reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sprzeczne wyniki USG ciąży, nie wytrzymuję

Mam chyba jakiegos pecha - niestety nie mam jeszcze wyników bhcg ponieważ popsuł im sie aparat...Znów nie spałam w nocy z nerwów, każdy najmniejszy ból w okolicach brzucha wydaje mi się rozpoczęciem tego najgorszego ....a w nocy coś mnie w tych okolicach niestety bolało, dzisiaj na szczęcie minęło, chociaż niepokój pozostał.

Pozdrawiam
Tofika
 
reklama
Tofika nie martw się na zapas, ból jest często spowodowany rozciąganiem macicy i jest to jak najbardziej normalne w ciąży. Kciukasy cały czas trzymamy, bo musi być dobrze :tak:
 
Toffika, ból właściwie wcale nie musi towarzyszyć temu najgorszemu, więc przyjmij to raczej jako dobry objaw, tak jak napisały dziewczyny, może faktycznie to rosnąca macica. Jak pisałam wcześniej jestem po dwóch poronieniach spowodowanych pustym jajem płodowym i nic mnie nie bolało
 
Witam ponownie.
Bardzo dziękuję wszystkim za pomoc, miło jest odczuć w takich chwilach że można liczyć na wsparcie innych kobiet. Niestety diagnoza "konowała" została potwierdzona.wczoraj - Hormon Bhcg zaczął nieznacznie, ale nie da się ukryć- spadać. Wczoraj byłam na kontrolnym USG przezpochwowym niestety pęcherzyk ciążowy odkleja się i nie wykryto akcji serca płodu. Nie plamię, szyjka zwarta. Nie chciałam zostać w szpitalu, czeka mnie "łyżeczkowanie" więc musiałam się trochę oswoić z sytuacją i pobyć z mężem. Razem płakaliśmy wczoraj cały dzień i próbowaliśmy odnaleźć jakiś sens w tym wszystkim. Może ten dzidziuś miał za zadanie przygotowac nas na kolejną ciążę. Mimo że bardzo się cieszyliśmy że zawitał do mojego brzucha, nie planowaliśmy wcześniej na ten moment powiększania rodziny. Nie mieliśmy tez nic przeciwko ale we mnie tkwił podświadomy strach przed ciążą-mam problemy z sercem. Życie jest przewrotne- Teraz kiedy już się nie boję znów może się nie udać. Kiedy pytałam lekarza jaka może byc przyczyna uznał że nie da się tego ustalić, moga to być wady genetyczne, lub przebyta infekcja(miałam potęzny wodnisty katar), ale ustalić się nie da. Trochę mnie to zdołowało bo jeśli nie wyeliminujemy przyczyny jest przecież większe prawdopodobieństwo że syt. się może powtórzyć.
Jutro mam łyżeczkowanie. Nie wiem jak to wygląda i ogarnia mnie paniczny strach. Z jednej strony przede wszystkim jak poradze sobie z emocjami związanymi ze stratą-usunięciem martwego dziecka, z drugiej -ze względu na problemy z sercem i anemię strach że nie wybudzę się po narkozie. Wolałabym dostac jakieś środki na uspokojenie +znieczulenie miejscowe, ale wątpię czy to możliwe. Słyszałam również że wcześniej podają coś na rozszerzenie szyjki i wywołanie poronienia wszystko to ogólnie rzecz biorąc brzmi jak dla mnie przerażąjąco, wydaje mi się że ja się w ogóle nie pojawię na ten zabieg i udam że to się po prostu nie dzieje naprawdę.
Pozdrawiam
Tofika
....
 
Tofika, bardzo, bardzo mi przykro :-( Trzymaj się ciepło.. Zobaczysz, niedługo jeszcze przytulisz do piersi swojego Maluszka... A Aniołek będzie nad Wami czuwał...
[*]
[*]
[*]
 
Tofika bardzo mi przykro ja również przez to przechodziłam. ja w szpitalu dostałam tabletki na wywołanie poronienia po kilku godzinach poroniłam,dostałam znieczulenie i
pani doktor zrobila łyżeczkowanie, myślę że u ciebie też się obędzie bez narkozy,więc sie na zapas nie denerwuj.Mi ciąża obumarła w 16 tc i też lekarze nie podali powodu,
bo powodów mogło być dużo.Więc sie trzymaj i nie poddawaj sie wszystko bedzie dobrze,ja po 3 miesiącach po poronieniu zaszlam w ciąże i jest wszystko ok.
pozdrawiam. nie trać nadziei.
 
