Ostatnio często nie mogę spać w nocy..
Mała mnie tyle razy obudzi, że w końcu sen odchodzi około 1-2..
Wiecie co - nie mogę uśpić mojego kotka

jutro jadę po silniejsze leki przeciwbólowe, może dostanę opiaty, bo tabletek jeść nie chce, najlepiej gdyby było w płynie.. Nie mam pewności czy bardzo cierpi, ale powinnam mu już pozwolić odejść. Problem w tym, że on chce żyć, tak na mnie patrzy tym jednym okiem i tak bidulek mruczy na ćwierć gwizdka jak się go głaska i się wyciąga na kolanach i wciąż ma siłę mnie przywitać przy drzwiach ehh jejku..
Ale jest źle i to widać. Mam okropne wyrzuty sumienia
Znalazłam cmentarz dla zwierząt pod wrocławiem, nie nie chcę wydziwiać z nagrobkiem i zniczami, nie o to mi chodzi, tylko nie dam mojego małego przyjaciela do utylizacji..a kopać samemu w zmarzniętej ziemi nie jest tak łatwo, już to przerabiałam..
eh..
patrzenie na chorobę, nawet zwierzaka, wytrąca totalnie z równowagi, na co dzień nie myśli się o wszystkich nieuleczalnie chorych istotach na tym świecie, bo by człowiek nie mógł normalnie funkcjonować