reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

samotność pomimo czułości ze strony najbliższych

Dołączył(a)
10 Luty 2007
Postów
6
Jestem w 28 tygodniu ciąży...Czy pomimo czułości ze strony najbliższych czujecie się ...samotne? Ja chodze zamyślona, jakby dopadła mnie chandra.Nie mam ochoty z nikim się spotykać, najchętniej zamknęłabym się w czterech ścianach..Wiem, że mam powody do radości ale..smutek zwycięza..dlaczego?
 
reklama
Buterfly- od dawna tak masz?czy to trwa przez jakiś dłuższy okres czasu czy np.trwa jeden dzień i mija???Wiesz, każdy ma gorsze dni, a w ciąży tym bardziej masz prawo do skoków nastroju itp.:-)Może to zwykłe "humorki" ciężarnej i nie ma się czym martwić :-) Ja też tak mam chociaż w ciąży nie jestem:-)
 
Witaj.
Mam cichą nadzieję, że są to humorki ciężarnej:)
Jestem z dala od rodziny, bo wyprowadziłam się z rodzinnego miasta o jakieś 800 km :), tam też są moi znajomi i przyjaciele...
Mam naprawdę czułego i kochającego męża, któy zajmuje się mną z ogromną czułością, ale jak poradzić sobie z uczuciem osamotnienia, faktem, że nie moge obarczać go wszystkim żeby nie zwariował ? :)
Mam mnóstwo wątpliwości, obaw związanych z porodem, nie uspokajają mnie słowa otuchy i wsparcia bo strach zwycięża...aa przecież nie mogę w kółko truć mężowi to samo..boje, się ,że będzie miał tego dość i nie wytrzyma..każdy przecież ma swoje granice wytrzymałości..
Może sięczymś zająć? polecasz jakieś wciągające zajęcie?
Pozdrawiam ciepło
 
buterfly, takie uczucie może dopaść każdego, szczególnie, kiedy się jest kobietą w ciąży i zdala od przyjaciół i rodziny. A może poprostu zapisz się do szkoły rodzenia? Nawiążesz nowe znajomości, w dodatku będziesz mogła pogadać z innymi dziewczynami o przyszłym macierzyństwie i tym wszystkim, czego się obawiasz, bo ciężarna z ciężarną o ciąży może godzinami......;-), a mąż trochę odsapnie, bo nie będzie jedyną osobą, z ktorą możesz porozmawiać. No i przekonasz się, że w swoich obawach nie jesteś odosobniona, większość kobiet w ciąży ma wątpliwości i różne obawy, to naturalne. Trzymaj się ciepło.
nikita
 
Witaj Buterfly... Ja poczęści rozumiem co czujesz, poniewaz zaraz po studiach wyjechalam do rodzinnego miasta mojego meża, 350km od mojej rodziny. Jestem bardzo związana z moja mama, gdyż moj tato zmarl jak mialam 12 lat i musiałyśmy sobie radzić same, bylo bardzo cięzko i tym samym sie ze soba bardzo zżyłysmy. Tutaj niestety nie uklada mi sie z praca, znajomych mam od niedawna, z tesciami tragedia, z mezem czesto kłótnie, wlasnie o tych teściów, bardzo tęsknie za domem... Mąż duzo pracuje i czesto bylam sama cale dnie w domu, nie majac do kogo zadzwonic czy sie odezwac...Potem dostalam psa, a teraz mam moja kochana Natalke, ktora jest moim calym światem...I chociaz nie raz jest mi cieżko, bo tak naprawde to sytuacja nie ulegla poprawie, wrecz jest gorzej (kłotnie z mezem i tesciami) i czasem mam ochote pierd... tym wszystkim i wrocic do mojej rodziny, to nie jest latwo podjac mi taka decyzje. Kocham mojego meza, ale jest to trudna milosc, jestem tu tylko dla niego, bo on tu ma dobra prace, znajomych, itd, ale nie wiem czy to nie kwestia czasu ze postawie mu ultimatum - przeprowadzamy sie albo ja odchodze. Narazie jakos to znosze, wiem co to znaczy wychowyac sie bez ojca i zrobie wszystko aby Natalka miala cala rodzine. Czasem mam straszne doly, placze po katach, nerwowo wysiadam, bo nawet w mezu nie mam takie 100% podpory...I niestety nie mam dobrej rady na takie problemy, bo sama czesto nie wiem jak sobie poradzic aby nie zwariowac...
Mimo wszystko życzę Ci aby Twoje dzieciątko bylo dla Ciebie szczęsciem i podporą, poradzisz sobie na pewno, to jest instynkt macierzynski, a mąż na pewno Ci pomoże i to Was jeszcze bardziej zbliży!trzymaj sie!
 
