reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ryzyko zaśniadu/zespołu Downa/ustanie akcji serca

MalaIstotka

Fanka BB :)
Dołączył(a)
4 Listopad 2020
Postów
413
Hej dziewczyny!
Postanowiłam napisać, bo mam ogromne obawy. Wyjaśnie może sprawę od początku.
Tak więc w lipcu poroniłam w 6 tyg pierwsza ciażę, w lipcu, poronienie było samoistne i całkowite. Tak naprawdę gdyby nie to, że robiłam badanie beta i testy ciążowe bym się nie dowiedziała, pomyślałabym że to spóźniona miesiączka bo opóźnienia mi się już nie raz zdarzały. Do tego w maju i czerwcu tez nie stosowałam antykoncepcji i nie robilam ani testów ani badan krwi, więc nie wiem czy tez nie było ciąż biochemicznych czy po prostu nie bylo nic.. trudno powiedzieć.
Teraz w październiku wyszły mi 2 kreski na testach ciążowych, robiłam beta hcg 2 razy i przyrost przez 3 dni był prawie 5-krotny!! Naczytałam się o ryzyku zaśniadu i zespołu downa przy zbyt dużym przyroście bety. Miałam jedną wizytę u lekarza ale na razie było widać bardzo mały pecherzyk 4mm bez niczego w środku, lekarz powiedział, żebym przyszla w okolicach swieta niepodleglosci, dzień przed lub po, bo wcześniej nie ma sensu bo to za wcześnie. Strasznie się martwię, że coś będzie nie tak głównie ze względu na wczesniejsze poronienie, którego przyczyn nie znam i też nie wiem czy wczesniej sie nie zdarzały takie sytuacje, tylko je przeoczyłam, bo dopiero od lipca zaczelam testy robić w dniu spodziewanej @, wcześniej po prostu czekałam na okres az w koncu przychodził.. Oczywiście też lekarz mi szczerze powiedział, że w związku z wcześniejszym poronieniem może być tak, że z powodu jakichś wad genetycznych/immunologicznych np. zarodek się do pewnego momentu będzie rozwijał a później rozwój ustanie, serce przestanie bić i tak dalej i będzie trzeba wprowadzić diagnostyke, co jest ego powodem, ze zarodek sie u mnie nie moze rozwijac .. Naczytałam się też o zaśniadzie groniastym i troche sie boje, że może mnie to spotkać, zwłaszcza że ten przyrost bety taki jakis większy niż normalnie... Pecherzyk jest na pewno 1, wiec to nie ciaza mnoga. W jaki sposób można wykluczyć lub potwierdzić te wszystkie choroby, mam czekać na usg? Serio strasznie się przejmuję, po nocach śnią mi się różne poronienia, krew na podpaskach itp. wiem, że może schizuję trochę ale obawiam się już wszystkiego, jeszcze wiem, że w obecnej sytuacji w kraju jak będzie jakaś poważna trisomia powodująca śmierć to i tak będę musiała urodzić, nie wiem czego mam się spodziewać...
 
