reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rozwód z żoną, a półtoraroczna córka.

Dołączył(a)
5 Lipiec 2021
Postów
7
Witam
Nie wiem co mam zrobić ze swoją żoną czy sie rozwieść czy próbować naprawiać nasz zwiazek?

Jesteśmy po ślubie 5 lat i mamy cudowną córcię (1,5 lat) sytuacja jest taka że ona jak to mówi że już nie wytrzymuje ze mną za duzo wymagam i rozkazuje jej ciągle.
Prowadze gospodarstwo oczywiscie pomagają mi rodzice, mamy nowy wybudowany dom jeszcze jest troche do zrobienia wokół niego ale powoli sie robi, dużą działkę bo z drugiej strony działki jest gospodarstwo, nowy samochód i zawsze sa pieniadze.

A mojej żonie źle.
- przeszkadzaja sąsiedzi z naprzeciwka(to jedyni sasiedzi bo jeszcze nikt sie nie pobudowal z tej strony wsi)

-nie ma zamiaru robic obiadów bo tylko czas marnuje (mówi ze moglaby pójść gdzieś z małą)

- niechce sprzątać domu bo za duzy(124m²) mimo ze staram sie odkurzyc i nieraz myje podłogi. Wokół domu ogarniam ja czyli trawa podlewanie zamiatanie. I ona chce małe mieszkanie jak jej rodzice i najlepiej obok ich blokow (mamy sie wyprowadzic do miejscowosci jej rodziców)

-narzeka wrecz mnie wyzywa że rodzice moi pożyczają samochod raz, dwa razy w tyg na zakupy.

- córką zajmować sie chcę zawsze kiedy mam chwilę ale ona nieraz niepozwala mi jej wziąść na podwórko bo nie będę na nią uważał a jak już idzie to żona też z nami. A w domu narzeka że od córki uciekam.

- Codziennie jest u swoich rodzicow po 15 , 16 jedzie i wraca po 4 h. Bo nie bedzie siedziec sama w domu mimo że jestem na podwórku za płotem i zachodze do domu co chwile zerknąć na małą. Nawet nie robię o to awantury chce to jedzie, nawet gdy w domu jest cos do zrobienia.


W sparwie tych rozkazów to nie wiem o co chodzi... nieraz przychodze po robocie i pytam dlaczego gary do zmywarki nie włożone dlaczego pranie nie zrobione i mówię: zrób pranie ja włożę naczynia to i tak ma problem i nieraz robie i to i to.

A jak zapytam dlaczego czegoś nie zrobiła to odrazu odpowiada: a co ty myslisz ze ja tylko siedzę i nic nie robię dzieckiem musze sie zająć... i pretensje że nie miała czasu zjeść sniadania lub zrobic tego lub tamtego bo dziecko w domu.

Niedawno powiedzial mi że ciężko jej psychicznie bo obiad ma być, a boi sie powiedzieć ze niechce sie jej robić obiadu i będę miał pretensje. A nieraz mówiłem że: zrób wieczorem i sobie odgrzeje na drugi dzień lub naszykuj skladniki sam sobie zrobię

Nawet ma pretensje że ją ciagle krytykuje.
Przykład podlewala iglaki nowo posadzone i leje po liściach mowie nielej tak lej po ziemi wokół. To się zdenerwowala i powiedziała zebym sam sobie podlewał.

Doszło do tego że i ja mam dość jej narzekania bo ciągle robilem aby jej było jak najlepiej a jej ciagle źle i teraz się zastanawiam czy to naprawiać czy sie rozwodzić?
Ale co z córką? Ja tez ją chcę

Jakieś porady?

Pozdrawiam
 
reklama
Rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Powinniście usiąść i porozmawiać o tym co Was boli i co Wam nie pasuje i postarać się to zmienić. Jeżeli żonie zależy na malzenstwie powinna się postarać, wysłuchać Cie i zmienić pewne swoje zachowania. Z tego co piszesz to jest na wszystko obrazona i mało pomaga ( może ma depresję?) Może jest jakiś powód tego czemu się tak zachowuje.
 
