reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Starsze rodzeństwo naszych październikowych dzieciaczków

Sylwia u mnie jest w mieścinie tylko 1 pediatra i na dodatek w 90% przypadków jak się do niej wybieramy to jej nie ma i dlatego chodzę prywatnie. Jak byliśmy na bilansie to myślała, że syn mi w ogóle nie choruje. A najlepsze jest to kto ją zastępuje - lekarz medycyny pracy, którego nie trawię. Poza tym najczęściej przepisuje antybiotyki.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Co do chorób w pierwszym roku przedszkola, to też przez to przechodziłam. Mój Jakub do 3 roku życia nie chorował wcale. Jak poszedł do przedszkola to co miesiąc byłam na tygodniowym zwolnieniu lekarskim z powodu choroby syna. Myślę,że nie da się tego ominąć-skupisko dzieci ma tutaj ogromne znaczenie. Po tym "krytycznym" roku teraz jest super. Ostatnio sprawdzałam, to Kuba choruje raz do roku. A muszę powiedzieć,że nie szczepiłam go dodatkowymi szczepionkami, bo jak był mały, to nie było to tak rozpowszechnione.
Co do przygotowania do przyjścia na świat brata- Kuba zachowuje się bardzo "dojrzale". Interesuje się żywo tym,co dzieje się teraz z dzidzią, obiecuje,że będzie pomagał, a nawet będzie odprowadzał Franka do przedszkola:tak:. Przymierzał się też do wózka-czy rączka jest regulowana odpowiednio do jego wzrostu. Mam nadzieję,że nie będzie bardzo zazdrosny-wiadomo-wszystko wyjdzie w "praniu".
 
Mój Fifi też jest bardzo pozytywnie nastawiony na rodzeństwo, bardzo chciał je mieć i ucieszył się jak mu powiedzieliśmy i szczerze to nie myślałam, że aż tak. W prawdzie chciał mieć siostrzyczkę, ale braciszka też "zaakceptował" pozwoliliśmy mu wybrać imię i jest z tego dumny. Już nie może się go doczekać. Tuli się do brzuszka, całuje go i woła dzidziusia po imieniu.
Natomiast mnie od kilku dni naszły obawy jak ja sobie poradzę z dwójką właściwie sama bo mój małż w domu jest tylko tydzień w miesiącu (pracuje za granicą).
Filip w zeszłym roku nie dostał się do przedszkola i w tym idzie pierwszy raz, cieszę się z tego ogromnie ale właśnie boję się tych chorób.
 
Ryba30 mnie tez dopadły te same obawy co i Ciebie. Mojego męża też prawie wcale nie ma w domu, a moja córka chora na cukrzycę idzie akurat do I klasy. Będę musiała dojeżdżać do szkoły żeby przypilnować jej cukrów, jak będzie miała lekcję basenu to muszę na tym basenie siedzieć całą tą lekcję bo trzeba odpiąć pompę, wpuścić do wody z odpowiednim cukrem..itp. A tego nikt za mnie nie zrobi. Ze wzg na chorobe dałam ja do szkoły prywatnej i mam nadzieję że nauczyciele będą chętni do pomocy, bo już wiem jak jest w państwowych... No i teraz pytanie co ja w tym czasie zrobię z synkiem...?? A dodam że nie mam tu nikogo do pomocy. Oj ciężko będzie.

A wracając do tematu to Laura już od dawna "truła" o rodzeństwo. Wiadomo że chciała siostrzyczkę, ale teraz jak się jej pytam o to to mówi że woli braciszka. Jest dziewczynką naprawdę grzeczną i zdyscyplinowaną niestety przez swoją chorobę a z drugiej strony strasznie wesołą. Wiem że nie będę miała z nią żadnych problemów po urodzeniu synka. Jest chętna do pomocy i często opowiada przy czym będzie mi pomagała. Wygląda na to że ja nic nie będę musiała robić, hihih.

Jeśli chodzi o jej przedszkole to dla mnie to był dramat. Poszła nie mając trzech lat. Z racji tego że jest z nami bardzo związana bo z niewieloma osobami mogę ją zostawić, a o nocy to wogóle nie może być mowy, panie wyrywały mi ją z rąk od września do kwietnia. Ona płakała w sali a ja w szatni. Wymiotowała w przedszkolu, nie chciała jeść. Oj przeszłam trochę. W pewnym momencie chciałam ja wypisać bo pierwszy rok jej przedszkola jeszcze nie pracowałam , jednak Panie doradziły mi żebym tego nie robiła bo Laura już napewno nigdy nie będzie chciała pójść do przedszkola, mając w pamięci to odrywanie od mamy. Przetrwałam. W następnych latach jak nie mogła iść do przedszkola to była dla niej kara. Jak czegos nie chciała zrobić to wystarczyło powiedzieć że nie pójdzie jutro do przedszkola. Uwielbiała je. Nie mam recepty jak pomóc dziecku się zaadoptować. Trzeba to po prostu przeczekać.
 
