reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Seks po wspólnym porodzie - kompletny opór

nie przejmuj się. na wszystko przyjdzie czas.

ja co prawda wybrałam się do szpitala sama, taksówką w środku nocy i zostawiłam przyszłemu (już obecnemu) tacie kartkę, że jak urodzę to zadzwonię, ale też nie kochaliśmy się ponad 1,5roku, bo nie mieliśmy na siebie ochotę. nie umiem powiedzieć co prawda dlaczego, ale myślę że to kwestia hormonów. od kilku miesięcy ja znów mam ochotę, on jeszcze nie tak bardzo, ale dostrajamy się. niestety jak mu za jakieś 2-3 tygodnie powiem, że wpadliśmy i będziemy mieć drugie dziecko, to pewnie już się tak zablokuje, że znów nie będzie mnie w ogóle chciał, ale dopóki nie wie a czasem córka daje nam troszkę wolnego wieczorem (rzadkość, ale zdarza się), to korzystam póki mogę :)
w poprzedniej ciąży kompletnie nie miałam na przyszłego tatę ochoty, teraz jest odwrotnie - jestem strasznie napalona, ale on jeszcze nie tak bardzo. myślę, że to kwestia stresu, bo co miesiąc jesteśmy 1000zł na minusie, bo ja nie mogłam do tej pory pójść do pracy (brak miejsc w żłobkach, niania odpada a babcie i dalsza rodzina za daleko).
nie przejmuj się i odczekaj swoje.
osobiście uważam że wspólne porody to nic fajnego, ale każdy ma swoje zdanie. ja sobie nie wyobrażam po jaką cho....ę miałby mnie mój partner widzieć w takiej sytuacji. pamiętam jak było 2 lata temu i domyślam się jak będzie za pół roku i sama wolałabym oddać komuś to kolejne doświadczenie w prezencie a sama poczekać na wyniki :) :) :) ale jest jak jest.samo życie :)
 
reklama
To ja mam dodatkowe informacje:

Przeczytałam to , co piszą dziewczyny i trochę więcej opowiem. Mąż jest bardzo troskliwy i widzi, co się ze mną dzieje. Stara się, jak może, ale to ja cały czas mam blokadę:( Staram się go zaspokajać, ale bez zbliżenia pełnego i najlepiej, jak jest totalnie ciemno. Jego dotyk mnie okropnie spina, a jak zaczyna mi mówić o swojej miłości i jaka jestem piękna, to mam ochotę się rozpłakać. Tak bardzo go kocham i mam ogromne poczucie winy, ze nie potrafię się przełamać. Myślałam żeby pójść do psychologa albo seksuologa, ale ogarnia mnie przerażenie, ze będę musiała opowiedzieć o porodzie i mi wstyd:( Czuję się paskudnie:( Bardzo też dziękuję wszystkim dziewczynom, które starają się mi pomóc.
 
moja droga, bardzo dobrze że myślisz o fachowej poradzie, widać że twoja blokada jest głęboka ale to wspaniałe że masz tak wyrozumiałego męża który cię wspiera i mówi o swojej miłości, teraz to ty musisz zrobić coś dla siebie i dla was, nie bój się wizyty u specjalisty, on wcale nie będzie cię pytał o szczegóły porodu, tak pokieruje rozmową że sama zaczniesz gadać jak najęta ;-) tylko specjalista pozwolić ci małymi kroczkami powrócić do normalności bo niestety widać że twój lęk jest głęboko zakorzeniony i sama raczej sobie nie poradzisz, wszyscy bardzo w ciebie wierzymy i wiemy że dasz radę ... co do zbliżenia to prawdopodobnie boisz się dotyku bo wiesz czym to się skończy, postaraj się też porozmawiać z mężem abyście więcej czasu spędzali na samych pieszczotach, przytulaniu i dotykaniu się nawzajem bez dążenia do seksu, jeżeli będziesz miała poczucie że do niczego nie dojdzie tylko się przytulacie, to będzie się łatwiej rozluźnić i przełamać lęk przed bliskością, określajcie od samego początku czy wasze pieszczoty będą dążyły do zaspokojenia, czy tylko będziecie się przytulać i "głaskać" np. po plecach, ramionach itp. im więcej będziecie sobie fundować takiej czułości, tym szybciej się przełamiesz ... nie miej też poczucia winy bo trudniej będzie ci się uporać z problemem, musisz go zaakceptować aby potem móc z nim walczyć, nie rezygnuj z wizyty u specjalisty, zobaczysz że to ci naprawdę pomoże :-) psycholog czy seksuolog to lekarz jak każdy inny, tak jak u internisty trzeba się czasem rozebrać, tak u psychologa trzeba pokazać swoje uczucia i emocje, wierz mi że ci ludzie już nie takie rzeczy słyszeli ;-) jeżeli to ci coś ułatwi, wybierz specjalistę kobietę, prawdopodobnie będzie ci łatwiej bo ona też zapewne przeżywała poród i wszystkie związane z nim niedogodności ;-) powodzenia
 
no właśnie napisała tu o tym jak ona siebie postrzega i całą tą sytuację...nie wiadomo co z mężem...wiem że to musi być dla niej mega trudne:( Najważniejsza jest rozmowa...jeśli to konieczne to ze specjalistą Nie ma się czego wstydzić...ja też rodziłam z mężem i zanim się zaczęło to miałam obawy że zobaczy to czego nie powinien itp ale okazało się że podczas porodu nie miało to najmniejszego znaczenia...to wydarzenie zbliżyło nas do siebie i bardzo ważna jest szczera rozmowa na którą nigdy nie jest za późno:)
 
