reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

strach chodzic do piaskownicy

Dołączył(a)
19 Sierpień 2009
Postów
8
witam wszystkie mamusie,

moj kochany synek jest w zasadzie bardzo grzecznym dzieckiem. Zasypia sam-czas usypiania ok 5 minut, gdy wychodze z pokoju macham mu raczka i przesylam buziaka a on mi odpowiada tym samym...
zawsze gdy upadnie sam wstaje i nawet nie zaplacze ani sie nie skrzywi.nawet gdyby go cos bolalo. musi go juz bardzo bolec zeby zaczal plakac.
w wiekszosci przypadkow pozwala na zabieranie sobie roznych nieodpowiednich czy nie bezpiecznych "zabawek" i przyjmuje to z pokora-na zasadzie-skoro mi zabrali no to trudno.tak wiec znow zero placzu...
ale... czasami (tak z raz dziennie) dopadaja go dziwne humory.np: bylam z nim ostatnio w sklepie po papierosy, Zobaczyl lizaki i nattychmiast zaczal plakac ze je chce. Nie wiedzial o tym ze mamusia juz zapobiegliwie dla szkraba swojego kupila :happy: i nawet jak mu go pokazywalam z daleka to nie wstal z ziemi tylko dalej plakal i rozpaczal bo oczekiwal ze mamusia jeszcze do niego podejdzie i jeszce mu je da jak on tak wyje...jeszcze czego:no:
A piaskownica i relacje z innymi dziecmi to istny koszmar.dzis bylismy tez w piaskownicy.trwalo to z pol godziny zanim doszlismy (a mamy ok 5 minut drogi) bo moje dziecko wszedzie sie zatrzymywalo i wszedzie chcialo isc tylko nie tam gdzie ja chcialam. w koncu doszlismy. moje dziecko zamiast bawic sie ze mna jak inne dzieci sie bawily ze swoimi mamami to podchodzilo do tych dzieci zabieralo im zabawki i sie nimi bawilo, mnie ignorowalo tylko doczepialo sie do innych dzieci .A jak na cos mu nie pozwalalam (zabieranie czyjejs zabawki albo prosba o usuniecie sie bo jakas dziewczynka chciala zjechac ze zjezdzalni a on stal jej na drodze) to wtedy byyl wrzask, placz kladzenie sie na ziemi a nawet bicie mnnie. Glupio sie czulam bo nawet mlodsze dzieci wiedzialy jak sie bawic a on nie wiedzial. najlepiej nam sie chodzi do piaskownicy jak nie ma innych dzieci ale wtedy nie jest to budowanie relacji z rowiesnikami. ale z drugiej strony jak budowac takie relacje? dzis bawil sie oczywiscie nie ze mna tylko dosiadl sie do jakiegos chlopczyka i bawil sie jego samochodami i nagle go huknal lopatka po glowie. wczoraj to samo-uderzyl jakas dziewczynke.keiedys z nim pojechalam na wczasy bylam z kolezanka i jej dzieckiem 6miesiecznym to potrafil to dziecko uderzyc kijem:szok:. zaczelam unikac placow zabaw oraz innych dzieci bo raz ze mi wstyd, dwa ze male osiedle i nie chce zeby wszyscy mnie poznawali i wychodzili z piaskownicy jak my przychodzimy a trzy i to jest juz najwazniejsze nie chce zeby komuus zrobil krzywde!!! ratunku.
A tak pozatym to wszyscy mi mowiea ze mam aniola a nie dziecko bo w iekszosci przypadkow taki jest. acha no zdarza mu sie tez bicie mnie i swojej babci oraz ciagniecie za wlosy ale to czytalam ze to jest do opanowania i ze sie zdarza.
przejrzalam tu watki ale nie widzialam zadnego takiego jak moj...

pozdrawiam mamusie i tatusiow:confused:
 
reklama
kochane mamusi ratujcie,
ladna pogoda i znow chcialibysmy isc na spacerek ale az sie boje.
pozdrawiam i prosze od odpowiedz kogos kto moglby nam pomoc
 