reklama
Rozwiązanie
G
Jeśli mogłabym prosić o te namiary nawet na priv na ginekologów/genetyków to poproszę. Ja mam namiar do jednego lekarza i na razie do niego chodzę ale nie wiem czy to jakiś specjalista od trudnych przypadków, co prawda pomógł 2 koleżankom mającym problemy z zajściem lub utrzymaniem ciąży, ale u nich sprawa była dość jasna, jedna już się chyba zwróciła do niego z diagnozą bo miała trombofilię, aczkolwiek rzeczywiście podał odpowiednie leki bo inni lekarze podawali jakieś ale poronienia nadal były.
Wiem, że mam problem z obsesyjnym myśleniem o tym, nie wiem czemu, nigdy chyba aż tak obsesyjnie o czymś nie myślałam (chyba ze bylam zakochaną malolatą ;) ) ale teraz te myśli od kilku dni mnie już przytłaczają i nie dają mi żyć. Ciągle...
Hej dziewczyny!
Postanowiłam napisać, bo mam ogromne obawy. Wyjaśnie może sprawę od początku.
Tak więc w lipcu poroniłam w 6 tyg pierwsza ciażę, w lipcu, poronienie było samoistne i całkowite. Tak naprawdę gdyby nie to, że robiłam badanie beta i testy ciążowe bym się nie dowiedziała, pomyślałabym że to spóźniona miesiączka bo opóźnienia mi się już nie raz zdarzały. Do tego w maju i czerwcu tez nie stosowałam antykoncepcji i nie robilam ani testów ani badan krwi, więc nie wiem czy tez nie było ciąż biochemicznych czy po prostu nie bylo nic.. trudno powiedzieć.
Teraz w październiku wyszły mi 2 kreski na testach ciążowych, robiłam beta hcg 2 razy i przyrost przez 3 dni był prawie 5-krotny!! Naczytałam się o ryzyku zaśniadu i zespołu downa przy zbyt dużym przyroście bety. Miałam jedną wizytę u lekarza ale na razie było widać bardzo mały pecherzyk 4mm bez niczego w środku, lekarz powiedział, żebym przyszla w okolicach swieta niepodleglosci, dzień przed lub po, bo wcześniej nie ma sensu bo to za wcześnie. Strasznie się martwię, że coś będzie nie tak głównie ze względu na wczesniejsze poronienie, którego przyczyn nie znam i też nie wiem czy wczesniej sie nie zdarzały takie sytuacje, tylko je przeoczyłam, bo dopiero od lipca zaczelam testy robić w dniu spodziewanej @, wcześniej po prostu czekałam na okres az w koncu przychodził.. Oczywiście też lekarz mi szczerze powiedział, że w związku z wcześniejszym poronieniem może być tak, że z powodu jakichś wad genetycznych/immunologicznych np. zarodek się do pewnego momentu będzie rozwijał a później rozwój ustanie, serce przestanie bić i tak dalej i będzie trzeba wprowadzić diagnostyke, co jest ego powodem, ze zarodek sie u mnie nie moze rozwijac .. Naczytałam się też o zaśniadzie groniastym i troche sie boje, że może mnie to spotkać, zwłaszcza że ten przyrost bety taki jakis większy niż normalnie... Pecherzyk jest na pewno 1, wiec to nie ciaza mnoga. W jaki sposób można wykluczyć lub potwierdzić te wszystkie choroby, mam czekać na usg? Serio strasznie się przejmuję, po nocach śnią mi się różne poronienia, krew na podpaskach itp. wiem, że może schizuję trochę ale obawiam się już wszystkiego, jeszcze wiem, że w obecnej sytuacji w kraju jak będzie jakaś poważna trisomia powodująca śmierć to i tak będę musiała urodzić, nie wiem czego mam się spodziewać...

W tym miesiącu przeszłam ciążę biochemiczna. Naczytałam się w internecie o poronieniach nawykowych i różnych przykrych historii...Poszłam do lekarza, który mnie uspokoił. Polecam szukać w internecie albo tutaj na forum pozytywnych historii ciążowych :) zawsze lżej na duszy. Rozumiem, że się denerwujesz bo pewnie jeśli drugi raz zobaczę pozytywny test ciążowy to też będę miała milion myśli na minutę ale wiem, że najzdrowsze to nie czytać internetu. Zadbaj o swoje samopoczucie i się sobą zaaopiekuj. Zrób herbatę, przykryć kocem, obejrzyj serial albo poczytaj książkę. :)
 
reklama
Właśnie za tydzień wybieram się do lekarza z Salve :) ale z tego co widzę on raczej w szpitalach nie pracuje ani na nfz. Dostałam do niego namiary od znajomej, której długo nie udawało się zajść w ciążę i jej pomógł, mówiła że super lekarz, dlatego postanowiłam spróbować u niego. Z tego co wiem ten lekarz pracuje w 2 placówkach Salve i w jeszcze jednej klinice ale też prywatnie.
W Salve dobry jest dr Sob.kiewicz. Nie wiem, czy on obecnie prowadzi ciąże, ale jest tam jednym z najlepszych specjalistów (no i jednym z bardziej uznanych w Polsce w leczeniu endometriozy). Im więcej możliwości wizyty, tym lepiej. Nie ma nic gorszego niż brak terminów do lekarza prowadzącego, a teraz to bardzo realne zagrożenie.
 