Jestem po zabiegu- w narkozie, lekarz nie zgodził się na znieczulenie miejscowe. Nie dostałam wcześniej żadnych tabletek , nie miałam żadnych plamień ani bólu, więc poronienie przebiegło poza moją świadomością. Myślę teraz że to jednak lepiej. Jedynie mój mąż widział wychodzącą z sali zabiegowej panią z białym pojemniczkiem w dłoni. To mnie przybiło. Zastanawiam się gdzie teraz jest moja kruszynka. Podobno płody są palone ale to by było pół biedy... jeśli są palone żąłuję że nie mogłam dostac chociaż mikroskopowej wielkości jego ciałka. Może to się wydawać chore, ale chyba tylko komus kto nie był w takiej sytuacji, dla mnie to był "nasz" mały człowieczek, nie ważne czy zdrowy czy chory...po prostu bardzo kochany. Przeżywamy z mężem bardzo trudne chwile. Mnóstwo myśli kłębi się w mojej głowie np. takich że może usunęli mi żywe dziecko lub że popełniłam jakis błąd i wiele innych róznych myśli nie sprzyjających powrotowi do zrowia i normalności...Mój mąż do tej pory chcąc mnie wesprzeć w zabiegu starał sie byc twardy i dopiero po powrocie do domu wszystko w nim pękło. Opiekujemy się więc sobą nawzajem i chyba stąd czerpiemy tylko siłę-ktoś musi przecież pozostać "przy zdrowych zmysłach" aby drugie mogło przeżyć do końca swój żal, jeśli w ogóle istnieje jego koniec:(. Znikam z tego forum bo to co tu piszę nie wiąże się z tematem forum a nie chcę działać przygnębiająco na kobiety oczujące szczęśliwego rozwiązania. Życzę Wam bardzo pociechy ze swoich maluszków, mam nadzieję że kiedys jednak spotkam się z Wami w wątku poświęconym wychowywaniu dzieci itp.Do zobaczenia.
Tofika
 
Tofika nie działasz na nikogo przygnębiająco... A to forum jest dla wszystkich, jest tu wątek także o poronieniach. Ja niedawno także straciłam ciążę. Moje dwa aniołki są już w niebie, podobnie ja Twój... A Słoneczko, które jest tu ze mną ma zespół downa... Wiem, że jest Ci teraz ciężko, ale nasze życie toczy się dalej... Twój Aniołek jeszcze do Ciebie przyjdzie... Trzymaj się Kochana i pisz... Zwierzenie się bardzo pomaga...Przytulamy Ciebie z wszystkich sił,
Kaśka, Oliverek i Tomek
 
tofika, to na pewno przykre, co przeżyłaś. Wiem, bo dwa razy miałam to samo. Teraz nie ma co rozpamiętywać, czemu tak się stało, bo generalnie na początku ciąży obowiązuje zasada: wszystko albo nic. Być może z tym embrionem było coś nie tak i nie miał szans na przeżycie.
Wydaje mi się, ze powinnaś zrobić badania w kierunku toksoplazmozy, bo o różyczce byś raczej wiedziała. Zapytaj też dobrego lekarza, kiedy ewentualnie możesz ponownie zajść w ciążę, bo mnie zalecono pół roku przerwy. Może to będzie dla ciebie marna pociecha, ale ja musiałam chodzić z tą obumarłą ciążą do chwili, aż samoistnie rozpoczęło się krwawienie i to dwa razy, a dopiero potem miałam w szpitalu łyżeczkowanie. Trzymaj się, na pewno jeszcze będziesz miała dzieci
 
reklama
Tofika, Kochana bardzi ci wspolczuje i wiem co czujesz bo ja tez poronilam 1,5 roku temu ale po trzech miesiacach zaszlam w ciaze i mamy przepiekna coreczke:tak:
Tak jak moja poprzedniczka napisala porob badania bo moze sie okazac ze jednak byl jakis powod??
pozdrawiamy i jestesmy z toba marta, anastasia i tomek
 
Do góry