Dobrze dziewczyny pisały, że problemem może być brak rozmowy z mężem. Być może mąż się ' dobiera' ale dziewczyna go odrzuca wymówką lub oschłym słowem... Nie znamy szczegółów, ale ja również radzę udać się do specjalisty :happy2:

Osobiście uwarzam, że porody rodzinne są mocno przereklamowane (oczywiście to osobista decyzja każdej z nas). Ja rodziłam sama, bez męża, bez mamy i na stosunek byłam gotowa jak tylko przestało mnie boleć i ciągnąć. Być może to jest wynik mojej osobowości i tego, że z 'problemami' lubię sobie radzić sama, nie wiem...
 
ja myślę tak jak ty, chociaż kiedyś właśnie chciałam rodzić rodzinnie, wg mnie właśnie twoja intuicja ci podpowiedziała że dla kobiety tak jest najlepiej, rozmawiałam kiedyś z pewną bardzo mądrą osobą i ona mi wyjaśniła, że kobiety nie zdają sobie sprawy z tego że kobieta biologicznie jest nastawiona na poród i mężczyzna tam często przeszkadza, nie pozwala się skupić i powoduje że kobieta się rozkleja, przestaje być silna bo mąż przypominanej o tym, ze to ona zawsze ma być ten silny a ona powinna się na niego zdać ... prawdopodobnie gdyby nie obecność męża przy porodzie dziś ta kobieta nie miała by takich oporów jakie ma, ale stało się i trzeba coś z tym zrobić ... ciekawe czy coś się udało ruszyć ...
 
A może spróbuj zachęcić męża ładną bielizną? Ubierz się na przykład w jedną z takich seksownych koszulek:- myślę, że jak Cię w tym zobaczy opór przez zbliżeniem się przełamie ... Ty też poczujesz się w takiej koszulce seksowniej i bardziej atrakcyjnie. Warto się przełamać - takie białe małżeństwo nie jest niczym dobrym ...
Widzę, że spamujesz na całego, na forum. Nie zbanowałam Cię, bo chcę żebyś to przeczytała. Pisze ktoś, kto ma ewidentnie problem i prosi o wsparcie, które na szczęście dostaje od babyboomowych dziewczyn. A Ty nie dość, że oceniasz i straszysz (białe małżeństwo nie jest niczym dobrym ...), to jeszcze podajesz rozwiązanie w postaci seksownej bielizny osobie, która ma problem z samoakceptacją. Wrrrr.... jestem zła. Jakby któraś z dziewczyn napisała, że ma nowotwór, a ty miałabyś zlecenie ze sklepu z perukami - to byś podlinkowała z opisem, że to jej polepszy samopoczucie? TROCHĘ EMPATII i UWAŻNOŚCI
 
o jeeeejku, takie spamowanie jest straszne!

Ale wracając do tematu moja bliska przyjaciółka była w tej samej sytuacji po wspólnym porodzie,dopiero po 7 miesiącach coś drgnęło,bo dopiero wtedy zdecydowała się na szczerą rozmowę. Chodziła zmarnowana i smutna, było mi jej żal,ale mimo moich porad czekała aż tyle na uporządkowanie tej sprawy. Nie obyło się tej u niej od wsparcia specjalisty.
Swoją drogą to duża odwaga,bo ja nigdy nie zdecydowałabym się na wspólny poród.
 
moja siostra miała bardzo podobnie. Totalny wstyd, nie rozbierała się po porodzie przy męzu, spała w innym łożku, niby pod pretekstem ze musi się małym zajmować, a tak naprawde to bała się każdego dotyku swojego męża. mało tego nawet się z nim nie całowała! i wiecie co pomogło? przegieła trochę z alkoholem (oczywiście już przestała karmić piersią)... blokada mineła, rozluźnila się tak że do dziś wspomina że to jeden z lepszych efektów poźniejszego kaca :) od tego czasu mineło jakies 6, 7 miesięcy i jest w pełni usatysfakcjonowana seksulnie a mąż w przeszczęśliwy. Jak poźniej szczerze z nim porozmawiała ( też przechodzili przez rodzinny poród) to wyznał jej, że na początku rzeczywiście miał obawy jak to będzie dalej itp, ale szybko mu to mineło bo Kasia bardzo szybko wróciła do formy, dbała o siebie i po 3 miesiąch w ogólnie nie było widać ze była w ciąży. Blokada była w niej, to ona nie dała rady się przełamać. Ale widocznie w niektórych sytuacjach alkohol jednak działa zbawiennie :)))
 
reklama
jednak dużo zależy od tego jak człowiek po alkoholu się czuje i czy faktycznie go rozluźnia, myślę jednak że gdy problem leży tak głęboko to sam alkohol mógłby być jedynie niewielkim dodatkiem "dla odwagi" i nic więcej, są też kobiety które wcale nie są po alkoholu takie rozluźnione, ja np. zawsze jestem bardzo senna i dwa razy bardziej zwracam uwagę na to co robię ... myślę ze tu trzeba dużo pracy nad sobą i relacjami a nie lampki wina ;-)
 
Do góry