- Dołączył(a)
- 5 Lipiec 2021
- Postów
- 7
Witam
Nie wiem co mam zrobić ze swoją żoną czy sie rozwieść czy próbować naprawiać nasz zwiazek?
Jesteśmy po ślubie 5 lat i mamy cudowną córcię (1,5 lat) sytuacja jest taka że ona jak to mówi że już nie wytrzymuje ze mną za duzo wymagam i rozkazuje jej ciągle.
Prowadze gospodarstwo oczywiscie pomagają mi rodzice, mamy nowy wybudowany dom jeszcze jest troche do zrobienia wokół niego ale powoli sie robi, dużą działkę bo z drugiej strony działki jest gospodarstwo, nowy samochód i zawsze sa pieniadze.
A mojej żonie źle.
- przeszkadzaja sąsiedzi z naprzeciwka(to jedyni sasiedzi bo jeszcze nikt sie nie pobudowal z tej strony wsi)
-nie ma zamiaru robic obiadów bo tylko czas marnuje (mówi ze moglaby pójść gdzieś z małą)
- niechce sprzątać domu bo za duzy(124m²) mimo ze staram sie odkurzyc i nieraz myje podłogi. Wokół domu ogarniam ja czyli trawa podlewanie zamiatanie. I ona chce małe mieszkanie jak jej rodzice i najlepiej obok ich blokow (mamy sie wyprowadzic do miejscowosci jej rodziców)
-narzeka wrecz mnie wyzywa że rodzice moi pożyczają samochod raz, dwa razy w tyg na zakupy.
- córką zajmować sie chcę zawsze kiedy mam chwilę ale ona nieraz niepozwala mi jej wziąść na podwórko bo nie będę na nią uważał a jak już idzie to żona też z nami. A w domu narzeka że od córki uciekam.
- Codziennie jest u swoich rodzicow po 15 , 16 jedzie i wraca po 4 h. Bo nie bedzie siedziec sama w domu mimo że jestem na podwórku za płotem i zachodze do domu co chwile zerknąć na małą. Nawet nie robię o to awantury chce to jedzie, nawet gdy w domu jest cos do zrobienia.
W sparwie tych rozkazów to nie wiem o co chodzi... nieraz przychodze po robocie i pytam dlaczego gary do zmywarki nie włożone dlaczego pranie nie zrobione i mówię: zrób pranie ja włożę naczynia to i tak ma problem i nieraz robie i to i to.
A jak zapytam dlaczego czegoś nie zrobiła to odrazu odpowiada: a co ty myslisz ze ja tylko siedzę i nic nie robię dzieckiem musze sie zająć... i pretensje że nie miała czasu zjeść sniadania lub zrobic tego lub tamtego bo dziecko w domu.
Niedawno powiedzial mi że ciężko jej psychicznie bo obiad ma być, a boi sie powiedzieć ze niechce sie jej robić obiadu i będę miał pretensje. A nieraz mówiłem że: zrób wieczorem i sobie odgrzeje na drugi dzień lub naszykuj skladniki sam sobie zrobię
Nawet ma pretensje że ją ciagle krytykuje.
Przykład podlewala iglaki nowo posadzone i leje po liściach mowie nielej tak lej po ziemi wokół. To się zdenerwowala i powiedziała zebym sam sobie podlewał.
Doszło do tego że i ja mam dość jej narzekania bo ciągle robilem aby jej było jak najlepiej a jej ciagle źle i teraz się zastanawiam czy to naprawiać czy sie rozwodzić?
Ale co z córką? Ja tez ją chcę
Jakieś porady?
Pozdrawiam
Nie wiem co mam zrobić ze swoją żoną czy sie rozwieść czy próbować naprawiać nasz zwiazek?
Jesteśmy po ślubie 5 lat i mamy cudowną córcię (1,5 lat) sytuacja jest taka że ona jak to mówi że już nie wytrzymuje ze mną za duzo wymagam i rozkazuje jej ciągle.
Prowadze gospodarstwo oczywiscie pomagają mi rodzice, mamy nowy wybudowany dom jeszcze jest troche do zrobienia wokół niego ale powoli sie robi, dużą działkę bo z drugiej strony działki jest gospodarstwo, nowy samochód i zawsze sa pieniadze.
A mojej żonie źle.
- przeszkadzaja sąsiedzi z naprzeciwka(to jedyni sasiedzi bo jeszcze nikt sie nie pobudowal z tej strony wsi)
-nie ma zamiaru robic obiadów bo tylko czas marnuje (mówi ze moglaby pójść gdzieś z małą)
- niechce sprzątać domu bo za duzy(124m²) mimo ze staram sie odkurzyc i nieraz myje podłogi. Wokół domu ogarniam ja czyli trawa podlewanie zamiatanie. I ona chce małe mieszkanie jak jej rodzice i najlepiej obok ich blokow (mamy sie wyprowadzic do miejscowosci jej rodziców)
-narzeka wrecz mnie wyzywa że rodzice moi pożyczają samochod raz, dwa razy w tyg na zakupy.
- córką zajmować sie chcę zawsze kiedy mam chwilę ale ona nieraz niepozwala mi jej wziąść na podwórko bo nie będę na nią uważał a jak już idzie to żona też z nami. A w domu narzeka że od córki uciekam.
- Codziennie jest u swoich rodzicow po 15 , 16 jedzie i wraca po 4 h. Bo nie bedzie siedziec sama w domu mimo że jestem na podwórku za płotem i zachodze do domu co chwile zerknąć na małą. Nawet nie robię o to awantury chce to jedzie, nawet gdy w domu jest cos do zrobienia.
W sparwie tych rozkazów to nie wiem o co chodzi... nieraz przychodze po robocie i pytam dlaczego gary do zmywarki nie włożone dlaczego pranie nie zrobione i mówię: zrób pranie ja włożę naczynia to i tak ma problem i nieraz robie i to i to.
A jak zapytam dlaczego czegoś nie zrobiła to odrazu odpowiada: a co ty myslisz ze ja tylko siedzę i nic nie robię dzieckiem musze sie zająć... i pretensje że nie miała czasu zjeść sniadania lub zrobic tego lub tamtego bo dziecko w domu.
Niedawno powiedzial mi że ciężko jej psychicznie bo obiad ma być, a boi sie powiedzieć ze niechce sie jej robić obiadu i będę miał pretensje. A nieraz mówiłem że: zrób wieczorem i sobie odgrzeje na drugi dzień lub naszykuj skladniki sam sobie zrobię
Nawet ma pretensje że ją ciagle krytykuje.
Przykład podlewala iglaki nowo posadzone i leje po liściach mowie nielej tak lej po ziemi wokół. To się zdenerwowala i powiedziała zebym sam sobie podlewał.
Doszło do tego że i ja mam dość jej narzekania bo ciągle robilem aby jej było jak najlepiej a jej ciagle źle i teraz się zastanawiam czy to naprawiać czy sie rozwodzić?
Ale co z córką? Ja tez ją chcę
Jakieś porady?
Pozdrawiam