Nie lubi mojej rodziny i nie lubi jak pomagam swoim rodzicom
Jak jej rodzicom pomagam np w remoncie to jest kochana ale jak swoim to odrazu gdzie bylas tak dlugo sami nie mogli tego zrobic
 
Nie lubi mojej rodziny i nie lubi jak pomagam swoim rodzicom
Jak jej rodzicom pomagam np w remoncie to jest kochana ale jak swoim to odrazu gdzie bylas tak dlugo sami nie mogli tego zrobic
Może są jakieś powody przez które może ich nie lubić? Nie musi ich kochać, ale powinna szanować w końcu jesteście rodziną. Porozmawiaj z nią powiedz, że Ci to nie odpowiada Ty masz prawo jako syn pomagać swoim rodzicom.
 
Niektóre kobiety w nieświadomy sposb przedkładają opiekowanie się dzieckiem nad własne potrzeby i wcale nie są w tym szczęśliwe, ale trudno jest się samemu z tego wymiksowac. Dzieci zwykle wtedy jeszcze bardziej dają w kość, więc matka musi się jeszcze mocniej na nich skupiać i koło się zamyka a napięcie rośnie. Nie wiem, czy to jest przypadek Twojej żony, to możecie ocenić w szczerych rozmowach lub z pomocą specjalisty z zewnątrz. Zastanów się jak było jak planowaliscie ślub, zostaliście małżeństwem i staraliscie się o dzieclo. Czy wtedy udawaliscie, że nie będzie tematu obowiazkow domowych na barkach żony? Czy unikaliscie rozmów o tym, czy ona będzie pracowała, czy będzie "siedziała" w domu z dziećmi. Jedliście wtedy tylko odmrażane obiady od mamusi?

Do tego komunikacja. Ty nam piszesz, że powiedziałeś żonie, żeby nie lała wody po liściach. Ale tylko Wy wiecie w jaki sposób to powiedziałeś i czemu ona to wzięła do siebie (chyba wzięła, skoro odtąd już nie chce tego robić).

Zaczelabym od sprawy obiadów. To co Ty jesz, skoro w domu nie ma jedzenia? Czy przypadkiem nie jest tak, że żona sama beznadziejnie je a dziecku odgrzewa słoiki? A kiedyś umiała ugotować normalny obiad? Jeśli tak, to jest to największy sygnał alarmowy, że przestała o siebie dbać. A z osobą w tym stanie nie da się dojść do niczego konstruktywnego, dopoki się nie odżywi i nie zacznie myśleć o swoich potrzebach.

A czy Twoi teściowie nie moga przyjechać do Was i zająć się wnuczka, dając Twojej żonie czas na odpoczynek i sprawy domowe?

Rozmawialiscie o żłobku? Macie wspólne zdanie na temat temat? Czy przypadkiem nie planowaliscie drugiego dziecka w krótkim odstępie czasu?

Czy żona jeszcze karmi piersią?

Jedna rzecz mnie kłuje w Twojej wypowiedzi. Nie napisałeś nic, że Twoja żona to super kobieta, że ją kochasz, że chcesz żeby jej było dobrze i że Cię martwi, że przestało się układać. W Twoich słowach tylko Wasza córka jest super...
 
Byly rozmowy bylo dobrze ale zawsze to moja wina jak cos nie tak to wszystko przez moich rodzicow tak żona mi mowi zawsze podkczas klutni.
Pracujemy razem z rodzicami na gospodarstwie to jak ma być inaczej? Z poczatku przychodzili rano to im zabronilem bo żona po 8 nie będzie wstawać odwiedzali nas dopiero po telefonie do mnie lub po poludniu.
To co doradzą mi rodzice to wszystko wg mojej żony jest źle.


I sie dobrze odzywia poprostu niechcialo sie jej stac przy garach jak to mowi. Bo dziecku zawsze dawała słoiczki obiady od około 9 miesiąca teraz dopiero sloiczki znikl z diety małej.
I nieraz na obiad jadlem mrozonki żeby jej glowy nie zawracać (ona wtedy jadla obiad u rodziców).

