
reklama
agasno no pewnie że Cię pamietam i te roześmiane zdjęcie w avatorku. Myslę że powinnaś mu jak najszybciej powiedzieć na pewno będzie patrzył na ciebie dalej jak na 100% kobietę i na pewno Tobie będzie lżej jak w końcu wyrzucisz z siebie to wszystko, bo z tego co piszesz to wida c że bardzi chcesz mu powiedzieć tylko ten strach cię powstrzymuję, a że jest cięzko to normalne, zawsze będzie ciężko czy minie tydzień rok czy dziesięć lat. Trzymam kciuki żeby rozmowa poszła po Twojej myśli. buziaki
 
hej,koniecznie musisz o tym powiedziec.Jesli jest to milosc to napewno zrozumie i otoczy Cie pewnie dodatkowa troska;).Pytasz jak u nas..u mnie np moj maz,jeszcze wtedy narzczony bradzo to przezyl,nadal przezywamy bo to swieza sprawa ale planujemy juz starnia i mamy ogromna nadzieje,ze bedzie ok,wiec odwagi i do dziela.pozdrawiam.Daj znac jak Ci poszlo
 
:laugh2: wyjechaliśmy w góry na weekend... On wiedział, że mam jakaś tajemnicę... powiedziałam... Nie zadawał dużo pytań... Przyjął to ze zrozumieniem... Przytulił, pocałował... widział ile mnie to kosztuje... Powiedział, ze spodziewał się straszniejszej opowieści tajemnicy... Życie doświadcza człowieka na każdym kroku... teraz nie ma już tajemnic i jest na prawdę super... a mi ciężar spadł z serca i mogę już na 1000% zaufać temu co jest między nami...

Dziękuje za odpowiedzi...
Jezyk jak miło;-) Ja też Cię kojarzę...
Życzę powodzenia w "zafasolkownaiu" ona26 :-)

Buziaki dla Was!
 
No to gartuluję rozmowy:-):-):-):-) teraz już nic nie zakłóca waszego szczęścia i wiesz że trafiłaś na porządnego człowieka a to najważniejsze:tak::tak:
 
super,ciesze sie,widzisz nie bylo zle bylo wrecz wspaniale co?:-):-);-)

nie dziekuje ,Tobie rowniez zycze zafasolkowania:tak:
 
Witam! Zarejestrowałam się dzisiaj na Waszym forum, bo bardzo potrzebuję wsparcia. Przepraszam jeżeli w złym miejscu zamieszczam mójlist.
16.09.08 zrobiłam test i zobaczyłam śliczne dwie kreski. Aż się popłakałam ze szczęścia. 22. 09 wyczekany i wymarzony ślub z moim Jasiem i jeszcze teraz dzidziuś, którego tak pragnęłam. Poszłam do lekarza, potwierdził, powiedział że wszystko w porządku, że ciąża nie jest zagrożona, że to 6tydzień i mam zrobić badania. Potem było wesele radość i emocje i wszystko OK. 06.10 obudziłam się rano z takim leniem, że nie chciało mi się do pracy iść no i zostaliśmy z Jaśkiem w domu. Popoołudniu umówiłam się z lekaże po L4. Sprawdził wyniki - OK, i mówi "a to jak już jesteś to zobaczymy czy wszystko w pożądku". Już po jego minie widziałam, że coś nie tak i zrozumiałam jak pokazał mi ekran
USG. Nie było akcji serca. Tego małego serduszka, które ostatnio tak ślicznie biło. Potem szpital , trzy dni i do domu. Płaczący Jaś , mama i w tym wszystkim ja. Pełna pretensji do siebie i świata. Teraz niby jest już lepiej, ale przychodzą chwile że chce mi się wyć. Ale mam cel bo jak powiedziała mi pani doktor najleprzym lekarstwem będzie następny dzidziuś. Może dacie mi jakieś wskazówki jak przetrwać i poradzić sobie z tym wszystkim.
 
Witajcie
Gratuluję odwagi i rozmowy, teraz wiesz że ten człowiek jest z Tobą pomimo wszystko- taka swiadomośc może dodac skrzydeł :-)

Danusiu, przytulam i współczuję, my tutaj wszystkie wiemy jak to boli, tylko róznie przeżywamy....
jak przetrwać? nie ma recepty- musisz opracować swoją. mnie pomaga przeżywanie załoby po stracie synka- takiej normalnej żałoby z płaczem kiedy potrzebuję, z paleniem świeczki, z myśleniem i przeżywaniem od nowa. Wiem że teraz to świezy ból, ale on kiedyś ucichnie kiedy już będzie przeżyty.
niektórym pomaga praca, oderwanie sie od myśli,
innym pomaga zafasolkowanie- ale nie wszystkim.... na stronie poronienie.pl jest niesamowyty pamiętnik Ani-
musisz pomalutku znaleźć swoją drogę... jak każda z nas....
no i wszystkim pomaga pisanie na forum!
 
Danuśka witaj w gornie Aniołkowych mamuś :-( Przykro bardzo że spotykamy się z Tobą w tak smutnych okolicznościach.. ehhh Ale to życie i Ono za nas decyduje. Jest nas to bardzo wiele. Zapraszam Cię na wątek głowny "ciąża po poronieniu" jest nas tak jak pisałam bardzo wiele. Ogromna ilość z nas "straszych" forumowiczek nosi juz pod serduszkiem nowe życie. A dla nas starających się lub świeżo po stracie jest to ogromna nadzieja że i NAM i Tobie się uda znów przeżyć tym razem spokojne i pełne radości 9 miesięcy ciązy by po tych miesiącach tulić swoje nowonarodzone dziecko w swoich ramionach. Tego Ci życzę. I zapraszam do nas.
 
reklama
też przez to przeszłam...
poroniłam 1 sierpnia tego roku i pomimo że lekarz kazał mi czekać pół roku to po 3 @ zaszłam w ciążę bo już nie mogłam wytrzymać bez maleństwa, na razie jest wszystko dobrze ale ciągle jestem w strachu czy wszystko będzie dobrze...

fizycznie zniosłam to bardzo dobrze, zero komplikacji... ale psychicznie.... fatalnie
właściwie poczułam się lepiej dopiero gdy zaszłam ponownie w ciążę, ciągle to boli i boleć nie przestanie :-(

zawsze będę pamiętać o moim Aniołku
[*]
 
Do góry