W tym miesiącu przeszłam ciążę biochemiczna. Naczytałam się w internecie o poronieniach nawykowych i różnych przykrych historii...Poszłam do lekarza, który mnie uspokoił. Polecam szukać w internecie albo tutaj na forum pozytywnych historii ciążowych :) zawsze lżej na duszy. Rozumiem, że się denerwujesz bo pewnie jeśli drugi raz zobaczę pozytywny test ciążowy to też będę miała milion myśli na minutę ale wiem, że najzdrowsze to nie czytać internetu. Zadbaj o swoje samopoczucie i się sobą zaaopiekuj. Zrób herbatę, przykryć kocem, obejrzyj serial albo poczytaj książkę. :)
A mozna wiedziec co lekarz powiedział? :) zawsze dobrze znać opinie lekarza :)
 
Hej dziewczyny!
Postanowiłam napisać, bo mam ogromne obawy. Wyjaśnie może sprawę od początku.
Tak więc w lipcu poroniłam w 6 tyg pierwsza ciażę, w lipcu, poronienie było samoistne i całkowite. Tak naprawdę gdyby nie to, że robiłam badanie beta i testy ciążowe bym się nie dowiedziała, pomyślałabym że to spóźniona miesiączka bo opóźnienia mi się już nie raz zdarzały. Do tego w maju i czerwcu tez nie stosowałam antykoncepcji i nie robilam ani testów ani badan krwi, więc nie wiem czy tez nie było ciąż biochemicznych czy po prostu nie bylo nic.. trudno powiedzieć.
Teraz w październiku wyszły mi 2 kreski na testach ciążowych, robiłam beta hcg 2 razy i przyrost przez 3 dni był prawie 5-krotny!! Naczytałam się o ryzyku zaśniadu i zespołu downa przy zbyt dużym przyroście bety. Miałam jedną wizytę u lekarza ale na razie było widać bardzo mały pecherzyk 4mm bez niczego w środku, lekarz powiedział, żebym przyszla w okolicach swieta niepodleglosci, dzień przed lub po, bo wcześniej nie ma sensu bo to za wcześnie. Strasznie się martwię, że coś będzie nie tak głównie ze względu na wczesniejsze poronienie, którego przyczyn nie znam i też nie wiem czy wczesniej sie nie zdarzały takie sytuacje, tylko je przeoczyłam, bo dopiero od lipca zaczelam testy robić w dniu spodziewanej @, wcześniej po prostu czekałam na okres az w koncu przychodził.. Oczywiście też lekarz mi szczerze powiedział, że w związku z wcześniejszym poronieniem może być tak, że z powodu jakichś wad genetycznych/immunologicznych np. zarodek się do pewnego momentu będzie rozwijał a później rozwój ustanie, serce przestanie bić i tak dalej i będzie trzeba wprowadzić diagnostyke, co jest ego powodem, ze zarodek sie u mnie nie moze rozwijac .. Naczytałam się też o zaśniadzie groniastym i troche sie boje, że może mnie to spotkać, zwłaszcza że ten przyrost bety taki jakis większy niż normalnie... Pecherzyk jest na pewno 1, wiec to nie ciaza mnoga. W jaki sposób można wykluczyć lub potwierdzić te wszystkie choroby, mam czekać na usg? Serio strasznie się przejmuję, po nocach śnią mi się różne poronienia, krew na podpaskach itp. wiem, że może schizuję trochę ale obawiam się już wszystkiego, jeszcze wiem, że w obecnej sytuacji w kraju jak będzie jakaś poważna trisomia powodująca śmierć to i tak będę musiała urodzić, nie wiem czego mam się spodziewać...
Moja beta w 9 tc była 32000 🙂 mam zdrowa córke. Ma 9 m-cy
 