Jak była w ciąży pod koniec 6m gotowalem ja i zakupy robilem bo musiała lezec w łóżku.
Niebylo problemów.
Np przedwczoraj:
Odgrzewam obiad i gotuje ryż, ona siedzi bo mała spi i mówię

Ja: zrób pekinska z sosem ziołowym.
Ona: a co to służba sam sobie zrób

I jest problem bo juz jej rozkazuje.

Nieraz jej proponowalem zostaw mi córkę ja sie nia zajmę ty odpocznij pojedz sobie do kina itp
A ona ze nie zostawi mi małej bo będzie tęsknić i że zaraz rodzice moi przyjdą do niej

I jej rodzice wolą córkę u siebie nie chce się im przyjeżdżać bo tesciowa zawsze ma dużo do roboty w mieszkaniu. A moi rodzice najlepiej żeby córki nie dotykali i nie odwiedzali.

O żłobku nie było rozmowy oraz żona nie karmi piersia od samego poczatku karmimy butelką
Którą teraz tylko rano robię.

I żona jest super wredna ale ją kocham
Ale to chyba nie jej życie.
I robie wszystko żeby jej było dobrze...
Najbardziej ona chce żebym nie kontaktowal sie z rodzicami i ich nie słuchał.

Chcialem iść razem do jakiegoś psychologa rodzinnego żeby nam pomógł. Ona niechce bo jest zdrowa psychicznie i koniec rozmowy.
 
Do terapeuty. Z Twojej opowieści wynika ze ona jest toksyczna i chciałaby zebyś jej tańczył tak jak ona zagra. Ale to tylko dlatego, ze znam Twoja wersje. Nie wiadomo dlaczego ona reaguje tak - dlatego przed złożeniem papierów i zdecydowaniem o rozwodzie wybierzcie się najpierw do terapeuty rodzinnego.
 
A może to z Ciebie, przepraszam za określenie, jest mami synek?
Może rodzice mają, w jej oczach, zbyt duży wpływ na Twoje decyzje? Robisz tylko to, co oni uważają za słuszne? Może lepiej się trochę zdystansować od rodziców. Z mężem często odwiedzamy moich rodziców i teściów, ale oni nie maja żadnego wpływu na nasze życie i decyzje.

Mówisz o rozwodzie, ale według mnie nie tędy droga. Żona wyprowadzi się z córką i bedziesz ją widywał w weekendy. Czy tego chcesz?
Lepiej walczyc o malzenstwo i o Waszą małą rodzine niż zastanawiać się nad rozwodem.
Kiedy byliście z żoną na randce? Spędzaliście czas we dwoje?
 
Byly rozmowy bylo dobrze ale zawsze to moja wina jak cos nie tak to wszystko przez moich rodzicow tak żona mi mowi zawsze podkczas klutni.
Pracujemy razem z rodzicami na gospodarstwie to jak ma być inaczej? Z poczatku przychodzili rano to im zabronilem bo żona po 8 nie będzie wstawać odwiedzali nas dopiero po telefonie do mnie lub po poludniu.
To co doradzą mi rodzice to wszystko wg mojej żony jest źle.


I sie dobrze odzywia poprostu niechcialo sie jej stac przy garach jak to mowi. Bo dziecku zawsze dawała słoiczki obiady od około 9 miesiąca teraz dopiero sloiczki znikl z diety małej.
I nieraz na obiad jadlem mrozonki żeby jej glowy nie zawracać (ona wtedy jadla obiad u rodziców).

Jak była w ciąży pod koniec 6m gotowalem ja i zakupy robilem bo musiała lezec w łóżku.
Niebylo problemów.
Np przedwczoraj:
Odgrzewam obiad i gotuje ryż, ona siedzi bo mała spi i mówię

Ja: zrób pekinska z sosem ziołowym.
Ona: a co to służba sam sobie zrób

I jest problem bo juz jej rozkazuje.