Witam:)
Dziękuję za odpowiedzi..Miło czytać ,że są istotki ktore chetnie podziela się swoim doświadczeniem..:)
Nikito posluchałam Twojej rady i zapisalam się do szkoły rodzenia..idę w sobotę więc mam nadzieje, że nie stchurze,i nie zamknę się przed wszystkimi, a wręcz przeciwnie, bedę miała możliwość żeby posłuchac jak inni sobie radzą z calą tą dziewięciomiesięczą sytuacją :) Raz jeszcze dziękuję Nikito za notkę :)
Marishka - doskonale rozumiem co czujesz, zarówno w kwestii samotności, braku wsparcia na co dzień, i to nie telefoniczniego,mailowego a namacalnego! By ktoś był blisko, tylko tyle...jak również z faktu ,iż trzyma Cie w jednym miejscu dobro innych , a swoje potrzeby spychasz na drugi plan..Mam podobny konflikt z teściową, nie darzyła mnie sympatią bo jej mąż- teraz mój teść- bardzo mnie polubił.Była niesamowicie o mnie zazdrosna i mówiła i robiła podle rzeczy..na ślubie nawet do mnie nie podeszła a 5 dni po zaobrączkowaniu zrobiła scene mojemu mężówi, że liczyć na nią może tylko on , a ja zawsze będę dla niej przybłędą..i zrozum tu teściową :)
Teraz jest lepiej i stara sie byc miła ale emocje z tamtego okresu zostały..
Też nie raz zastanawiałam się żeby wrócić..jak myślisz..dlaczego zostałyśmy i pozwalamy by nasze emocje nie były ważne.?Skąd twierdzenie, ze to co czujemy nie jest istotne?Nie wiem jak Ty ,ale a podziwiam kobiety odważne i wiedzące czego chcą..jestem taka,walcze o swoje, mam zasady,którymi się kieruję,potrafię ranić słowem jeżeli ktoś wyrządza mnie bądz moim bliskim krzywdę..ale w jednej kwestii,tej jednej jedynej jestem bezradna..wrócić czy zostać?Ciekawe skąd u kobiet to silne poczucie matki polki i żony polki? Może trzeba sie postawić i nie robić z siebie cierpiętnicy?A może to obawa przed samotnością?..hym
Pamiętam te przepłakane noce, pustkę w czterech kątach, łzy na policzkach a w głowie wspomnienia zostawionego przeze mnie miasta,znanych twarzy i poczucia bezpieczeństwa...Wiesz co...ja pomimo,iż zupełnie Cie nie znam, trzymam z Tobą co do postawienia ultimatum mężówi...życie naprawde jest zbyt krótkie, można kogoś kochac,ale do tego by się dotrzeć potrzeba dialogu i kompromisów z obu stron...czy w życiu o to chodzi by ciągle walczyć,ciągle się poświęcać?pewnie w jakimś stopni tak,ale z drugiej strony masz swój skarb, i to dla niego powinnaś byś silną kobietą i pełną wartości w które wierzysz..w końcu córka kiedyś Cie osądzi z decyzji jakie podejmiesz albo pochwali za odwagę,którą jej zaimponujesz albo skarci, że powinnaś bardziej bronić swego...
Nie jestes z kamienia i masz swoje uczucia...Ty najlepiej wiesz jak nimi zagospodarować..
Ja z całego serducha dziękuję za notkę..podbudowalaś mnie i przypomniałaś o czymś ważnym. Warto jest byc silną i mieć swoje zdanie wbrew innym, samotność szlifuje tylko charakter,potrzebę bliskośći nic nie zastapi ale wypełni ją miłośc Twojego Skarbu, Szczęścia, które nosilas pod sercem od jego pierwszego grama..
Jeżeli masz też tak wrażliwą duszę jak ja, zaprasam do lektury "dla duszy", na www.serenity.pl opowiadań, które w przyjemny sposób karmią wnętrze..
Pozdrawiam ciepło...
 
Koniecznie zapisz sie do Szkoły Rodzenia, wypełni ci to czas i myśli, twoje dziecko nabierze realnego zarysu, skupisz się na dziecku i na sobie. Poznasz dziewczyny z brzuszkami - od razu będzie ci lepiej :-) Może masz jakąś koleżankę w ciązy lub taką, która niedawno rodziła, spotkajcie się, pogadacie od serca, dostaniesz mnóstwo cennych informacji i serdeczności dzięki wspólnocie doświadczeń.
 
Jak tam, Buterfly, masz się lepiej? Mam nadzieję, że tak:tak:, skrobnij coś, czy chodzisz do tej szkoły rodzenia i czy już trochę lepiej?

pozdrawiam
nikita
 
reklama
reklama
Do góry