Rozumiem, mnie nie tylko przyrost bety zaniepokoił ale najbardziej to, że jednak cały czas mam świadomość, że w lipcu było tamto poronienie a ja nie wiem czym spowodowane. Pamiętam, że zrobiłam wtedy test i wszyscy mi mówili, na jednym forum (wtedy pisałam na innym niz tu), że są 2 kreski, że jestem w ciąży, żeby się nie przejmować, ja się bałam bo żadnych objawów nie miałam, i po kilku dniach dostałam krwawienia i bardzo silnych skurczy. Jakkolwiek wiem, że mianem zwykłej ciąży nie można było tego określić, to jednak cały czas mam takie obawy, że coś ze mną nie tak, że do czegoś takiego doszło i jakiś powód musiał być i teraz w każdej chwili mogę dowiedzieć się, że znów coś nie tak. Zawsze po prostu znajome robiły test, wychodziły 2 kreski, była ciąża i rodziło się dziecko a u mnie 2 kreski i po kilku dniach krwawienie... Wiem, że jak się patrzy z boku bezemocjonalnie to może się wydawać, że to jakaś histeria, że panikuję, ale trochę załuję, że nie zaczęłam już wtedy diagnostyki.
Jeśli dobrze rozumiem, to w lipcu, kilka dni po pozytywnym teście pojawił się okres. Nie wiem co lekarz powiedział, ale dla mnie to wygląda na ciążę biochemiczną. Miałam identycznie - pozytywny test i okres spóźniony kilka dni. O ile lekarz nie twierdzi inaczej, to ja bym tego nawet nie traktowała jak poronienia. I tak jak dziewczyny pisały, nawet połowa zarodków na tym etapie jest roniona, o dużej części kobiety nie wiedzą. Gdybyś nie zrobila testu, to nie mialabys pojecia, że to ciąża, bo na opóźnienie okresu wiele rzeczy ma wplyw. Poczekaj spokojnie do następnej wizyty, na usg już wszystko powinno być widoczne :). Trzymam kciuki :)
 
A mozna wiedziec co lekarz powiedział? :) zawsze dobrze znać opinie lekarza :)

Lekarz powiedział, że ciążę biochemiczne zdążają się bardzo często. Nasze babki o takich ciążach nawet nie wiedziały, a my się stresujemy, co nie jest wskazane w staraniu się o dziecko. Oczywiście jakby takie sytuacje sie powtarzały kilka razy to warto zrobić diagnostykę ale teraz nie widzi potrzeby. Zalecił suplementację witaminy D3 i kwasu foliowego (które i tak zażywam) oraz "pouczył", że ważne jest regularne współżycie. A na koniec stwierdził, że ma nadzieje, że przy świętach przyjdę z dobra wiadomością. ;)

Tego się trzymam i nie czytam za dużo. Mam zamiar po prostu w tym miesiącu dobrze spędzić czas z mężem ;)
 
Tak, miałam jednego dnia 250 a po równych 3 dniach 1280. Poza tym więcej badań krwi nie robiłam. Tu nie tylko o betę chodzi, ale też o to, że wcześniej było to poronienie, a przyczyna jest nieznana. Naczytałam się również o chorobach autoimmunologicznych, zespołach antyfosfolipidowych, wadach w kariotypach i po prostu się martwię - i o zaśniad, i o ewentualne wady i też, że się rozwój zatrzyma na pewnym etapie, ewentualnie też może być puste jajo. Ogólnie może pomyślicie, że zwariowałam, ale z tego co wyczytałam, to wcale nie są rzadkie i sporadyczne przypadki :( Dodatkowo u mnie nie ma żadnych objawów rozwijającej się ciąży, od czasu do czasu coś w piersi zakłuje i to wszystko. U lekarza ostatni raz byłam tydzień temu, zrobił usg ale uznał, że to za wcześnie żeby cokolwiek więcej powiedzieć.

Im mniej wiesz tym dłużej żyjesz. To stwierdzenie ma w sobie głęboka mądrość. Zawaly tez nie są rzadkie i sporadyczne.
Sugeruje przestać czytać internety i się rozluźnić. To, ze miałaś wcześniej jedno poronienie i nieznane są tego przyczyny to jeszcze nic.
Mnie tez położna mówiła, ze poronienia są częstsze niż to się wydaje i jedno nie znaczy od razu ze należy się zajeżdżać nerwowo. Z tego co mówiła moja położna jeśli występują trzy poronienia pod rząd to należy się zacząć badać i diagnozować. Wcześniej nie ma to sensu.
Poronienie ez nie oznacza od razu, ze coś jest z tobą nie tak. Natura sama z siebie eliminuje wadliwe płody. Tam gdzie np podział komórek poszedł zle, nie wyjdzie nic dobrego i naturalna konsekwencja jest eliminacja wadliwego zarodka. Brutalne ale prawdziwe.


Przykro mi, że Cię to spotkało, a czy lekarze mówili czy jakieś badania należy wykonać? Ja byłam na konsultacji, ale powiedzieli, że "1 poronienie każdemu może się zdarzyć" i że nie ma sensu na razie robić badań. Jednak ja trochę w przypadki losowe nie wierzę i dlatego właśnie żałuję, że nie wykonałam żadnych badań przed kolejnymi staraniami. Ale wtedy byłam przekonana, że nie ma sensu wydawać kasy po 1 'incydencie' a teraz już myśle inaczej.