Nieraz jej proponowalem zostaw mi córkę ja sie nia zajmę ty odpocznij pojedz sobie do kina itp
A ona ze nie zostawi mi małej bo będzie tęsknić i że zaraz rodzice moi przyjdą do niej

I jej rodzice wolą córkę u siebie nie chce się im przyjeżdżać bo tesciowa zawsze ma dużo do roboty w mieszkaniu. A moi rodzice najlepiej żeby córki nie dotykali i nie odwiedzali.

O żłobku nie było rozmowy oraz żona nie karmi piersia od samego poczatku karmimy butelką
Którą teraz tylko rano robię.

I żona jest super wredna ale ją kocham
Ale to chyba nie jej życie.
I robie wszystko żeby jej było dobrze...
Najbardziej ona chce żebym nie kontaktowal sie z rodzicami i ich nie słuchał.

Chcialem iść razem do jakiegoś psychologa rodzinnego żeby nam pomógł. Ona niechce bo jest zdrowa psychicznie i koniec rozmowy.
Czy gospodarstwo jest twoje czy rodziców? Przykro mi że trafiłeś na taką żonę, ale skoro Ty sie męczysz i mrożonki jesz to chyba coś jest nie halo. Żona jest jedynaczką czy ma rodzeństwo? Może terapia wspólna dobry pomysł. A jak nie to myślę że wyjściem dla Ciebie byłby rozwód, a opieką nad dzieckiem musicie sie podzielić najwyżej. Wydaje mi się z tego co piszesz, że twoja żona jets jedynaczką i czuje się jak wielka pani i to z miasta, najlepiej nic by nie robiła, na dodatek czeka aż ktoś jej będzie usługiwał. Szkoda bardzo w tym związku dziecka. Czy podobnych zmian nie zauważyłeś wcześniej zanim zaczęliście się starać o dziecko?


Na dodatek mam męża po rozwodzie, wcale mamisynkiem nie jest, poprostu źle trafił, może i ty też. Na szczęście dzieci nie mieli dla mnie to był ogromny plus. Mieszka z rodzicami tzn teściu już nie żyje 4 lata, ale dom jest jego.
Inna sytuacja, męża siostra mieszka z męża rodzicami od 20 lat ponad mają gospodarstwo i dopiero od kilku lat to jest ich, szwagierka z teściami ma bardzo kiepski kontakt są kłótnie i nie tylko. W sumie ich jest z teściami 8 osób w domu plus pracownik, a przy krowach trzeba zrobić, wydoić, mają jeszcze kury i najmłodszy ma półtora roku. Teściowa szwagierki nawet zbytnio się wnukami nie zajmuje, bo ma obie lewe ręce.
 
reklama
Hej , u nas w małżeństwie tez położyłam jakieś 1,5 roku temu na szali nasze małżeństwo. Byłam już u adwokata , pytałam sie o sytuacje swoją itd. Wydaje mi sie , bo mnie tez to drażniło i było powodem kłótni i wzajemnego dogryzania sobie . Mianowicie Teściowa ! Która jest nietykalna wg niego i ona moze więcej niż ktokolwiek inny i zawsze ma u niego aprobatę i do tego jeszcze mieszka na dole pod nami. Do tego moja teściowa jest wdowa i zgrywa rozpaczona wdówke. Ja już nie mogłam tego znieść . Mąż to widział i podjął decyzje o wyprowadzce 500 km od niej . To uratowało nasze małżeństwo. W miedzy czasie zaszłam w ciąże i mamy 2 córki 5 lat i druga 3 miesiące. Gdyby nie jego ogarnięcie to ja bym stad odeszła . Wiec ciekawa jestem gdybys Ty napomknął o przeprowadzce to czy by sie zmieniło? Mnie tez denerwowało jak jej cały czas pomagał , a to malowanie , a to kuchnia itd. Ma jeszcze córkę ale ona jest poza wszystkim. Uczepiła sie nas.
 
Do góry