reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

rozwód, jak podjąć decyzję....

Dołączył(a)
21 Październik 2016
Postów
7
Witam... Jestem mamą dwójki cudownych dzieci 7 letniej Jadwinii i rocznego Antka. Od dłuższego czasu mam problemy z mężem, nie wiem co robić kogo się poradzić... Boję się podjąć decyzję, bo co zrobię później? Mój mąż nie jest alkoholikiem, nie biję ani mnie ani dzieci, nie jest nierobem ani choćby leniwy. Pomaga mi w domu, zawsze gdy potrzebuję wyjść zajmie się dziećmi, kocha dzieci bardzo mocno i bardzo mu na nich zależy. Więc w czym problem?
Otóż mnie już tak bardzo nie kocha, wydaje mi się, że kompletnie mu nie zależy, ciągle potrafi bluzgać w moim kierunku, nie obchodzą go moje uczucia, generalnie rzecz ujmując ma mnie w nosie. Odkąd malutki się urodził nie uprawialiśmy sexu w ogóle, z początku była to moja "wina" bo niewyspana i wiecznie zmęczona nie miałam nawet myśli w tym temacie. Tylko po jakimś czasie coś się zmieniło i on kompletnie zaczął mnie ignorować. Najgorzej, że w tym wszystkim nie chce sie do tego przyznać, gdy pytam o co chodzi mówi, że jest ciągle zestresowany ( ma ciężką sytuację w pracy) i nie ma ochoty bo też jest mocno zmęczony. Ja poprostu nie czuję się kochana... Rozmawiałam z nim na ten temat, nawet uroniłam parę łez podczas tej rozmowy, które w moim odczuciu nie zrobiły na nim żadnego wrażenia, powiedział tylko, że dokładam mu problemów i że przez takie gadanie on czuje się winny. Czuję, że poległam...
Ogólnie czuję się bardzo źle, nie bardzo mam z kim porozmawiać, bo nie chcę właściwie aby ktokolwiek o tym wiedział.
Nie wiem co dalej robić... Brakuje mi pomysłów, to już kolejny raz kiedy poważnie myślę nad rozwodem, ale potem boję się... Jak dam radę finansowo, jak dam radę psychicznie, boję się, ze dzieci będą to bardzo mocno przeżywać i najbardziej z tego wszystkiego boję się samotności... Może jest tutaj ktoś kto musiał podjąć tą ciężką decyzję?
Jak to wyglądało? Jak się do tego przygotować?
Cały czas się jeszcze łudzę, że może jakimś cuem wszystko się ułoży, on znów będzie kochającym mężem, który na przywitanie daje buziaka, przychodzi się przytulić, pocałować. Łudzę się, że może jest cień szansy, że on jeszcze trochę mnie kocha, że może jeszcze razem moglibyśmy być szczęsliwi...
Tylko potem często pojawia się ten dzień - taki jak dziś. Gdy nerwy i jego agresja słowna, wyprowadzają mnie z równowagi... Dzisiaj pierwszy raz w życiu podniosłam głos przy dzieciach, nie nawet nie tyle co podniosłam głos co zwyczajnie najgłośniej jak potrafiłam wydarłam się "zamknij się". Nie wiem co mam robić czy próbować rozmawiać, że to co on robi to nic innego jak agresja słowna w moim kierunku i maltretuje psychicznie. On uważa, że jest ok, że to są nerwy. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że on mnie personalnie nie wyzywa, nie. On używa jedynie wulgaryzmów w moim kierunku przez co sprawia, że aż cała chodzę...
Właściwie to nie wiem czego oczekuję pisząc ten post... Nie wiem czy pomocy by podjąć decyzję, słów wsparcia czy może zwyczajnie chciałam gdzieś się wygadać, wyżalić i dać ujście swoim emocjom....
 
reklama
Aniu a może spróbujecie terapii małżeńskiej? Ile właściwie jesteście po ślubie? Jakieś 7-8 lat po ślubie często relacje się rozluźniają, ludzie są dla siebie obcy, niemili, ale po jakimś czasie wszystko wraca do normy, tylko trzeba to przetrwać. Nie będę doradzała rozwodu - sama piszesz, że jest fajnym ojcem, a dla dzieci będzie to trauma. Po rozwodzie wcale nie będzie lepiej. I tak będziesz się z nim widywać przez dzieci, a może ta agresja słowna przybierze tylko na sile wtedy. Ma problemy w pracy - sama wiem, jak to u nas wygląda, ten stres niestety przenosi się często do domu i wyładowuje się nie tak jak powinno. U Was niestety na Tobie, ale może jednak będzie to przejściowe i wkrótce wszystko się ułoży. Powodzenia!
 
ankka bardzo dziękuję Ci za odpowiedź! Strzeliłaś dokładnie po ślubie jesteśmy 8 lat.... Razem jesteśmy ze sobą 9, jest ciężko... Terapia niestey nie wchodzi w grę- próbowałam go namówić i nie ma na to ochoty... Marzę o tym, że jakoś to przetrwamy i jakoś nam się uda... Kiedyś było naprawdę super, a teraz, jest dokładnie jak piszesz jesteśmy sobie obcy... Sama nie wiem co jemu po głowie chodzi szczególnie, że on niespecjalnie też ma ochotę ze mną rozmawiać. Nie chce dziaciakom fundować małego "piekła" i to jedyne co mnie trzyma w tej chwili przy nim ale jak długo to może trwać... Trochę już siły opadają... Mam nadzieję, że w końcu jakoś to się naprostuje
 
Do góry