Luliete czytając Twoje posty odniosłam wrażenie, że Twój synek jest grzeczny cały czas.. to tylko Ty czasem zachowujesz się wbrew jego woli.. :sorry2: a konkretnie to brak mi u Ciebie jakiegoś zdecydowania wobec niego.. to on decyduje co i jak będzie robił, jak i z kim będzie się bawił i wydaje mi się, że Twoje proszenie go o cokolwiek są zbyteczne.. To Ty stanowczo musisz mu pokazać jak należy się zachowywać.. to że w piaskownicy woli towarzystwo rówieśników jest rzeczą naturalną ale to Ty jesteś odpowiedzialna za pilnowanie go i uczenie go zachowań nazwijmy to międzyludzkich.
Jeśli zdarzyło mu się uderzyć kolegę zabaw musisz zareagować konkretnie.. złap go wtedy za rękę i wydaj stanowczym tonem ostrzeżenie, że jeśli jeszcze raz tak zrobi to będzie musiał za karę wyjść z piaskownicy i siedzieć na ławce np albo pójść do domu.. i jak sytuacja się powtórzy stanowczo bez cienia wątpliwości komunikujesz mu, że skoro nie posłuchał idzie do domu/na ławkę itd i nie ma zmiłuj w takiej sytuacji choćby płakał, rzucał sie na ziemię itd..
Jeśli on czegoś w sklepie chce i rzuca się na podłogę to pokazując mu z daleka czy z bliska, że tego lizaka już dla niego masz nie ma znaczenia.. powinnaś zignorować takie zachowanie a już na pewno nie pokazywać ani nie dawać mu tego lizaka.. :no:
Takim zachowaniem utwierdzasz go w przekonaniu, że on wygrał- chciał lizaka, płakał, rzucał się i go dostał.. a czy ty go kupiłaś zapobiegliwie wcześniej czy dopiero teraz nie ma znaczenia :sorry2: Następnym razem jakbyś w razie się nie domyśliła by biegiem kupić mu co zechce popłacze/pohisteryzuje dłużej.. :baffled:
Co do bicia czy ciągania za włosy mamy czy babci.. hmm.. tu też tylko zdecydowanie zadziała.. :sorry2:u nas przechodziliśmy i przez jedno i przez drugie.. kiedy zawiodły słowa (gł chodzi tu o tatę- jakoś jego słowa nie wiele znaczyły jeśli chodzi o bicie) tata delikatnie klepał zawsze w jego rękę jak go uderzył albo delikatnie pociągał go za włosy z pytaniem czy jego to bolało- po czym mówił- mnie też to bolało, nie rób tak.. małemu o tyle się to nie podobało, że szybko zrozumiał, że jest akcja to jest i reakcja.. koniec z biciem.. choć akurat tego sposobu nie polecam na początek lepiej zacząć ze stanowczym mówieniem :dry:
Luliete jak sama widzisz - przede wszystkim więcej stanowczości!!! Pamiętaj, że to Ty rządzisz i to czego go nauczysz będzie tylko procentowało w przyszłości a jak rozpuścisz go teraz to potem możesz mieć wielkie problemy z opanowaniem.. a dzieci to jednak małe cwaniaczki :sorry2:
 
Witam.Juliete to co opisujesz to rzeczywiście ciężka sprawa,ale do uratowania.Nie jestem zwolennikiem bicia,lecz na rzucanie się i histerię jest tylko jedno lekarstwo.Stanowczość rodziców i dobry klaps.Jestem życiowym przypadkiem wyleczenia histerii:-),w dzieciństwie rzucałam się na ziemię gdzie popadło i biłam głową w chodnik,podłogę ściany...Nie pomagały prośby,tulenia i zapewnienia o miłości.Dopiero jedna babcia zwróciła mojej mamie uwagę by dała mi porządnego klapsa,bo jeżeli tak zachowując się jeszcze głowy nie rozwaliłam to on na pewno mi nie zaszkodzi a wręcz odwrotnie -pomoże.I tak się stało,jak tylko poczułam to wstałam i powiedziałam NIE!Od tamtej pory nie było mowy o histerii.
Druga sprawa,to brak umiejętności zabawy z innymi dziećmi.Zacznijmy od tego że 2-3latki nie potrafią bawić się razem,owszem są w grupie ale zauważ każde bawi się samo.Wyjątkowe dzieci to te które w domu mają starsze rodzeństwo.Może spróbuj zaprzyjaźnić się z jakąś matką,która ma dziecko starsze o rok od twojego.Zostawcie tych dwoje maluchów samych a wy tylko obserwujcie,zobaczysz,że szybko się dogadają.Czasami starsi chcą na siłę uszczęśliwić dziecko swoją obecnością,a tak na prawdę to dziecko potrzebuje obecności innego dziecka.Nie rób błędu takiego,że wszędzie będziesz bawiła się tylko ty z synkiem bez towarzystwa innych dzieci.
I jeszcze jedno,zastanów się czy czasami dziecko nie widzi u was dorosłych zachowań właśnie takich jak jego.Wybacz ale bardzo często jest tak,że dziecko naśladuje dorosłych,matkę czy ojca.W moim przypadku było odwrotnie,nie potrafiłam bronić swoich praw i pozwalałam decydować innym o całym moim życiu.W rezultacie córka też taka była,pozwalała zabrać sobie wszystkie zabawki,sypać na siebie piasek i nic nie robiła w tym kierunku by się bronić.Martwiłam się o nią do tego stopnia że poszłyśmy do psychologa i co usłyszałam?"A kiedy pani zacznie się bronić?Proszę samej zacząć działać to dziecko też będzie wiedziało jak się bronić"Tak zrobiłam,zaczęłam się odzywać i częściej mówić nie sama zadecyduję i wynik tego przyszedł szybko.Sara znalazła wreszcie swoje miejsce wśród dzieci już nie jak owieczka tylko równa z nimi.
Powodzenia.
 