Lekarz słusznie stwierdził.
Skoro nie wierzysz w przypadki losowe to masz ciężka drogę przed sobą...


1 poronienie w wywiadzie to niestety "statystyka". Statystycznie 50% ciąż ulega poronieniu, o czym większość kobiet nie wie. Ponieważ większość tych ciąż roni się samoistnie, to nie są znane przyczyny, co więcej wg lekarza z kliniki niepłodności >90% strat do kwestie genetyczne a prościej naturalna selekcja. Diagnostykę poronień rozpoczyna się oficjalnie po 3 stratach i wtedy mówi się o poronieniach "nawykowych". Sama straciłam 3 ciąże, nigdy nie czytałam "wyroków" wydanych na mnie przez wujka google, tylko udałam się po profesjonalną pomoc do ww.kliniki. I wszystkie 3 straty po wykonaniu setek badań zostały sklasyfikowane jako selekcja naturalna. Dopiero 5ta ciąża (wg lekarzy prawie niemożliwa) okazała się tą, gdzie dobrej jakości komórka i dobrej jakości plemnik dało zarodek, który dodatkowo prawidłowo się zaimplementował (w endometrium, które statystycznie nie daje na to szans, bo było zbyt cienkie). Piszę to wszystko po to, żebyś mogła się uspokoić, że to genetyka odgrywa tu kluczową rolę!
Nie doszukuj się na siłę problemów, a już tym bardziej nie diagnozuj się przez internet. Rosnąca beta to najczęściej jak najbardziej prawidłowy objaw zdrowej ciąży. Masz przed sobą 9 miesięcy i warto na początku wyrobić w sobie nawyk spokoju, bo zapewniam Cię, że jak się nauczysz nakręcać, to potem będzie tylko gorzej. A przez 9 miesięcy jest się potencjalnie czym nakręcać.

Jak najbardziej się z powyższym zgadzam.
Mowie to z perspektywy osoby, która poroniła dwie ciąże i dwie donosila.
Tez się po pierwszym poronieniu zastanawiałam co jest ze mną nie tak, co zrobiłam złe i generalnie „już napewno dziecka mieć nie będę”. Dodatkowo zajelo nam siedem lat żebym zaszła w ciąże. Gdybym tak jak ty świrowała to bym wyladowala w Tworkach.
Jednak po zajsciu w druga ciąże przestałam się tym martwić. O wpływie kortyzolu na płód większość wie..
Pomysl o sobie i partnerze jako o drzewach wiśni. Każde drzewo ma wiele owoców (jajeczek albo plemników) ale nie każdy owoc jest świetnej jakości. Zdążają się takie, które są małe, nadpsute lub wadliwe i z takich nic nie będzie. Jeśli wadliwe jajeczko spotka się z wadliwym plemnikiem to po prostu nic z tego nie wyjdzie. Ale kazde drzewo ma jakaś cześć dużych, dojrzałych owocow.
Wiadomo, jeśli wychodzi jakiś problem natury medycznej to się go leczy a nie myśli o drzewach..jednak póki co żadnych dowodów na problemy medyczne nie ma.
 
Im mniej wiesz tym dłużej żyjesz. To stwierdzenie ma w sobie głęboka mądrość. Zawaly tez nie są rzadkie i sporadyczne.
Sugeruje przestać czytać internety i się rozluźnić. To, ze miałaś wcześniej jedno poronienie i nieznane są tego przyczyny to jeszcze nic.
Mnie tez położna mówiła, ze poronienia są częstsze niż to się wydaje i jedno nie znaczy od razu ze należy się zajeżdżać nerwowo. Z tego co mówiła moja położna jeśli występują trzy poronienia pod rząd to należy się zacząć badać i diagnozować. Wcześniej nie ma to sensu.
Poronienie ez nie oznacza od razu, ze coś jest z tobą nie tak. Natura sama z siebie eliminuje wadliwe płody. Tam gdzie np podział komórek poszedł zle, nie wyjdzie nic dobrego i naturalna konsekwencja jest eliminacja wadliwego zarodka. Brutalne ale prawdziwe.