Ryba30, Beata10 na pewno dacie radę, bo nie ma innego wyjścia. Poza tym nie wiem jak tam u Was, ale u mnie jest tak, że im więcej mam zajęć tym lepiej sobie ze wszystkim radzę, bo wszystko mam zorganizowane i tak jakoś potrafię się w sobie zmóc, a jak mam mniej zajęć i więcej czasu to ciężko mi się zebrać i wyrobić.

Ryba30 widzę, że mamy synów w podobnym wieku. :)
 
Ojej wątek dla mnie! Ja tu widzę że każda z nas ma ciężko a niektóre wyjątkowo. Współczuję Dziewczyny i gratuluję sił do pokonania przeszkód - MAtka to jednak wyjątkowo twarda sztuka ;-) Moja Miśka będzie miała prawie dwa latka gdy pojawi się Maleństwo. Ostatnio była u nas znajoma z 5miesięczną córeczka i w pierwszy dzień zachowanie Anastazji to rewelacja! Ale następne to już był popis możliwości, zazdrości i skupianie na sobie uwagi... Myślę, że to wszytsko wyjdzie w praniu i grunt to jakoś wszystko sobie zorganizować...
Sylwia jak długo odpieluszkowywałaś? U mnie to już trwa z półtora miesiąca i ciągle robimy postępy by następnego dnia złapać regres... Miałaś jakiś szczególny sposób? Albo inne Mamy coś zasugerują? Bijemy brawo, za kupkę są nagrody, sama naciska spłuczkę itd. ale widać to ciągle za mało.
 
Z tymi przedszkolnymi chorobami to prawda, moje dziecko to okaz zdrowia do czwartego roku życia-czyli od którego poszedł do0 przedszkola.Tak jak wczesniej wogóle nie chorował, nawet najmniejszego kataru nie miał, to jak zaczął przedszkole to tak średnio raz w miesiącu jakaś infekcja...:/ więc jak uchronić tego nowonarodzonego maluszka??
 
Sylwia jak długo odpieluszkowywałaś? U mnie to już trwa z półtora miesiąca i ciągle robimy postępy by następnego dnia złapać regres... Miałaś jakiś szczególny sposób? Albo inne Mamy coś zasugerują? Bijemy brawo, za kupkę są nagrody, sama naciska spłuczkę itd. ale widać to ciągle za mało.

u nas poszło bardzo szybko, chociaż w sumie to też jakieś 1,5 miesiąca, bo od czerwca jak w końcu zrobiło się ciepło. Przez kilka dni było bez pieluchy po domku, a w nagrodę za siusiu do nocniczka - gumiś, Szybko się wycwaniła, bo robiła co 5 minut po 3 kropelki, pokazywała i było: "gumisia daj";) ale szybko jej przeszło. Na dworze dłużej zapominała, że nie ma pieluszki, nawet teraz zdarza jej się trochę podsikać, a dopiero drugą część pod krzaczki. Dalsze wypady - samochodem czy autobusem jeszcze w pieluszce, ale już woła, że chce, wczoraj np. po wyjeździe z domu zaczęła mówić, że chce siusiu i wytrzymała całą drogę, jakieś 15 min. i zrobiłyśmy pod krzaczek:) więc z dnia na dzień lepiej:) ale po nocy wciąz pełny pampers. Nie budzi się, że chce siusiu.
Twoja Mała troszkę młodsza, więc może ciut dłużej to potrwa, nie wiem, moja Olka długo nie była gotowa, a jak załapała to błyskawicznie wydaje mi się.

Z tymi przedszkolnymi chorobami to prawda, moje dziecko to okaz zdrowia do czwartego roku życia-czyli od którego poszedł do0 przedszkola.Tak jak wczesniej wogóle nie chorował, nawet najmniejszego kataru nie miał, to jak zaczął przedszkole to tak średnio raz w miesiącu jakaś infekcja...:/ więc jak uchronić tego nowonarodzonego maluszka??

właśnie tego się boję:( Ola od września do przedszkola, a miesiąc później pojawi się Maluszek...
 
Jeśli chodzi o chorowanie to u nas w ubiegłym roku Jaskinia solna wspomogła odporność małej i odpukać żadnych poważnych chorób nie było poza jakimś lekkim przeziębieniem może spróbujecie przed przedszkolem ??
 
reklama
Do góry