Gabi była mistrzynią (na krótkim dystansie) w rzucaniu się na ziemie i wycie. Pamiętam kiedyś mała nie chciała jeszcze wychodzić ze sklepu ze zwierzętami i oczywiście rzuciła się na podłogę i zaczęła zawodzić, wyć itp itd. Usiedliśmy sobie na ławeczce tak by ona nas widziała i tak byśmy ją widzieli. Zaczęliśmy rozmawiać nie zwracając uwagi na to co ona wyprawia. Po kilku minutach kiedy zauważyła że się nie przejmujemy najpierw zaczęła nas obserwować (z włączoną jeszcze syreną) a później przestała rzucać się i wyć. Wtedy powiedziałam że kiedy się uspokoi to ma przyjść do nas, mała się obraziła ale tylko na chwilę - zrozumiała że z nami nie wygra. Podobną sytuacja powtórzyła się jeszcze w parku - traktowanie było takie same. Nie ustąpiłam, nie zwracałam uwagę, moje komunikaty były proste i jednoznaczne.

Tak załatwiliśmy sprawę wymuszania i rzucania się - co do bicia na placu zabaw, w piaskownicy to była to też krótka piłka - jedno ostrzeżenie - uderzysz idziemy do domu - jeśli zachowanie się powtarzało brałam delikwentkę za rękę (lub na ręce) i szłyśmy do domu. Co z tego że wrzeszczała i płakała - miała jasny przekaz - jest akcja jest reakcja - proste. To zachowanie dłużej się utrzymywało ale zostało wyeliminowane.

Luliete - musisz być stanowcza, dawać proste i jasne przekazy i być konsekwentna. Nie chce się z tobą bawić, kobieto to bardzo dobrze, weź sobie gazetę, książkę, usiądź sobie na ławce i zajmij się sobą.
 
Czechow święte słowa:-).Świetna reakcja,która się też sprawdza u nas tyle,że na synku:-).Najgorsze to być zainteresowaną widownią dla takiego delikwenta.
Pozdrawiam
 
tiaaa.... najgorsze są babcie które podchodzą i komentują jak to matka się nie zajmuje biednym dzieckiem. Raz (w parku) mała przez to wyła dłużej i więcej bo miała publiczność....
 
ostatnio byłam świadkiem histerii chłopczyka,gdzieś ok 3-4 latka,na mieście.Babcia wyprowadziła wnuczka ze sklepu z zabawkami,ten wyje w niebo głosy,a babcia uśmiechnięta spokojnie mówi:"Teraz Kubusiu idziemy do domu a porozmawiamy jak się uspokoisz."I poszła trzymając za rączkę chłopaczka,a ten ciągle darł się i wierzgał nogami.Podobała mi się reakcja babci,że nie robiła tragedii z wybryków wnuka,ani nie ugięła się i nie przepraszała go za to,że nie może teraz mu nic kupić.Mądra babcia.
 
Bardzo rzadko babcie (w ogóle dziadkowie) tak postępują, najczęściej ustępują. Mój tata i jego partnerka na szczęście należą do grupy która nie poddaje się terrorystom i to jest piękne.
 
reklama
To tak jak moi rodzice,ale teściowa potrafi przeprosić,że nakrzyczała na swoją wnusię-Sarę:angry:,bo Nikodema nie oszczędza;-).W rezultacie,Niki z płaczem potrafi powiedzieć babci ,że jej nie kocha a Sara gra na uczuciach wyjąc i lamentując,że przecież wnuków się nie bije:rofl2:.
 
Do góry