Lekarz słusznie stwierdził.
Skoro nie wierzysz w przypadki losowe to masz ciężka drogę przed sobą...




Jak najbardziej się z powyższym zgadzam.
Mowie to z perspektywy osoby, która poroniła dwie ciąże i dwie donosila.
Tez się po pierwszym poronieniu zastanawiałam co jest ze mną nie tak, co zrobiłam złe i generalnie „już napewno dziecka mieć nie będę”. Dodatkowo zajelo nam siedem lat żebym zaszła w ciąże. Gdybym tak jak ty świrowała to bym wyladowala w Tworkach.
Jednak po zajsciu w druga ciąże przestałam się tym martwić. O wpływie kortyzolu na płód większość wie..
Pomysl o sobie i partnerze jako o drzewach wiśni. Każde drzewo ma wiele owoców (jajeczek albo plemników) ale nie każdy owoc jest świetnej jakości. Zdążają się takie, które są małe, nadpsute lub wadliwe i z takich nic nie będzie. Jeśli wadliwe jajeczko spotka się z wadliwym plemnikiem to po prostu nic z tego nie wyjdzie. Ale kazde drzewo ma jakaś cześć dużych, dojrzałych owocow.
Wiadomo, jeśli wychodzi jakiś problem natury medycznej to się go leczy a nie myśli o drzewach..jednak póki co żadnych dowodów na problemy medyczne nie ma.
Warto dodać, że jak się podchodzi do in-vitro to nie każda pobrana komórka jest chociażby dojrzała, a nawet jeśli nie każda się zapłodni, potem nie każda zapłodniona się rozwinie, a potem nie każda podzielona zaimplantuje. A embriolodzy wykonują przecież kawał "czarnej" roboty za matkę naturę, a ta i tak na końcu decyduje. To wyobraź sobie, ile takich źle podzielonych komórek naturalnie poczętych jest eliminowanych.
I jest to częścią naszego ja, jako kobiet. Nawet jeśli bardzo ciężko jest się z tym zmierzyć.

Wysoka beta świadczy zazwyczaj jak najlepiej i trzeba myśleć w ten sposób, że zawierza się naturze/Bogu/losowi w kto, co wierzy, że będzie dobrze wszystko się rozwijać.
 
Warto dodać, że jak się podchodzi do in-vitro to nie każda pobrana komórka jest chociażby dojrzała, a nawet jeśli nie każda się zapłodni, potem nie każda zapłodniona się rozwinie, a potem nie każda podzielona zaimplantuje. A embriolodzy wykonują przecież kawał "czarnej" roboty za matkę naturę, a ta i tak na końcu decyduje. To wyobraź sobie, ile takich źle podzielonych komórek naturalnie poczętych jest eliminowanych.
I jest to częścią naszego ja, jako kobiet. Nawet jeśli bardzo ciężko jest się z tym zmierzyć.
Wysoka beta świadczy zazwyczaj jak najlepiej i trzeba myśleć w ten sposób, że zawierza się naturze/Bogu/losowi w kto, co wierzy, że będzie dobrze wszystko się rozwijać.

Dziekuje za dopełnienie.
Nie znam się na in vitro, nie mogę komentować ale zgadza się to z tym, co mnie mówiono.
 
reklama
Dziewczyny dzięki za wsparcie, ja to w teorii wiem, że to się może wydawać trudne żeby dobra komórka połączyła się z dobrym plemnikiem, bez wad, jednak patrząc na tych wszystkich ludzi co rodzą normalnie zdrowe dzieci, ciężko uwierzyć, że to naprawdę aż takie trudne i człowiek ma wrażenie, że z nim jest coś nie w porządku... W każdym bądź razie pójdę we wtorek do lekarza, wszystkiego się dowiem, jeśli by coś było nie tak, na pewno po wszystkim rozpocznę diagnostykę. Powiem Wam szczerze, że łatwiej by mi było chyba w normalnym świecie bez tego wirusa... Od kwietnia pracuję z domu, prawie że nie mam kontaktu z ludźmi poza mężem i sporadycznymi spotkaniami ze znajomymi i rodziną. Na początku wydawała mi się ta sytuacja spoko, że nie trzeba w wielkich korkach dojeżdżac do pracy, jednak teraz jest coraz bardziej depresyjnie, siedze w domu przy komputerze i tylko rozmyślam o tym co może pójść źle i nie tak :(
 
Do góry